Rozdział 4

10 1 0
                                    

Słońce zaczeło wstawać a sypialnia slitherinu wypełniła sie cichymi rozmowami i dzwiekami porannej rutyny. Zwlekłam się z łóżka zmeczona nieprzespaną nocą.
- Na brodę Merlina Abi co ci jest?- Alecta wygladała na zaniepokojoną. Czy naprawdę bylo ze mną aż tak źle?
- Nic spokojnie... nie mogłam spać i tyle.- powiedziałam ziewając. Alecta troszkę sie uspokoiła a ja opadłam na lożko zrezygnowania przypominając sobie co mnie dzis czeka. Alecta nadal stała nade mną.
- Dobra księżniczko za 10 minut mamy eliksiry.- słysząc to zerwałam się z łóżka, szybko zazucilam na siebie szaty. Chwyciłam podręczniki i ruszyłam biegiem pustymi korytarzami w stronę sali. Wpadłam do sali i szybko usiadłam obok Raven. Profesor Slughorn zatrzymał na mnie wzrok zaszkoczony.
- przepraszam - bąknełam. Profesor skarcił mnie wzrokiem i wrocił do prowadzenia lekci. Zdziwiło mnie to bo właśnie od niego spodziewałam sie reprymendy za moje nocna wędrówki.
Lekcja była teoretyczna więc moglam sobie pozwolic na próbę do prowadzenia sobie do ładu. Zegar wybił godzinę konca lekcji wszyscy uczniowie poderwali sie w jednym momęcie.
- Pamietajcie o szczurach na nastepne zajecia.- krzyczał profesor
- A panią, panno LaVaill zapraszam do siebie.- O nieee. Spodziewałam sie tego ale mina Slughorna nie wrożyła nic dobrego. Wolnym krokiem ruszylam w stronę dębowego stołu nauczyciela.
- Obiło mi się o uszy młoda panno o czyichś nocnych wędrówkach do działu ksiąg zakazanych.- powiedział wiercąc mi wzrokiem dziurę w brzuchu.
- Panie profesorze ja wiem że źle zrobiłam to sie nie powtórzy... ja poprostu chciałam tylko się rozejrzeć.- zająckałam się oczekując ostrej reprymendy
- Panno LaVaill jeżeli będzie chciała pani ponownie wybrać sie do tego działu wystarczy mnie poprosić... pod mym nadzorem bedzie to dopuszczalne.- na mą rwarz wykwitł usmiech, a moje oczy zaswiecily sie ze szczęścia.
- Dzikuje panie profesorze, nawet nie wie pan ile to dla mnie znaczy.- dreptałam podekscytowana.
- Ale ... ale patrzac na to ze wczoraj udala sie pani tam nocą bez niczujej wiedzy. - zbladłam, czyli to jednak nie koniec. Uslyszałam trzask drzwi za mymi plecami.
- O Severus iedalnie.- nauczyciel klasnął w ręce. A ja odwrociłam głowę. W naszą strone kroczył wysoki chlopak ktorego od dłuższego czasu unikam. Stanął obok mnie i zmierzył mnie wzrokiem.
- panie profesosze? Abigeil.. - skinął głową w moją stronę, ja odpowiedziałam tym samym.
- Podczas kolejnej pełni odbędzie się spotkania mych najzdolniejszych uczniów... jak wiadomo mam duży sentyment do eliksirów dlatego was tu zabrałem.- Severus spojrzał pytająco najpierw na profesora później na mnie.
- przez wczorajsze wybryki panny LaVaill muszę wyciągnąć konsekwencję.- widziałam jak kąciki ust Severusa unoszą sie lekko... a to szczur.- I czeka ją 2 tygodniowy szlaban... jednak zależy mi na jej obecności. Dlatego zdecydowałem że udacie sie tam razem.- Na moją twarz wpłynęło zdziwienie. Z przerażeniem popatrzyłam na Snapa
- coooo!!! Dlaczego muszę pokitować za tą małolate ?!?! - snape wydararł sie na profesora.
- SEVERUSIE uspokuj się. Wam obojgu się to przyda. - chłopak wściekły odwrocił sie i wyszedł trzaskając drzwiami. Stałam jak sparalizowana, nie wiedziałam co powiedzieć, spojrzałam pytająco na profesora. Profesor westchnął tylko.
-Wybacz mu nie przywykł do rakich sytuacji.- zaczerwieniłam sie.
- Profesorze ja naprawdę nie wiem czy to dobry pomysł. Nie mamy zbyt dobrego kontaktu z Severusem.
- Jest to łatwo zauważyć ale jest to element twej kary więc nie duakusji.- powiedział stanowczo Slughorn a ja oposciłam głową i skierowałam sie do wyjscia.

Wracając Po Zmroku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz