second way

58 11 0
                                    

Stawiałem coraz mniej pewne kroki. Każdy jeden sprawiał mi większą i większą trudność. Nie umiałem stwierdzić czy powodem tego był strach, chłód, który swoją drogą już wtedy panował na zewnątrz, czy jeszcze jakiś inny czynnik.

Wiedziałem natomiast, że każdy krok sprawia mi pewnego rodzaju ból.
Z jednej strony wiedziałem, że muszę odnaleźć list, z drugiej jednak bałem się tego, czego miałem się dowiedzieć.

Miałem świadomość, że światło dzienne ujrzą fakty, o których istnieniu nie miałem pojęcia.
A miało być tylko trudniej..

Każdy element, który mnie otaczał, przywoływał najróżniejsze wspomnienia. Były to zarówno miłe, jak i te mniej przyjemne, historie z mojego nastoletniego życia.

Uśmiechałem się pod nosem, mijając szafki, drzwi do sal i kanapy. Wydawało się jakby minęło wiele lat, a tak naprawdę zupełnie nie tak dawno byłem uczniem tego liceum.
Teraz jednak wydaje się to dziwnie odległe.

Zatrzymałem się dopiero przed jedną z niebieskich szafek.
Przed tą z numerem 173.
Przed tą, która kiedyś należała do mnie.

Nie sądziłem, że wywoła ona we mnie tyle różnych emocji.
Z jednej strony na mojej twarzy widniał uśmiech, jednak wewnątrz sam nie byłem do końca pewien tego, co tak naprawdę czuję.

Skrzywiłem się, widząc świstek papieru wystający z niebieskiej szafki.
Nie wierzyłem, że to zrobił.

Koperta wyglądała dokładne jak ta, którą odnalazłem w kawiarni.
Była zaadresowana do mnie.
Tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniego, uważnie obejrzałem papier.
Liczyłem na wskazówkę, dotyczącą miejsca, w którym chłopak ukrył kolejny list.

Jednak, jak się później okazało, Louis nie umieścił na kopercie niczego poza moim imieniem i nazwiskiem.

Skłamałbym mówiąc, że mnie to nie przygnębiło. Nawet najtrudniejsza do rozszyfrowania wskazówka ciągle pozostawała wskazówką.
Bez niej nie miałem nawet punktu zaczepienia, co sprawiało, że sytuacja wydawała się jeszcze trudniejsza.

Drogi Harry,
Wspomnienia uderzają przez samo patrzenie na tę szkołę, nieprawdaż?
Uwierz mi, kiedy przyszedłem tutaj, aby napisać list, czułem się dokładnie tak samo.
Ale jest w tym coś pięknego.
Podobno warto zaczynać swoje opowieści od początku, a więc miejsce, w którym jesteś jest do tego odpowiednie.
A przynajmniej tak mi się wydaje.
Mury tej szkoły widziały wiele przyjaźni, miłości i rozstań. I nasza historia również jest w nich zapisana.
Śmieszne jest jak los układa wszystko w całość, bez odrobiny naszej pomocy.

Usłyszałem trzask gdzieś za sobą, przez co byłem zmuszony oderwać wzrok od kartki. Rozejrzałem się dookoła i mimo że nikogo nie dostrzegłem, szybkim krokiem opuściłem budynek.
Pomimo późnej pory, wracałem do domu na piechotę.
Miałem więc dużo czasu na przeczytanie listu, jednak czułem wewnątrz jakąś bliżej mi nieznaną blokadę.
Nie pozwalała mi ona sięgnąć do kieszeni płaszcza po list. Właściwie nie pozwalała mi nawet o nim myśleć.

Nie chciałem się bać, bez przerwy powtarzałem sobie, że muszę znać prawdę, żeby mieć możliwość zobaczenia Louisa jeszcze kiedykolwiek później.
Jednak nie panowałem nad lękiem.
Nie panowałem nad myślami, które zaprzątały moją głowę, kiedy wieczorem kładłem się spać i kiedy rano wstawałem z łóżka.

Tak samo było i tego dnia, kiedy zmęczony układałem się do snu.
Sam w naszym łóżku..

* * *
Zdziwił mnie fakt, że następnego poranka mojego snu nie przerwał dobrze znany mi alarm, wydobywający się z budzika.
Pierwszym, co zrobiłem, była próba wyłączenia cichej melodii. Kiedy jednak wróciła mi pełna świadomość, zacząłem po omacku szukać dłonią telefonu.

Moje próby zawiodły aż w końcu byłem zmuszony otworzyć oczy.

Zmarszczyłem brwi, kiedy na odnalezionym źródle dźwięku, zobaczyłem imię siostry Louisa - Lottie.
Minęło dosyć sporo czasu, odkąd ostatni raz nawiązywaliśmy kontakt.

Czyżby wiedziała coś na temat zniknięcia Lou?

-Halo? - odkaszlnąłem.

-Harry? - była zaniepokojona. - Przepraszam, że dzwonię tak wcześnie. Od kilku dni próbuję dodzwonić się do Louisa, nie odbiera, chyba zmienił numer. Chciałam cię prosić, żebyś przekazał mu, że proszę go o kontakt.

O niczym nie wie.

-Emm.. ja.. - złapałem się za kark i zacisnąłem powieki. - Tak - przez chwilę w mojej głowie toczyła się bitwa. Nie wiedziałem, czy powinienem powiedzieć jej prawdę o zaginięciu. Zdecydowałem jednak, że jeśli miała się o tym dowiedzieć, to na pewno się dowie.
Ale nie ode mnie. - Tak, jasne. Na pewno zadzwoni - przełknąłem ślinę, jakby z ulgą.

-Dziękuję - uspokoiła się, dzięki moim słowom. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłem.

Jednak.. co zrobi Lottie, kiedy Louis jednak nie oddzwoni?
Co zrobi... jeśli okaże się, że może nie zrobi tego już nigdy więcej..?

Dziewczyna jeszcze raz podziękowała i zanim zakończyła połączenie zdążyła życzyć mi miłego dnia.
Kiedy połączenie zostało przerwane, odetchnąłem. Być może była w tym pewnego rodzaju ulga, bo wiedziałem, że to tylko chwilowe rozwiązanie problemu, a rodzina Louisa prędzej czy później będzie musiała poznać prawdę.

Mimo wszystko ja byłem pierwszą osobą, która musiała się wszystkiego dowiedzieć.

I chyba to był impuls, przez który od razu sięgnąłem po list, aby tym razem przeczytać go do samego końca..

Mury tej szkoły widziały wiele przyjaźni, miłości i rozstań. I nasza historia również jest w nich zapisana.
Śmieszne jest jak los układa wszystko w całość, bez odrobiny naszej pomocy.

to be continued...

10 ways to say goodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz