2. Bycie z kimś nie polega na ustanawianiu zasad.

4.9K 188 36
                                    

"Okazuje się, że jestem taka jak wszyscy ludzie – widzę świat nie takim jakim jest, lecz jakim chciałabym go widzieć."

Następnego dnia rano, ciężko było mi wstać z łóżka. Czułam, że mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa, a na samą myśl o bieganiu, mimowolnie się krzywiłam. Ale musiałam wstać i pobiegać. Kilkumiesięczna przerwa bardzo źle działała na moje samopoczucie. Bardziej przejmowałam się Kamilem i brakiem zaufania z mojej strony. Zamiast męczyć ciało i skupiać się na ćwiczeniach, siedziałam na łóżku, z laptopem na kolanach i przeglądałam jego profil na facebooku, krzywiąc się na wszystkie możliwe komentarze pod postami i zdjęciami jego koleżanek. Niektóre z nich, w każdym normalnym związku, wywołałyby burzę, awanturę rodem z piekła, ale nie u nas. Byłam tą idealną, nieskazitelną. Nie mogłam okazać słabości, jaką była zazdrość. Nie pasowała do mnie.

Było mi przykro i czasami miałam ochotę porozmawiać z nim o tym, ale zawsze dochodziłam do wniosku, że to przecież niczego nie zmieni, a ja będę miała wyrzuty sumienia. Może nawet byłby rozczarowany? Tak mnie wychwalał, że byłam ciekawa czy robi to również przy tych koleżankach.

Obiecał mi kino, bo sobota była jednym z nielicznych dni, kiedy miałam go całego dla siebie. Piątki były od imprezowania, soboty – od spędzania czasu ze mną, niedziele – rodzinne. Byliśmy ze sobą pół roku, ale nigdy nic się nie zmieniło co do obchodzenia weekendów. Zawsze było tak samo.

Wyłączyłam facebooka, aby przestać się denerwować, po czym puściłam jedną ze swoich ulubionych piosenek i zaczęłam myśleć, co powinnam ubrać. Chciałam wyglądać lepiej niż te wszystkie inne dziewczyny, które wokół niego się kręciły. Moje szczupłe ciało, średniej wielkości biust, wąska talia, długie umięśnione nogi i zgrabny tyłek – byłam z siebie czasami zadowolona. Bieganie i ćwiczenia dawały dużo satysfakcji, a każde przeglądanie się w lustrze, dodawało pewności siebie.

Z rozmyślań, wyrwał mnie dźwięk komórki. Skrzywiłam się, bo już dawno miałam zmienić wkurzającą melodyjkę operatora na coś normalnego. Wciąż zapominałam.

– Tak? – odezwałam się machinalnie, nawet nie zerkając na wyświetlacz.

– Cześć kochanie!

Uśmiechnęłam się pod nosem.

– Cześć skarbie!

– Właśnie zadzwoniła do mnie Kaśka, podobno szykuje się grubsza impreza u niej w mieszkaniu. Lokatorzy wyjechali i została sama. Mamy zamiar tam wpaść.

Zamurowało mnie. W tych kilku słowach było tyle... Nie umiałam tego nazwać. Nawet nie zapytał, co o tym myślę. Od tygodnia obiecywał kino, bo zazwyczaj spędzaliśmy ten czas u niego i z pewnością nie na oglądaniu filmów. Zarumieniłam się, przypominając sobie, jaki był czuły i kochany.

Zagryzłam szybko wargi, aby nie przypomnieć mu o obietnicy. Mógł robić co chciał, byłam tylko jego dziewczyną.

– Super! Będzie was tam dużo?

– Zaprosiłbym cię, ale będzie tam w sumie bardziej męskie towarzystwo.

A Kaśka to kto? Jednak odpuściłam, bo nie chciałam się z nim pokłócić.

– Jasne. Rozumiem. – Nie rozumiałam. Chciało mi się płakać. – Bawcie się dobrze.

– Jesteś cudowna! – Zaśmiał się krótko. – Zobaczymy się jutro, dobra?

– Wieczorem? – upewniłam się, myśląc, że połapie się co do dnia tygodnia.

– Kiedy tylko zechcesz.

Szepcząc... zostań [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz