I. Welcome

191 14 1
                                    

Wiatr na zewnątrz wiał bardzo mocno, kołysząc koronami drzew. Ulice były prawie całkowicie pogrążone w mroku, jedynie pojedyncze latarnie rzucały odrobinę światła, oświetlając mi drogę powrotną do domu.
Krople deszczu tworzyły ślady na chodniku, padało z każdą chwilą coraz mocniej. Nie miałem parasola, ale na szczęście niedługo później znalazłem się na swojej posesji.
Jednak pomimo tego faktu byłem w całości przemoczony - uroki życia w Londynie.

Przekręciłem klucz w drzwiach i wszedłem do środka. Nacisnąłem kontakt łokciem, bo ręce miałem zajęte papierowymi torbami wypełnionymi produktami spożywczymi, które kupiłem w drodze powrotnej. Wcześniej odstawiając zakupy, z ramion zdjąłem kurtkę i zawiesiłem ją na wieszaku.
Zmęczony podszedłem do blatu i włączyłem czajnik. Zacząłem rozpakowywać zakupy i mimowolnie wywróciłem oczami, widząc że wszystko jest równie przemoczone jak ja.
Pomimo, że większość drogi przejechałem taksówką, to chwila, którą spędziłem idąc piechotą wystarczyła, żebym wyglądał... tak jak wyglądałem. 

Na stolik kawowy rzuciłem zniszczoną i przemoczoną od deszczu poranną gazetę, której nie zabrałem rano, w pośpiechu wychodząc do pracy. Usiadłem na fotelu i odchyliłem głowę do tyłu, przymykając powieki.
Wziąłem kilka głębokich wdechów i zapaliłem stojącą obok kanapy lampkę, która chociaż trochę oświetliła mi ciemność, panującą w pomieszczeniu.
Zmęczenie brało górę, a ja zaczynałem zasypiać. Do pełnej świadomości przywrócił mnie dźwięk wody, gotującej się w czajniku.

Każdy mój dzień wyglądał dokładnie tak samo. Do pracy wychodziłem w godzinach porannych i wracałem bardzo późnym wieczorem. Nie uważałem się za pracoholika, co więcej uważałem, że gdybym miał możliwość zmiany miejsca pracy, prawdopodobnie długo bym się nie zastanawiał. 
Miałem jednak tę świadomość, że z dnia na dzień ciężko będzie znaleźć pracę, w której będę zarabiał tyle, ile zarabiam obecnie. 
A wiadomo nie od dziś, że pieniądze są w tych czasach bardzo potrzebne, szczególnie na dobry start. Na pewno było dużo łatwiej, szczególnie odkąd zaręczyłem się ze swoim chłopakiem i zamieszkaliśmy ze sobą. 
Łatwiej było dzielić wydatki na pół; ja płaciłem rachunki, on robił zakupy, albo na odwrót. Nie grało to dużej roli, liczył się sam fakt.

Jednak pogoń za pieniędzmi i dobrym życiem była trudna. Louis, mój narzeczony,  z którym mieszkałem już od kilku lat, pracował najczęściej na nocne zmiany.
Dlatego zwykle spędzaliśmy ze sobą tylko drobną część całego dnia. Czasami bywało tak, że dosłownie się mijaliśmy, a nawet jeśli nie, to byliśmy zbyt zmęczeni..
Odkąd obaj zaczęliśmy pracować, przestaliśmy razem gdziekolwiek wychodzić. Czas spędzony w swojej obecności już i tak był wystarczająco krótki. 

Poza tym.. kiedy tylko nadarzała się okazja, że miałem dzień wolny, zwykle go przesypiałem.
Praca mnie wykańczała, ale wiedziałem, że jak na razie, nie mam możliwości znalezienia na stałe czegoś innego.
Powieki zaczynały mi opadać, dlatego skierowałem się do sypialni. Zignorowałem nawet to, że przed chwilą miałem w planach zrobienie sobie kawy. 

Wzrok skupiłem na dużym, dwuosobowym łóżku na środku pokoju. Nie zastanawiając się, rzuciłem się na miękką powierzchnię i od razu zamknąłem oczy.
Odpłynąłem dosłownie chwilę później.

***
Jak każdego, normalnego dnia obudził mnie alarm, dobiegający z budzika. stojącego na szafce nocnej. Zegar wskazywał godzinę piątą nad ranem.
Zdziwiłem się, że Louisa nie było obok mnie. Zmarszczyłem brwi i chwyciłem do ręki komórkę, wybierając numer szatyna. Po kilku długich sygnałach połączenie zostało przerwane.

Nie odbierał.

Podniosłem się do siadu i ziewnąłem, jednocześnie wystukując na klawiaturze wiadomość do szatyna. 

Do Lou:
Ciągle jesteś w pracy? 

Wiedziałem, że nie mogę tak siedzieć czekając na odpowiedź, więc odłożyłem telefon na szafkę obok łóżka. W planach miałem pójście do kuchni i zrobienie sobie kawy.
Jednak, kiedy dostrzegłem leżącą na półeczce kopertę, odrzuciłem na bok myśli o ciepłym napoju. 

Nie przypominałem sobie momentu, w którym zostawiałem w tym miejscu kawałek papieru, właściwie nie przypominałem sobie, żebym zostawiał go gdziekolwiek.
Będąc ciekawy zawartości, sięgnąłem po kopertę, następnie ją otwierając.

Nie wiem, czy byłem bardziej zdziwiony, czy zaniepokojony, widząc charakterystyczne pismo, należące do nikogo innego jak do Louisa.

Kochany Harry,
Pewnie zastanawiasz się, co się dzieje.. Na pewno masz teraz w głowie mnóstwo pytań. W zupełności to rozumiem, ale mam nadzieję, że uda mi się odpowiedzieć na nie wszystkie. Liczę na to, że listy pomogą ci zrozumieć.

Listy?

Zdaję sobie sprawę, że jesteś zdezorientowany, nie dziwię się.. ale tak.. to nie jest jedyny list, który ode mnie otrzymasz. Będzie ich dziesięć.
Dlaczego dziesięć?
Dziesięć listów, w dziesięciu miejscach, które przez te wszystkie lata były dla nas w jakiś sposób ważne. Nic nie stało się za sprawą przypadku..
Każdy z nich będzie umieszczony kolejno w miejscach usytuowanych od tych najbliżej do tych najdalej od naszego mieszkania.
Będą w naszych miejscach. 
Nie moich, nie twoich, naszych.
I mam nadzieję, że w twoim sercu pozostaną nasze na zawsze. 
To będzie tylko i wyłącznie twoja decyzja, czy postanowisz je przeczytać.. Jednak tylko one będą w stanie wyjaśnić ci, czego jesteś częścią.
Proszę cię też o całkowitą dyskrecję.. Więc jeżeli naprawdę mnie kochasz.. proszę nikomu nie mów o tym, czego się dowiesz. 
Niech to będą chwile tylko między nami. Nasze ostatnie tajemnice..

A napisałem to wszystko, bo ciągle nie wiem jaki jest najlepszy sposób, żeby się pożegnać...

Patrzyłem na słowa zapisane na kartce papieru i nie wierzyłem w to, co właśnie przeczytałem. 
Miałem nadzieję, że to tylko głupi żart, a ja zobaczę Lou jeszcze tego samego wieczoru.
Byłem tego więcej niż pewien.

Przez chwilę zastygłem bez ruchu, żeby po tym czasie wstać, wziąć się za siebie i wyjść do pracy. 

Wiedziałem, że gdy tylko wrócę, on też tu będzie.
Musiał być.

od autorki: Wiem, że od zamieszczenia prologu minęło dosyć sporo czasu.
Zależało mi jednak na tym, żeby pierwszy rozdział był dobry. Wierzę, że gdy pierwszy rozdział będzie dobry, to każdy następny będzie równie interesujący i satysfakcjonujący. 
To dopiero początek, ale cieszę się z każdej pojedynczej osóbki, która już teraz jest tutaj ze mną. 
Dziękuję za waszą obecność!
W najbliższym czasie pojawi się kolejny, mówiąc ściślej drugi, rozdział do "Silence", czyli również nowego fanfiction, na które zapraszam.

Muszę wam zdradzić, że ostatnio doznałam olśnienia i chyba będę zmuszona zacząć pisać trzecie opowiadanie. Nie będzie to dla mnie łatwe, ale wierzę, że zaangażowaniem jestem w stanie dużo zdziałać. 
A z weną nie wolno walczyć!

Do przeczytania niedługo x

Natalie xx

10 ways to say goodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz