Rozdział V #To niemoże się wydać!!!#

197 20 6
                                    

*p.o.v. Asy*

Odebrałem telefon. O tym co usłyszałem. Error nie może się dowiedzieć. Gdyby to usłyszał umarłby prawdopodobnie na zawał. Przecież mu tego nie powiem...powiem kiedyś ale nie teraz.

-Siemka młody...co tu się stało?

!?!?!??!!!!!???!??

-O mój Boże!...weź mnie nie strasz!

-Jestem Error. Nie jestem bogiem.

-Musiałeś prawda. Ha ha.

Cieszyłem się że Error się obudził. Wskoczyłem na łóżko na którym on leżał i go przytuliłem. Też mnie przytulił.

- tak się stęskniłeś?

-Martwiłem się! A tak ogółem. Głos ci się teraz tylko trochę ścina. Nietak jak wcześniej.

-To jest mój normalny głos. Miałem wtedy tak zglitchowany...bo trochę psychika mi siadła i cały czas byłem niespokojny.

-Normalny głos bardziej mi się podoba.

-Heh...mam takie pytanie...kto dzwonił?

-...No...erm...no ten...nikt ważny!

-Asy dam ci radę...

-Hm?

-Naucz się kłamać.

- ;_;

-No mów.

-...Undyne dzwoniła. Prawie "Chare" złapała.

-Dobra niech ci będzie.

Wstał z łóżka...może bardziej to wyskoczył...

-Error uwa...

Odrazu po wstaniu potkną się i wyglebił...można także dodać że nosem trzepną o ścianę...śmieszcie to wyglądało zacząłem się śmiać jak (popierdolony) debil.

-HAHAHAHAHAHHHAHA!!!

-Ała...aż takie to śmieszne?

-Hah...tak i to bardz-

Nim się obejrzałem oberwałem poduszką z nitek Error'a. Wziąłem ją z ziemi i go uderzyłem. On zrobił sobie nową i tak zaczęła się bitwa na "poduszki".
Ale prawie był przypał kiedy obsługa z jedzeniem weszła. Error szybko otworzył portal i wyrzucił poduszki
do Anti-Voidu?? Czy jakoś
tak...powstrzymywaliśmy się od śmiechu...ja ledwie, a Error miał poważną minę co potęgowało mój śmiech. Dopiero wtedy zauważyłem że na podłodze jest kawałek portalu. Jak Error to spostrzegł to miał minę jakby zobaczył ducha i zakrył go nogą i wygią się w dosyć dziwny sposób. Opierał się o ścianę tylko głową, leżał na podłodze, a nie siedział. Ręce krzywo rozłożone, jedną nogą zakrywa ten skrawek portalu, a drugą w górze...niewiem po co. Śmiałem się jak najęty, jak pani zobaczyła to wszystko to popatrzyła na nas jak na dwa dawny (czyt. dałny). Szybko postawiła jedzenie i wyszła. Nieno teraz to nawet Error umierał ze śmiechu i zamkną resztkę portalu. I pomyśleć jakby wyglądał gdyby się dowiedział o tym.
Ocho panna Toriel idzie...ciekawe o co chodzi?

(prawie napisałam manna taka kasza i do tego Torbiel
#LepszaWersjaElevena /dop. autorki)

-Mam do was małe pytanie...dlaczego wystraszliście panią z obsługi?

Error patrzy na mnie wzrokiem "a niech zobaczy".
Okej jestem ciekaw jej reakcji.

-To ona musi być jakaś głupia jak wystraszyła się tego.

Pokazaliśmy całą sytuację. Panna Toriel jak to zobaczyła to sama zaczęła się śmiać.

-Dobrze teraz to sama niewiem o co jej chodzi.

-Pomyślała że my to jakieś dawny (czyt. Dałny) jesteśmy. Pewnie to dlatego. Plus do tego że jesteśmy w psychiatryku.

*p.o.v. Error*

Pani Toriel udawała poważną co jej lekko nie pykło. A my znowu nie mieliśmy co robić -_-

-Error...ty chyba powinieneś leżeć.

-Od zabawy z młodym przecież nie zejde.

-No dobrze, ale uważaj.

-Jasne.

Po tym opisaliśmy trochę z Inkym. Jakąś godzinę. Oh Inky tak bardzo tęsknię.

*****************

Spokojnie w tym miejscu nie będzie tak kolorowo. Powoli będzie coraz gorzej i młody naprawdę będzie psychiczny.

Z Psychiatryka Do Nieba *AsylumTale*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz