Natchniony

120 39 12
                                    

Upadł,
Potem jeszcze zdążył krzyknąć
"Nie zabieraj duszy mojej!
Nie czas jeszcze, pozwól, proszę,
raz ostatni spojrzeć na nią,
moją Polskę, tę jedyną,
którą kocham ponad inne."
Nie słuchała,
kosą lśniącą, ostrą zgubą
zahaczyła wnet o płuca,
obmywając blade ciało
krwią.

A gdy upadł mąż na ziemię,
płacząc szkarłatnymi łzami,
serce wcale nie skąpiło,
płonąc, biło
krótką chwilę.
"Czego jeszcze pragniesz, zanim
będę mogła zabrać ciebie?
Polskę ujrzysz z Nieba."
On ostatkiem sił wyszeptał
"Więcej mi już nie potrzeba,
zostawiłem ślad po sobie,
sprzeciwiłem się ja tobie.
Możesz zabrać moją duszę,
ale śmierci moje dzieło
nie ulegnie."

Patrzy srogo na kochanka,
kona u jej stóp pokornie,
ale z triumfalnym sercem
odszedł, aby już po chwili
stanąć przed nią dumnie.
Wkracza w oczy jego młode,
jakby mogła widzieć przez nie,
i w nich także,
wielką przyszłość nieboszczyka.

"Przechytrzyłeś damę z kosą, mój rywalu!"

PustelnicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz