third way III

36 6 0
                                    

Znalazłem się w odpowiednim miejscu, jednak po niedługiej chwili dotarło do mnie, że ewidentnie nie w odpowiednim czasie.
Gdyby list od Louisa gdzieś tu był, nawet przy pomocy latarki nie byłbym w stanie go dostrzec. Ponadto niedawno padał deszcz, więc gdyby tylko list gdzieś tu był, nic by z niego nie zostało.
Położyłem dłoń na twarzy, zakrywając nią oczy, z moich ust wydobył się szloch, jednak nie dałem mu przejąć nad sobą kontroli.

Nie mogłem się poddać.

Jednocześnie świadomość tego, jak wiele nie wiem, ile mogę zrobić sam i czy starczy mi sił mnie zabijała.
Codziennie w głowie tworzyłem nowy scenariusz. Widziałem Louisa w każdej możliwej sytuacji, w każdym możliwym miejscu.
Coraz częściej widywałem go także w snach, co sprawiło, że mniej i gorzej sypiałem.

Do rzeczywistości przywrócił mnie dźwięk przychodzącego połączenia.
-Zayn? - nie wiem jak bardzo naiwny byłem, ale widocznie wystarczająco, żebym zawsze miał gdzieś w sobie nadzieję, że usłysze po drugiej stronie Louisa.

-Gdzie ty jesteś chłopie? - jego głos może i był odrobinę zmartwiony, albo tylko mi się wydawało.

Dłoń, w której nie trzymałem telefonu, wepchnąłem głęboko do kieszeni. -Potrzebujesz czegoś? - zapytałem. Westchnąłem, czekając na odpowiedź. Kiedy ta przez dłuższą chwilę nie nadeszła, odsunąłem komórkę od ucha, żeby zobaczyć, czy połączenie nie zostało przerwane.

-Ja.. chyba coś mam - mój wyraz twarzy zmienił się momentalnie. - Byłem dziś na boisku.. tym.. no wiesz? niedaleko mojego mieszkania. W jedno oparcie w krześle była wepchnięta kartka - zacisnąłem szczękę. - Na początku się tym nie przejąłem, ale.. -

-Otworzyłeś go? - przerwałem mu.

-Na początku się tym nie przejąłem, ale chyba ta cała sytuacja jest na tyle popieprzona, że ja też zwariowałem.

-Otworzyłeś? - byłem zdenerwowany. Nie chciałem, żeby Zayn poznał treść listu. Bałem, że dowie się czegoś złego na mój temat, albo że zmieni sposób postrzegania mnie. Bałem się tej prawdy.

-Nie - cicho odetchnąłem - ale ty chyba powinieneś.

Umówiliśmy się w moim domu. Zayn wracał z treningu, miał przyjechać do mnie najszybciej jak to możliwe.
Ja wróciłem i czekałem na niego zniecierpliwiony.

Nie umiałem skupić swojej uwagi na niczym innym. Niczym, co w jakiś sposób mogłoby odwrócić moją uwagę od obecnej sytuacji.
Nieważne co robiłem, wszystkie myśli i tak sprowadzały się do jednego.

Początkowo martwiłem się głównie o to, że Louis mnie zostawił.
Nie kochał mnie tak, jak mówił, że kocha i odszedł - dokładnie tak to widziałem w mojej głowie.

W obecnej chwili nie dbam o to, gdzie i z kim może być.
Jedyne, co nie daje mi spokoju, to że mogła mu się stać krzywda.
Nie dbam o to, czy do mnie wróci.
Jeśli nie czuł się szczęśliwy tu ze mną, mam nadzieję, że w nowym miejscu odnalazł szczęście.
Mam nadzieję, że w końcu jest szczęśliwy.

Dźwięk podjeżdżającego pod dom samochodu, uratował mnie ze szponów moich własnych myśli.
Tak bardzo chciałem przeczytać list, z drugiej strony równie bardzo nie chciałem już niczego wiedzieć. Pragnąłem się odciąć, przestać myśleć, najlepiej zniknąć...

-Bardzo mi przykro Harry - pierwsze słowa, które Zayn wypowiedział w moją stronę, gdy tylko zobaczyłem za drzwiami jego przejętą twarz.
Automatycznie spojrzałem na jego dłoń, w której trzymał lekko ubrudzony papier.

10 ways to say goodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz