Siedząc na podłodze, tuż przy oknie, z którego wydobywał się zminy wiatr, rozmyślałem o Tobie. Tęskno mi za Twymi gościnnymi progami. Zawsze tuliłaś mnie swymi ciepłymi ramionami i radowałaś się z mego nadejścia. Jako jedyna zawsze mnie rozumiałaś. Nigdy nie oceniałaś mych czynów - złych czy dobrych - po prostu przy mnie trwałaś. Tęskno mi za Twymi pięknymi obrazami. Cała zarośnięta lasami i łąkami - cudowna wręcz. Cichy Twój gardła wiatr, który niósł za sobą ptaków śpiewy, utulał me uszy niehaniebnie, uspokajająco na mnie działał. Ciepłe Twe potrawy pieściły mój żołądek namiętnie, a historia Twej przeszłości mię wzrusza, pobudza me serce. Pozwalasz mi się rozwijać, pomagasz rozłożyć orle me skrzydła i wnieść się ku górze. Zawsze spokój we mnie wpajasz.
A teraz? Teraz rozpaczam żałośnie po twej stracie. Gdzie jesteś? Nie widzę Cię. Kilometrów tysiące dwa się piętrzą przede mną. Gdzie mię wywieziono? Zabrano, wyrwano mnie z Twego łona. Marznę. I gdy łzy spływały po mej twarzy kaskadami, i gdy krwi strumyki spływały po mych dłoniach, Ty swobodnie rozwijałaś byt, w ogóle o mnie nie pamiętając. Nie czując żadnej rozpaczy. Jakbym nie istniał. A może pamiętałaś aż za dobrze, kąpałaś się w morzu mych łez, dlatego nie dopuszczasz mnie do swego serca.
Ale w tym czasie wojen przebiegł los na mym sercu. Choć me jestestwo jest Ci obojętne, ja wciąż Cię kocham. Tęskno mi za Tobą, Polsko, Panienko Najjaśniejsza...