- Clarke!- wykrzyknęła, budząc się Madi.
- No cześć.- uśmiechnęłam się i mocno ją przytuliłam.
- Zaraz mnie udusisz.- zaśmiałyśmy się.
-Clarke.. dlaczego płakałaś?- zapytała zaskoczona.
- Dowiesz się wszystkiego potem, dobrze?- zapytałam, a ona pokiwała głową na tak. Idź przywitać się z innymi.- powiedziałam i lekko się do niej uśmiechnęłam.
- W porządku. Do później.- powiedziała i pobiegła w drugą stronę.Razem z Bellamy'm postanowiliśmy, że o sytuacji w której się znajdujemy, śmierci Monty'ego i Harper oraz ich synu opowiemy innym gdy wszyscy się obudzą. Zorganizujemy to na mostku. Tam gdzie i my się tego dowiedzieliśmy. Niestety nie pomieścimy tam wszystkich osób, dlatego wezwiemy na nie najbliższych i tych którzy znali Monty'ego i Harper.
Idąc, cały czas mijałam jakąś znajomą twarz. Ciągle ktoś się do mnie uśmiechał albo wręcz odwrotnie. Nie wszyscy za mną przepadają. Wiem o tym. Nie jestem idealna i mam świadomość tego co zrobiłam. Czuję, że będzie się to za mną ciągnąć już do końca.. Patrząc w prawo ujrzałam Bellamy'ego i Echo. Wyglądali na szczęśliwych. W pewnym momencie spojrzeli na mnie. Bell uśmiechnął się lekko, zaś Echo zgromiła mnie wzrokiem. Po naszej kłótni gdy powiedziałam jej, że zawsze martwiłam się o Bellamy'ego, nie rozmawiałyśmy ani razu. Może to i lepiej. Nie chcę im się wtrącać w związek. Idąc dalej zauważyłam niedaleko mamę, która rozmawiała z Diyozą. Podeszłam tam szybko.
- Cześć mamo.
- Clarke, kochanie.- powiedziała i mnie przytuliła.
- Jak się czujesz?- zapytałam.
- W porządku. Właśnie sprawdzałam jak tam u Diyozy i jej dziecka.- powiedziała i uśmiechnęła się do kobiety.
- Witaj Clarke.- powiedziała Diyoza, na co tylko kiwnęłam głową. W dalszym ciągu nie mogłam w pełni zaufać kobiecie.
- Przyjdźcie na mostek za pół godziny. Musimy wam coś przekazać z Bellamy'm.- powiedziałam. Mama spojrzała na mnie dziwnie.
- Dopiero co się obudziliście, a już jesteście razem? Ja wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie, ale że tak..
- Mamo!- pisnęłam.- Bell jest z Echo, a my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mamy ważniejsze sprawy na głowie w tym momencie.- powiedziałam i nie zwracając już na nie uwagi, odeszłam w stronę mostku.- Wiesz jak im to przekazać?- zapytał, podchodząc do mnie Bellamy.
- Wszystko co wiemy. Nie ma czego ukrywać.- odpowiedziałam.
- Czas zacząć od nowa. Z głową..
- I sercem.- dokończyłam, po czym po raz pierwszy od wejścia tu spojrzałam mu w oczy.- Razem?
- Razem.- powiedział i uścisnął moją dłoń.- Słuchajcie wszyscy. Wiem, że to może być dla was szok, ale nie spaliśmy dziesięć lat.- powiedziałam do tłumu, który zabrał się na mostku.
- To ile? Piętnaście?- zapytał ktoś z tłumu.
- Dokładnie sto dwadzieścia pięć, ale byłeś blisko.- powiedział Bellamy, za co dostał kuksańca w bok. W około dało się słyszeć zaskoczone i zdenerwowane szepty.- Na ziemi odkąd zasnęliśmy nie odrodziła się. Nie możemy na niej dalej żyć.
- Na szczęście oraz nie szczęście dwie osoby nie poszły spać.- powiedziałam i popatrzyłam na twarze bliskich nam osób. Raven, Murphy, Octavia, a nawet Echo rozglądali się w około, pomału rozumiejąc o kogo chodzi.
- Monty i Harper poświęcili życie na szukanie dla nas nowego domu. Nie opuścili nas jednak bez żadnej pamiątki. Poznajcie Jordan'a. Syna Monty'ego i Harper.- powiedziałam, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę Jordan'a.
- Cześć wszystkim. Jestem Jordan Jasper Green.- powiedział i uśmiechnął się lekko. Opowiedzieliśmy im o nagraniach po twarzach bliskich osób widać było smutek oraz zdezorientowanie. Nie dziwie im się. Przeżywaliśmy to samo słuchając kaset.
- Monty przez całe swoje życie szukał dla nas nowego świata. Udało mu się to.- powiedział Bell i kiwnął na Jordan'a który nacisnął przycisk odsłaniający widok nowej planety.
- To będzie nasz nowy dom. Pragniemy spełnić prośbę Monty'iego i być tymi dobrymi. Nie jesteśmy pewni czy kogoś tam spotkamy, ale jeżeli tak postaramy się rozwiązać wszystko pokojowo. Nie tak jak na Ziemi.- powiedziałam.- Za dwa dni będziemy lądować. Przygotujcie się.
CZYTASZ
Traitor || Bellarke
Fanfic„- May we meet again.- odpowiedzieliśmy razem z Bellamy'm po czym chłopak objął mnie ramieniem i w ciszy myśląc o przyjacielu spoglądaliśmy w stronę nowej planety. Naszego nowego domu."