Rozdział 8. Zdrada :(

3 1 0
                                    

Chwile stała w bezruchu zastanawiając się co teraz.

Wzięłam się jednak w garść i ściskając odbiornik mocniej skierowałam się do szkoły. Tam czekał już na mnie cały sajgon...

Większość uczniów trzymała w dłoniach nie co innego jak broń którą sama pomagałam transportować... Patrzyli na mnie jak na potwora, stałam tam bez słowa. Nagle z pomiędzy tych dzieciaków wyłonił się uśmiechnięty Kafar... Patrzył na mnie tak samo uradowany jak i bardzo złośliwie uśmiechnięty, nagle odezwał się...

Kafar :Pokaż ręce tak bym je widział!

Zamarłam przecież nikomu o ugryzieniu nie mówiłam, ale zachowałam niewzruszoną minę i zapytałam z pewnością w głosie.

Ja: Po co ?

W tej chwili chłopak podszedł krok bliżej i z lekko milszą twarzą powiedział.

Kafar: Jeden z naszych koleżków widział bandaż na twojej ręce, dodać do tego twój kolor skóry który jest przerażający... chcemy się tylko upewnić że nie stanowisz zagrożenia.

Posłusznie wiedząc co mnie może czeka odsłoniłam oba rękawy , a spod jednego wyłonił się niedawno zmieniany bandaż.Słysząc ciche rozmowy między uczniami byłam bardzo zestresowana więc bez namysłu ściągnęłam od razu i bandaż.

Wszyscy przerazili się tym co zobaczyli, rana po ugryzieniu oznaczała dla mnie tylko jedno, opuszczenie mojej szkoły sama dobrze to wiedziałam.

Kafar :Tego też się spodziewałem, taka niby mądra i odpowiedzialna a chciała narazić wszystkich na śmierć.

Z za chłopaka wyszedł jego ojciec i położył na ziemi jedną z przywiezionych chwile temu toreb. Kafar kopnął ją w moją stronę celując do mnie z pistoletu.

Bez słowa wiedziałam że teraz najlepszym wyjściem będzie opuszczenie szkoły zanim jeden z uczniaków mnie postrzeli.

Z tyłu na schodach zobaczyłam siedzącą Zośkę razem z Anką, płakały.

Nie mając okazji na pożegnanie wyszłam przez drzwi odprowadzona przez przerażony wzrok ludzi i dwóch moich dawnych przyjaciół. Za nimi dreptał Karol który niósł równie dużą torbę...

Karol przyspieszył kroku i wyrównał go ze mną mówiąc...

Karol : Idę z tobą :)

Po chwili chłopak powiedział mi dlaczego to wszystko się potoczyło tak a nie inaczej...

Karol: Kafar to zaplanował... to wszystko to tylko jego sprawka .Ten ubek specjalnie wysyłał ciebie po swojego ojca i te wszystkie pierdoły bo liczył właśnie na taki przykry wypadek. Dzięki czemu gdy tylko jego przyjaciel powiedział mu o bandażu od razu zaczął się cieszyć. W mgnieniu oka powiedział wszystkim o tym i zmobilizował ich przekonując że jesteś niebezpieczna i do pozbycia się twojej osoby ze szkoły. A w dodatku ten wóz z głośnikami to jedna wielka ściema szyta grubymi nićmi. Debil przerobił jeden z samochodów które stały pod szkołą i namówił przypadkiem spotkanych ocaleńców do odwrócenia twojej uwagi... Trochę podsłuchiwałem i szpiegowałem gdy ciebie nie było, jakoś tak wyszło że połączyłem wszystkie fakty... Mogłem ci powiedzieć wcześniej...

Idąc wciąż w tym samym tempie powiedziałam bez uczuć całkowicie od wewnątrz rozbita...

Ja:Uważałam Kafara za kumpla, a on mnie zdradził i odebrał mi wszystko... Zośkę... dowodzenie... zapasy...Dom...

Gdy już dotarliśmy do wozu dwójka uczniów wróciła do placówki pozostawiając nas samych. Wsiadłam na miejsce kierowcy tuż obok Karola i odkładając nasze torby na tył wozu odpaliłam go i wyjechała z parkingu. Nie wiedząc dokąd jechać ruszyłam przed siebie. całą podróż Karol patrzył na mnie jak na obrazek, w końcu miałam tego dość i skręcając na pobocze spojrzałam na niego pytając...

Ja: O co chodzi?

Ten uśmiechnął się i poprawił swoje kujońskie okularki na nosie rozsiadając się wygodnie.

Karol: Po pierwsze, należą mi się chyba podziękowania za to że nie zostawiłem cię samą, po drugie miło jest tak jechać we dwójkę a po trzecie ,czemu mi od razu nie powiedziałaś że jesteś ugryziona, a po ostatnie ...jak dasz mi całusa to powiem ci gdzie będziemy bezpieczni :)

Jedną ręką przetarłam oczy i spojrzałam na niego podejrzliwie.

Ja: Nie powiedziałam nikomu ale widać że prawda wyszła na jaw sama i ...Nie bo cię zarażę.

Karol: Wątpię, a więc czekam jak mam już zginąć to chociaż nie jako chłopak który nigdy się nie całował...

jak nisko moje życie jeszcze upadnie, straciłam bazę, przyjaciółki, kumpli, bezpieczeństwo a w zamian dostałam hudzielcowatego kujona, za jakie grzechy ja się pytam...

Już miałam przybliżyć usta do jego policzka gdy nagle coś uderzyło w bok samochodu... Coś wielkiego ...

... Polsat...

Trochę krótki ale bardzo zagmatwany rozdział mam nadzieje że następny będzie dłuższy :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 02, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Apokalipsa WandyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz