Rozdział 3

19.5K 932 29
                                    

Bekon z jajkami dla mnie, porcja świeżych owoców dla pięknej pani - uśmiechnąłem się do Elli siedzącej na przeciwko, a ona uniosła zdziwiona ciemne brwi.

Myślisz, że skoro jestem kobietą to nie będę chciała bekonu? - zapytała, kiedy wysunąłem stereotypowy wniosek na temat jej żywieniowych nawyków.

Nie. Myślę, że jesteś Ellą i dlatego nie będziesz chciała bekonu. Na śniadanie jesz tylko i wyłącznie świeże owoce - odpowiedziałem. Wyglądała na jeszcze bardziej zszokowaną, niż na samym początku - Tak, zauważyłem - dodałem po chwili, tym samym zamykając jej usta.

Ha!  Udało mi się zbić ją z tropu. Ella jest święcie przekonana, że  nie zwracam uwagi na te małe dotyczące jej szczegóły, ale to robiłem. Znam ją wystarczająco długo, by wiedzieć co lubi, a czego nie. Na pewno dostawała szału, kiedy próbowałem z nią flirtować. Nie miałem nic poważnego na myśli, ale uwielbiałem obserwować jej reakcję, gdy używałem swojego uroku. Nie nabierała się na to gówno, co było zaskakujące, biorąc pod uwagę to, że każda inna dziewczyna wykorzystałaby pierwszą lepszą okazję, żeby wskoczyć mi do łóżka. Nie narzekam oczywiście.

- Więc co robisz w ten weekend? – zapytałem, chociaż znałem już odpowiedź.

Albo pojedzie w odwiedziny do swojej mamy albo zostanie u siebie i będzie pracować. Tylko to robiła w wolnym czasie.

- Jadę do mamy – odparła, wbijając widelec w truskawkę, a potem wsuwając ją do ust i zagryzając śnieżnobiałymi zębami.

- Cóż za niespodzianka – zacząłem się z nią droczyć, jednocześnie jedząc  bekon z tostem.

Najlepsze śniadanie na świecie. Potrzebowałem regeneracji sił po tym, jak przez całą nos słuchałem Tatiany gadającej o swoim cholernym piesku Chihuauha.

- Co masz na myśli? – zapytała, przeżuwając powoli swoje owoce i niecierpliwie czekając na odpowiedź.

- Nie ma nic szokującego w tym, że jedziesz odwiedzić mamę. To  jedna z dwóch rzeczy, jakie robisz w wolnym czasie – powiedziałem. Wyglądała na odrobinę urażoną.

- No i? – zaczęła się bronić.

- No i, może powinnaś czasami gdzieś wyjść – zaproponowałem. Byłem w stu procentach pewien, że krew się w niej zagotowała.

Zacisnęła wargi w cienką linię, próbując zachować spokój. Pewnie chciała powiedzieć coś na temat tego, że nie mam prawa komentować dokonywanych przez nią wyborów, biorąc pod uwagę mój styl życia.

Nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu, kiedy przetarła kąciki ust za pomocą białej chusteczki, którą dokładnie dla Elli złożyłem. Nie wziąłem jednej dla siebie, ale wiedziałem, że ona takowej potrzebuje. Zawsze ich używała, kiedy szła do restauracji z moim ojcem na różne spotkania.

- Pozwól, że zgadnę co Ty będziesz robić – uśmiechnęła się do mnie krzywo zanim wbiła widelec w kawałek kiwi nieco za mocno. Tym razem to ja się uśmiechnąłem.

Wycelowała w moim kierunku sztućcem z owocem kiedy zaczęła mówić – Mamy dzisiaj piątek, więc podejrzewam, że pójdziesz gdzieś ze swoimi przyjaciółmi, kompletnie się nawalisz, wrócisz do domu z Bóg wie kim żeby robić Bóg wie co. Spławisz ją rano, obiecując, ze zadzwonisz, ale każdy z nas wie, że tego nie zrobisz. Resztę weekendu spędzisz obijając się, dopóki nie przyjdę w poniedziałek i nie przypomnę ci o wykładzie, na który zawsze się spóźniasz – zakończyła, posyłając mi kolejny sztuczny uśmiech, po czym wrzuciła kiwi do ust.

Wow, naprawdę dobrze mnie znała. Z drugiej strony jednak, nie tak łatwo to zgadnąć.

- Mylisz się – westchnąłem, spoglądając w jej orzechowe oczy, teraz rozchylone  szerzej w akcie zdziwienia.

- Jak to? – zapytała.

- Zapomniałaś, że w poniedziałkowe poranki przynosisz mi herbatę – uśmiechnąłem się zawadiacko. Ja również miała ochotę to zrobić – widziałem, jak resztkami sił powstrzymuje się od uniesienia kącików warg w górę.

 - Okej, herbatę też – dodała, w końcu nieśmiało się uśmiechając.

Przynoszenie mi herbaty rankiem było niezwykle miłym gestem z jej strony. Być może na zewnątrz otoczyła się twardą skorupą, zupełnie niczym jakiś pieprzony żółw, ale zawsze pozwalała pokazać swoją dobrą stronę między innymi takimi zachowaniami. To nie zaliczało się do jej obowiązków, mój tata powtarzał Elli chyba milion razy, żeby mi nie usługiwała, ale mimo, że doprowadzałem ją do szału, nie przestawała zaopatrywać mnie w ten pyszny napój.

- Muszę wracać do pracy. Dzięki za śniadanie, Harry - uśmiechneła się grzecznie, a ja puściłem jej oczko rozbawiony.

- Dobrze wiem, co lubisz - powiedziałem. Oczywiście zwróciła uwagę na dwuznaczny wydźwięk moich słów, więc wywróciła oczami.

***

Typowy Harry. Zawsze musi rzucić jakiś złośliwy komentarz na temat moich weekendowych zajęć w trakcie śniadania. Chyba jeszcze nie załapał, że jestem po prostu nudna. Ostatnio powiedział, że spławiłam go w ciągu pierwszego tygodnia od rozpoczęcia pracy u jego ojca, kiedy próbował wykonać jakiś krok w moją stronę.  Raczej się tym nie przejął, tak czy siak miał co noc inną dziewczynę. Wtedy dowiedziałam sie, że Harry nie zwraca uwagi na uczucia kobiet i po prostu chce je przelecieć. Jedyną rzeczą, jaka mnie pobudzała w jego życiu było to, że wiecznie naśmiewał się z mojego. Nie sądziłam, że jest ze mną aż tak źle, ale najwidoczniej jest.. Ale... Co z tego, że lubię zostawać w domu na weekend? Nie powinno go to obchodzić. 

Właśnie weszłam do drzwi prowadzących do ogromnego gabinetu, kiedy zadzwonił telefon.

- Gabinet pana Stylesa, rozmawiasz z Ellą - powiedziałam spokojnie, zgodnie z procedurą.

- Ella! Jak się masz kochana? - usłyszałam pogodny głos pana Stylesa dochodzący z drugiej strony linii. 

- Bardzo dobrze, dziękuję że pan zapytał. Nie powinien być pan w samolocie do Nowego Jorku? - zapytałam odrobinę zdziwiona jego nagłym telefonem.

Wciąż powinien być na pokładzie, wracając do domu z Francjii. Miałam nadzieję, że nie został jeszcze jedną noc dłużej, miał bardzo ważne spotkanie jutrzejszego poranka i jakoś nie odpowiadało mi wypowiadanie się na nim w jego imieniu. 

- Właściwie już w nim jestem. Wsiadłem we wcześniejszy samolot i jestem właśnie w drodze do biura - wyznał, co okropnie mnie zszokowało - Możesz sie ze mną spotkać?

- Oczywiście, już się zbieram - odpowiedziałam, jednocześnie zbierając z biurka papiery.

- Oh, weź proszę Harrego - dodał, a ja wywrócilam oczami.

Naprawdę? Mam wziąć Harrego? Ostatnim razem, kiedy jechałam do biura razem z nim wiecznie się wiercił i dotykał wszystko w samochodzie, co doprowadzało mnie do szału. Nie mogłam się skupić.

- Tak zrobię - postarałam się brzmieć radośnie, po czym się rozłączyłam.

Starannie podniosłam plik papierów, uważając, żeby czasem się nie pogniotły i weszłam do jadalni. Harry siedział z nogami na innym krześle, scrollował coś w swoim telefonie i wyglądał na bardzo zrelaksowanego. 

- Twój tata chce, żebyśmy spotkali się z nim w jego gabinecie - ogłosiłam, a on uniósł wzrok.

- My? - zapytał, odstawiając stopy na podłogę. Odwrócił się w moim kierunku.

- Tak, kazał mi Ciebie ze sobą zabrać - odparłam.

Wstał i ruszył w moją stronę, uśmiechając się przy tym łobuzersko.

- To może być ciekawe... - mruknął. 

My Boss' Son Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz