Rozdział VI

216 7 4
                                    

Wróciłam do mojego dormitorium jakoś o 3:00. Tym razem zabalowałam i chyba z 2 godziny siedziałam i chlałam w kiblu razem z Alice, Granger i jakimś kurduplem z trzeciego roku, który jakoś dostał się na imprezę. Ali odpadła już o 1:00, więc jej rudy partner musiał wlec ją do dormitorium, choć nie za bardzo mu to wychodziło, bo raz się wyrwała i pobiegła do Snape, a później wskoczyła mu na plecy i kazała się wozić. To było dziwne zdarzenie, które akurat musiałam oglądać. Moja pomoc przy odstawianiu Alice do dormitorium skończyła się na tym, że zapieprzyła mi buta i musiałam ganiać ją po Hogwarcie razem z Fredem. Kiedy w końcu moja przyjaciółka zasnęła bezpiecznie w kantorku woźnego, Weasley w spokoju zaniósł ją do jej pokoju. Godzinę po tej całej akcji mogłam dalej się bawić i tańczyć na Wielkiej Sali, która w większości zapełniona była pijakami, którzy podobnie jak ja, przemycili całe litry alkoholu oraz nauczycielami z depresją, którzy pod stołami chowali się przed nawaloną młodzieżą. Draco zmył się jakoś po naszym tańcu i chyba zaszył w tej swojej norze królika, czy coś tam. Ja oczywiście nie tracąc czasu tańczyłam chyba z większą połową osób na tym balu. Miałam też pewną ciekawą historię z Potterem, którego potraktowałam kopem w jaja, kiedy podszedł do mnie i poprosił, żebyśmy znowu byli razem. Potem goniłam go z butelką jakiegoś alkoholu, bo miałam zamiar rozbić mu ją na głowie. Byłam tak mocno nachlana, że nie wiedziałam co ja w ogóle odwalam. Chyba odzyskałam na chwilę zdrowy umysł, kiedy zobaczyłam wielkiego psa tańczącego na stole. A może to była moja wyobraźnia? Sama nie wiem. Najważniejsze, że chociaż dobrze się bawiłam. Myślałam, że będzie nudno, a nauczyciele nie będą pozwalać na nic fajnego, ale biba rozkręciła się nie do poznania. I jak wspomniałam, wróciłam o 3:00. Mogłam posiedzieć dłużej, ale trzeba było się upewnić, czy Alice jeszcze żyje. Po moim powrocie do dormitorium Alice wciąż żyła, co jest na plus, a ja mogłam się w końcu wyspać.

*****

- I jak po imprezie? - zapytałam, ledwo podnosząc się do pozycji siedzącej. Ziewnęłam i popatrzyłam zamglonym wzrokiem na Alice, która widocznie umierała na swoim łóżku.

- Nie pytaj - warknęła w moją stronę, a ja stłumiłam chichot. W tym momencie Ali była dla mnie najzabawniejszą osobą na świecie. Wyglądała tragicznie. Miała rozmazany makijaż, który pokrywał całą jej twarz, widoczne, wielkie wory pod oczami i rozczochrane włosy, które odstawały w każdą stronę.

- Masz jakieś tabletki? - zapytałam, bo głowa mnie okropnie nawalała. Miałam ogromnego kaca, a nie miałam żadnych leków.

- I było trzeba tyle pić? - spytała Alice, a mi zachciało się tak ogromnie śmiać. Ona mi prawi kazania, że nie powinnam pić, a sama umiera od alkoholu. Śmieszna sytuacja.

- Dobra, czas się w końcu ogarnąć - powiedziałam i zwlekłam się z łóżka. - Ciesz się, że odwołali dzisiaj lekcje - mruknęłam w jej stronę i pociągnęłam ją za nogę. Zdezorientowana Ali spadła na tyłek na podłogę i popatrzyła na mnie zszokowana, ale po chwili w jej oczach pojawiła się złość. Uśmiechnęłam się do niej głupkowato i zaczęłam iść do łazienki.

- Widzimy się na śniadaniu - zaświergotałam i zamknęłam drzwi od pomieszczenia.


*****

Usiadłam z Alice przy stole i popatrzyłam na Ślizgonów, którzy widocznie zabalowali. Większość miała zakrwawione oczy i wielkie wory pod oczami. Nawet nie chciałam wiedzieć jak ja wyglądam w tym momencie. Niby poprawiłam fryzurę i zrobiłam makijaż, ale pewnie wyglądam jak po ostrym melanżu. Nagle na środek wyszedł Dumbledore, który wczoraj jakoś wcześnie zawinął się do swojego pokoju.

- Witajcie, moi drodzy - powiedział Albus i popatrzył na wszystkie stoły po kolei. - Chciałbym wam przedstawić nową uczennicę - odparł, a nagle zza jego osoby wyszła jakaś czarnowłosa dziewczyna o czarnych, upiornych oczach i czerwonych ustach. Uśmiechnęła się i ukazała swoje białe zęby. - To jest Madelaine Prevett. Będzie od dzisiaj uczęszczała do Hogwartu na czwarty rok. - dokończył Albus, a ta cała Madelaine znowu się uśmiechnęła. Obserwowałam ją bardzo uważnie, bo wydawała się jakaś dziwna.

Jestem zwykłą szlamą!Where stories live. Discover now