W chwili kiedy jej wargi dotknęły moich coś się wydarzyło. Nie fizycznego, ale w mojej głowie. Jakby nagle otaczającą mnie ciemność została rozdarta przez rosnące światło. Wcześniej byłem w niej sam, samiuteńki. Teraz poczułem nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Rozwiąże problemy dotyczące morderstw. Pomoże mi w tym mój przyjaciel Dorian, oraz Mitchie jego przeznaczona. Natomiast Annie. . .
Nie mogłem uwierzyć, że o niej zapomniałem. Kogoś takiego jak ona nie spotka się dwa razy. Nie mówię o wyglądzie, lecz tak szczerej i dobrej dziewczyny nigdy bym nie spotkał ponownie. Znów poczułem uczucie jakie połączyło nas od pierwszego spotkania.
Przypomniałem sobie jak spotkałem ją w klubie i uratowałem przed tamtym gościem. Jak ucieszyłem się kiedy wybaczyła mi moją głupotę kiedy pozwoliłem nadto się zbliżyć tamtej wilczycy.
Kiedy więc w końcu odsunęła się ode mnie i spojrzała swoimi smutnymi oczami, chciałem jej wyznać co poczułem. Lecz z nie wiadomych przyczyn powiedziałem coś zupełnie innego.
- Czemu to zrobiłaś?
Spytałem wbrew swej woli, z lekko gniewnym tonem. Coś zmusiło mnie do takiej, a nie innej reakcji. Starałem się coś zrobić, cokolwiek. Lecz ciało pozostawało poza moją kontrolą. Czuję się jak marionetka, którą za sznurki pociąga nie znana siła.
- Jaak to? - zająknęła się dziewczyna. - Nic nie poczułeś?
Miałem ochotę ją pocieszyć. Powiedzieć, że czuję tę silną więź między nami. Zamiast tego jeszcze bardziej zraniłem ją.
- Oczywiście, że nic. Niby dlaczego miałbym coś czuć. Przecież nie znam ciebie. - Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem rękę po szlafrok, który powieszono na oparciu krzesła. Założyłem go i wstałem obracając się w stronę Annie. - Ta rozmowa była interesująca, jednakże jestem zmuszony przerwać ją. Muszę zająć się sprawami mojej watahy. Pójdę więc do pokoju, ubiorę się i zajmę się sprawami o których mi opowiadaliście. Dotyczących morderstw, oczywiście.
Po tych słowach moje ciało ruszyło w stronę drzwi i dalej do sypialni, która mieściła się na wyższym piętrze. Nie miałem pojęcia co się stało. Jeszcze chwilę temu miałem kontrolę nad tym co robiłem i mówiłem, a teraz? Widocznie jad stworzenia, które mnie ugryzło musi mieć jeszcze inne zastosowanie. Nie potrafię sobie wyobrazić co jeszcze mogło by wpłynąć na moje zachowanie.
-. . . dawno temu zrobiłem coś złego. . . równie poważne zagrożenie. . . historia znów się powtarza. . .
To właśnie powiedział mi ojciec, nie tak dawno temu. Czyżby ktoś umyślnie przejął nade mną kontrolę? Być może w tym jadzie było coś więcej niż na początku mogłoby się wydawać.
- Alfo, nie powinieneś teraz. . . - Spytał jeden z wilków, który właśnie przechodził tym samym korytarzem.
- Przynieś mi wszystkie dane dotyczące ostatnich wydarzeń. - Powiedziałem chłodno, ale ponownie tak jakbym nie miał żadnej woli. - Oraz przekażcie mi informacje odnośnie tego człowieka, który się tu kręcił. Chcę wiedzieć o wszystkim.
Warknąłem dla lepszego efektu. Kiedy tylko wilk odszedł szybko by przyszykować co mu kazałem, uśmiechnąłem się do siebie.
Nie wiem co się dzieje. Chyba wolałem już jak nic nie pamiętałem. Teraz cokolwiek się stanie będzie tylko gorzej. Jak wytłumaczę im, że coś ze mną nie tak?
- No i co Sam? Wreszcie zrozumiesz, że nic nie możesz zrobić? - Powiedziałem szeptem, lecz zabrzmiało to jakby przemówił ktoś inny, ten sam który mnie opętał. - Nie martw się wszystkim się zajmę.
Powiedział z drwiną. Zostaw mnie w spokoju! Zdołałem tylko pomyśleć nim mi przerwał.
- I zepsuć sobie zabawę? - mówił kierując się jednocześnie do biura. - Spokojnie oddam ci twoje ciało, ale najpierw wykorzystam sytuację.
Jak tylko to powiedział, zamilkł. Miałem już pewność, że nim zrobi coś o wiele gorszego to muszę się od niego uwolnić.
Jakby na potwierdzenie moich słów ktoś zapukał do drzwi. Ponownie usłyszałem swój głos nakazujący wejść do pokoju. Dostrzegłem wtedy, że to Daiana. Sądziłem, że odeszła ze stada kiedy ponownie wprowadziła się Annie. Miałem ochotę ją wyrzucić. Lecz oczywiście nie jestem wstanie.
- I co? Podziałało? - Powiedziała tym swoim seksownym tonem głosu. Podeszła powoli jakby nie pewna reakcji.
- Jasne, mi wszystko wychodzi. Dzień czy dwa i będzie po wszystkim.
Czuję jak kąciki ust unoszą się do góry. Nie doczekanie jego! Muszę wykombinować jak z nim wygrać.
Wilczyca zbliżyła się jeszcze bardziej, tym razem kładąc swoje dłonie na moim karku. Wiedziałem co zamierza zrobić. Milimetry dzieliły nas od pocałunku. Wytężyłem wszystkie swoje siły jakie we mnie pozostały i udało się im ją odepchnąć. Przeleciała całą długość pokoju póki nie uderzyła w biblioteczkę. Lecz nie przejąłem się czy wszystko z nią w porządku bo nagle, na moment, głowa mnie strasznie rozbolała.
- Nie ładnie Sam... Walka się dopiero rozpoczęła - i poczułem ponownie ten okropny ból.

CZYTASZ
Srebrna Pełnia
Hombres LoboHistoria z pozoru jak inne na Wattpadzie. Wilkołak odnajduje swoją przeznaczoną, lecz czy na pewno? Czym jest tajemnicza Srebrna Pełnia? Kim jest sprawca morderstw i dziwnych zjawisk? Jak potoczą się losy bohaterów, odnajdą szczęśliwe zakończenie? #...