-Panie?- Sługa skłonił się nisko, jakby chcąc dotknąć nosem podłogi.
-Mów- rzucił chłodno książę, od niechcenia kiwając rękę.
-We wrotach stoi jakaś żebraczka wasza wyskość i prosi o gościnę, a na dworze kurtyna deszczu srebrzysta i błyskawi- zaczął blondyn, ale mężczyzna gwałtownie mu przerwał.
-Jesteś mym sługą, nie nadwornym poetą, więc bądź łaskaw zakończyć swój wspaniały wiersz- mężczyzna wstał z niezwykłą gracją i szybkością, ruszając przez salę tronową.
Miękkie dywany tłumiły jego kroki, tworzyły ciemną ścieżkę przez cały korytarz, aż do wrót. Tuż przed ogromnymi drzwiami stała niezwykle drobna kobieta, której książę najpierw nie zauważył. Ciemności zakrywały ją dobrze, lecz gdy sługa oświetlił jej drobną postać, mężczyzna wzdyrgnął się, patrząc na malujący się przed nim obraz nędzy i rozpaczy. Płaszcz żebraczki zdawał się jedynie brudnym materiałem, nijakiego koloru, nasiąkniętym wodą, która spływała tworząc pod jej stopami kałużę. Twarz była drobna, a także szczupła, lecz szpetna: z wyłupiastymi oczami koloru mętnej zieleni, bruzdami czasu, przecinającymi ogorzałą skórę oraz zajęczą wargę, która drgała jakby w strachu.
-Panie, ja nie proszę o wiele, aby tylko móc przenocować tę straszną noc. W zamian dam ci książę tą różę- wyciągnęła w jego kierunku niezwykle piękny kwiat, który swą czerwienią wręcz raził oczy.
-Czegoś ty oczekiwała, strucho?- Spytał dziedzic tronu, unosząc brew do góry.-Że przyjmę twój dar i wprowadzę takiego obdartusa w me wspaniałe komnaty?- Na twarzy mężczyzny rozgościł się paskudny uśmiech, czystego rozbawienia.-Wyprowadzić ją- chłod osadził się w oczach księcia, który odwrócił się, ale wtem korytarz wypełniło niebiańskie światło.
Sebastian odwrócił się, by wśród bieli dostrzec tak piękną postać, że serce w nim zamarło. Istota nadludzko urodziwa, z oczami tak niezwykle zimnymi, że ich chłód zmroził księcia.
-Pani!- Rzucił się nie na ziemię, składając jej pokłon.
-Zamilcz- mężczyzna skulił się cały, zapominając o swym tytule książącym. -Twe serce jest pełne zła i pychy, a oczy ślepe, niewidzące. Umiesz dostrzec urodę, która przemija, nie bacząc na to co wewnątrz. Zasługujesz, więc na karę...
-Pani!- Wyjąkał, składając ręce w błagalnym geście.
-Zostaniesz zamieniony w ohydną bestię, aby zrozumieć, że nie uroda się liczy. Do dnia twych 21 urodzin musisz zakochać się ze wzajemnością, a twój czas będzie wyznaczać róża. Co rok spadnie jeden płatek, jeśli wszystkie opadną twe życie się skończy i umrzesz jako odrażająca bestia, zupełnie zapomniany. Dam ci też lusterko, która od teraz będzie dla ciebie jedynym oknem na świat.
Mimo rozpaczliwych błaganiach księcia, czarodziejka pozostawała nieugienta wobec swej decyzji. Wiedziała bowiem, iż serce mężczyny jest puste i skute lodem, a oczy ślepe. Zamieniła go w potwora, zostawiając po sobie jarzący się czerwienią kwiat, lusterko, a także zamek skąpany w mroku i rozpaczy.
***
Ulice miasteczka jak zwykle były gwarne, a korodów ludzi targujących się, kupujących świeże bułki, jajka czy owoce, biegających i rozmawiających przemykał się nimi niby kolorowe owady na łące. Możliwe, że nie stanowiło to najlepszego porównania, bo nikt chyba nie widział tak burych i nieciekawych owadów, ale tak widział to Grell. Mieszkańcy byli zajęci swoimi małymi sprawami, więzieniami niewiedzy i prostoty, staroświeckimi ludzmi, których nie interesował wielki świat. Rudzielec pragnął przygód, niespodziewanego, wszystkiego byleby wyrwać się z szarości życia w nudnym miasteczku. Ruszył główną ulicą, wywołując poruszenie u rozmawiających ludzi i nie tylko. Nie przejmując się tymi szeptami otworzył drzwi po lewej, a malutki dzwoneczek melodyjnie oznajmił jego przyjście.
-Dzień dobry!- Uśmiechnął się wesoło do starszej bibliotekarki, bięgnąc do mosiążnego regału w wesołych podskokach.
-Witaj, witaj- odpowiedziała mu kobieta, patrząc na niego z niezwykłą czułością.
Z iskierkami radości i niebywałego zachwytu obserwował grzbiety książek, aż nie znalazł tej ulubionej, wcześniej wchodząc na drabinę.
-Z tego co wiem dwa razy ją czytałeś- stwierdziła wesoło kobieta, a Grell zeskoczył na podłogę i skinął głową.
-Ale ta jest najwspanialsza z całej biblioteki!- Pisnął, przyciskając książkę do piersi.-Magia, przygody, miłosne historie, podróże w nieznane...
-Wiesz co? Skoro tak ci się podoba od dzisiaj jest twoja- kobieta posłała mu ciepły uśmiech, a zaraz potem została zamknięta w mocnym uścisku.
-Naprawdę pani dziękuje, a to książka z wczoraj- podał jej mały tom i wręcz wodząc nosem po kartkach wyszedł z biblioteki, na odchodnym machając kobiecie.
-Czyż on nie jest cudowny?- Kobieta westchnęła, patrząc jak mężczyzna, podaje dziewczynce szmacianą lalkę, która jej wypadła i głaszcze ją po główce.
-Tak, ale- zaczęła blondynka, lecz kobieta jej przerwała.
-Jest najlepszym kandydatem na męża, a ja zasługuje na najlepsze, czyż nie?- Spytała kobieta, poprawiając włosy.
-Tak, żaden mężczyzna się ci nie oprze...
-A ja chcę tego- wyznała, podchodząc do rudzielca, który usiadł przy fontannie.
-Witaj- uśmiechnęła się do niego uroczo, a Grell pożałował tego, że stracił świadomość o wszystkim poza książką.
-Dzień dobry- odparł nieco nerwowo, natychmiast wstając.
-Co sądzisz o przechadzce po moich ogrodach, dzisiaj wieczorem?- Spytała, patrząc na niego tak kokieteryjne, że kilku mężczyzn musiało poprawić kołnierzyki koszul, bo zrobiło im się nieco za gorąco.
-Wybacz mi moja droga, ale nie mogę zostawić matki.
-Bo jest szalona- zachichotała blondynka, a kobieta zawtórowała.
-Ona nie jest szalona!- Wycedził przez zęby Grell, odwracając się na pięcie i idąc w stronę domku
CZYTASZ
Bajkowy Kurosz / ZAKOŃCZONE
FanfictionWyobrażacie sobie postacie z Kuroshitsuji jako postacie z sławnych bajek braci Grimm, Andersena czy słynnych animacji Disney'a? Jeśli nie to zobaczcie co mi wyszło w tej książce.