Pierwszą lekcją kolejnego dnia było wychowanie fizyczne. Vernon nie był jakimś szczególnym zwolennikiem sportu, ale też nie narzekał jakby jego świat zawalił się od odrobiny ruchu. Seungkwan za to wykazywał niezadowolenie pomieszane z obrzydzeniem.
- Spocę się z rana i potem będę śmierdział – biadolił, kiedy przebierali się w swoje szorty i koszulki. Przy okazji chłopak zużył na siebie połowę dezodorantu, dusząc wszystkich w promieniu kilku metrów.
- Przesadzasz Boo – parsknął Vernon, czując na języku chemiczny smak antyperspirantu.
- Przesadzam? – oburzyła się diva, opierając jedną rękę o biodro. – Ciekawe czy mówiłbyś to samo gdybym ci podsunął pod nos pachę po takim wysiłku – mamrotał zdenerwowany, wydymając usta, co nadawało mu wygląd obrażonej aktorki.
Hansol nie skomentował tego w żaden sposób, stwierdzając że dyskusja z Seungkwanem kiedy ten się na coś uparł, nie ma sensu. Uparty jak osioł to było łagodne stwierdzenie na pewność swego zdania szatyna. Ale Choi już wiedział, że lubi go denerwować.
- Ej, mamy lekcję z drugim rokiem, pospieszcie się.
Seungkwan jęknął słysząc tę informację, wzbudzając w Vernonie ciekawość. Czy The8 nie był na drugim roku? To mogło być ciekawe. Naprawdę ciekawe. Dlatego nie zważając na zły humor divy, wyciągnął go z szatni i poprowadził na zbiórkę. Chłodne powietrze poranka owiało ich twarze, na skórze Boo wywołując dodatkowo gęsią skórkę. Chłopak nie przepadał za chłodem, a zima była jego najmniej ulubioną porą roku. Objął się ramionami, z niezadowoleniem widocznym na twarzy przeszukując szereg pod kątem pewnego białowłosego chińczyka. Ze zdumieniem zdał sobie sprawę, że go nie ma, ale nie zamierzał narzekać z tego powodu.
- Dobierzcie się w pary. Zaczniemy rozgrzewką a potem się zobaczy – zakomenderował nauczyciel, próbując policzyć rozproszoną hałastrę.
Vernon zmartwił się, że nikt nie będzie chciał z nim być, ale Seungkwan natychmiast capnął go za ramię i pociągnął w najdalszy kąt boiska, gdzie mógł w spokoju poudawać, że się rozgrzewa, podczas gdy w rzeczywistości nawijałby do Hansola o audycji radiowej, którą szykował z Hoshim. Na jego nieszczęście Vernon nie zamierzał marnować czasu i gdy tylko przystanęli zaczął namawiać kolegę do rozciągania.
- Aigoo, jesteś gorszy od Sehuna – sapnął, czując że jeszcze chwila i padnie, rozłożony na łopatki przez zwykłą rozgrzewkę.
Gwizdek obwieszczający koniec ćwiczeń Seungkwan powitał jak wybawienie od rozbawionego jego kondycją Vernona. Mina mu jednak zrzedła, kiedy okazało się, że teraz zagrają w kosza. Pierwszoroczni na drugoklasistów.
- Nie mamy szans –westchnął zrezygnowany Boo, kiedy on i Vernon zostali wybrani do pierwszej drużyny.
- Dlaczego? – zdziwił się Hansol, zmotywowany by dać z siebie wszystko. Nie lubił przegrywać, zwłaszcza kiedy wiedział, że mógł być lepszy.
- Bo oni mają Mingyu – wyjaśnił mu Seungkwan, wskazując brodą poznanego już na stołówce chłopaka.
- Jest aż tak dobry? –zapytał Choi, przyglądając się uważniej twarzy chwilowego rywala.
- JEST – podkreślił Boo, unosząc znacząco brwi. – Należy do szkolnej drużyny baseballowej, poza tym gra w nogę, futsal, kosza, siatkę i pływa na zawodach – dodał, jakby poprzednia informacja nie była wystarczająca.
- No to trzeba to sprawdzić – parsknął Vernon, zmotywowany. Skoro Mingyu był taki dobry w sportach, to jeśli go pokonają, będą lepsi.
Gra się zaczęła, a Hansol miał okazję na własnej skórze przekonać się, że Seungkwan nie kłamał. Mingyu był świetny, najlepszy z obu roczników, ale to tylko podjudzało chęci szatyna by go pokonać. Wkrótce stało się jasne, kto tak naprawdę rywalizuje ze sobą na boisku, bo kiedy Kim zdał sobie sprawę, że Vernon z nim walczy i w nim obudziła się chęć zwycięstwa za wszelką cenę.
CZYTASZ
All we need is each other!
Fiksi PenggemarVernon przyjeżdża z Ameryki, Seungkwan jest divą, Hoshi udaje, że odrabia prace domowe, a Woozi kopie wszystkich z perwersyjną wręcz przyjemnością, czyli wszystko i nic ze szkolnego życia pewnej grupy Seulskich nastolatków. Seventeen i śladowe ilośc...