ғɪʀsᴛ ᴡᴀʏ

90 12 1
                                    

Nowe informacje kłębiły się w mojej głowie i nie pozwalały jasno myśleć. Powinienem zadzwonić na policję i zgłosić zaginięcie?
Policja na pewno nie przejmie się zgłoszeniem.
Louis jest dorosłym człowiekiem, więc policja całkowicie zignoruje prawdopodobieństwo jego zaginięcia.

Analizując wszystkie za i przeciw zdecydowałem niczego nie zgłaszać na policję.

Musiałem znaleźć listy.
Musiałem poznać prawdę.

W dłoni trzymałem kawałek papieru, na którym starannym pismem Lou była zapisana wiadomość. Zastanawiałem się, co na myśli miał chłopak, pisząc o miejscu, w którym często spędzaliśmy czas.

Zerwałem się w przypływie geniuszu i zarzucając na ramiona płaszcz, wyszedłem z domu. Bardzo szybkim krokiem wszedłem do samochodu i pojechałem prosto do kawiarni, która była miejscem położonym najbliżej naszego mieszkania.

Według moich przypuszczeń i tego, co napisał Louis, to właśnie tam powinienem był odnaleźć pierwszy list, z jak mniemam, pierwszym sposobem.

Starałem się zachowywać jak najbardziej normalnie, ale nie mogłem nic poradzić na to, że dłonie drżały mi przez wszystkie nagromadzone emocje.
Wszystko spadło na mnie nagle, całkowicie niespodziewanie i chyba dlatego czułem się z tym jeszcze gorzej.
Z tym, że nie zasłużyłem na lepsze wyjaśnienia.
Jakbym nie zasłużył na rozmowę, a w zamian dostał zapisane na papierze wiadomości.
Jakbym nie był wart wyjaśnień z jego ust.

Wparowałem do kawiarni jak poparzony, jednak dotarło to do mnie dopiero, gdy zobaczyłem na sobie zdziwione spojrzenia kilku ludzi, którzy siedzieli wewnątrz budynku.
Dla nich był to kolejny pochmurny dzień, spędzony w kawiarni na rozmowach przy czekoladowym cappuccino.
Dla mnie ten dzień był jak ziszczający się zły sen, z którego z całych sił pragnę się wybudzić.
Jednak było tak, jakbym na złość w nim trwał i zataczał się jeszcze bardziej. Gubił informacje, tracił nadzieję, poddawał się w walce.

Bo tak naprawdę nie miałem pojęcia o co walczę. Nie wiedziałem, czy Louis znajduje się w samolocie, oczekując na lot na inny kontynent. Czy też spotkał innego mężczyznę, dzięki któremu zrozumiał, że ze mną tak naprawdę nigdy nie łączyło go prawdziwe uczucie i razem z nim postanowił uciec.
Opcji było tysiące, a ja tkwiłem bez żadnych informacji w jednym, maleńkim punkcie.
Bo Louis mógł być wszędzie, a ja byłem tutaj.
Sam, z dziesięcioma listami, które przynajmniej według Louisa mają być moją prawdą.

Jeżeli faktycznie się nie pomyliłem, list powinienem znaleźć właśnie w kawiarni.
Sam musiałem go odnaleźć, przecież nie mogłem podejść do kelnerki i zapytać o list, który przed ucieczką zostawił tu mój niedoszły narzeczony.
W moich myślach brzmiało to już wystarczająco absurdalnie, wypowiedziane na głos, mogło przynieść mi jedynie pogardliwy wzrok ze strony innych.

Oczywisty był też fakt, że Louis nie położył koperty zwyczajnie na jednym ze stołów. Byłoby to zbyt proste i bezsensowne z jego strony. Każdy mógłby w każdej chwili podejść i ją zabrać z myślą, że są w niej pieniądze, albo jakaś inna wartościowa rzecz.

W rzeczywistości koperta, a raczej jej zawartość, jedynie dla mnie miała ogromną wartość. Bez niej nie było mowy, abym dowiedział się prawdy i.. mial szansę jeszcze kiedykolwiek zobaczyć miłość mojego życia.

Mimo tego wiedziałem, że nie mogę usiąść i płakać. Płacz w niczym by nie pomógł, a jedynie zabrał czas, którego zwłaszcza w tamtej chwili nie miałem wiele.

Wszystko to była jedna wielka walka z czasem, ale wiedziałem, że bez nawet najkrótszej chwili namysłu nie uda mi się dojść do żadnych wniosków.

10 ways to say goodbyeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz