*Melody*
Dzisiaj moi rodzice pojechali do sklepu po prezent urodzinowy dla Olgi. Ma dzisiaj urodziny, a ja dałam jej tylko zawieszkę do klucza w kształcie serca. Moi rodzice jeszcze nie dowiedzieli się o sytuacji w szkole i chyba szybko im nie powiem.- Mała, co chcesz robić? Pobawić lalkami...- patrzyłam w ekran telefonu, a dziewczynka spojrzała na mnie krzywo poprawiając sweter na jej ramionkach
- Lalkami? Śmieszna jesteś...- prychnęła siadając obok mnie na kanapie i puszczając żurawia do mojego telefonu gdzie widniała konwersacja z Terry
- Nie ładnie tak...- pogroziłam jej palcem
- No ale zagraj ze mną w chowanego...- jękneła odwracając się w moją stronę, a ja uniosłam brew spuszczając wzrok od telefonu i patrząc na duże ślepia dziewczynki, które z każdą sekundą stawały się coraz większe i większe, w końcu westchnęłam
- Niech będzie...- przewróciłam oczami, a dziewczynka pisnęła z wrażenia i ekscytacji biegając po całym salonie jak opętana dziewczynka
- Ty liczysz!- pokazała na mnie palcem
- Nie, ty.- powiedziałam poważnie
- No dobra, ale do 10!- uśmiechnęła się dziewczynka
- Dobra, start!- klasnęłam w dłonie na znak rozpoczęcia
- Jeden...- po cichutku weszłam po schodach
- Dwa...- weszłam do małej szafki na korytarzu holu
- Trzy...- jednak potem wyszłam z niej czując iż brak mi powietrza w płucach i poszłam dalej
- Cztery...- weszłam do łazienki i ukryłam się za pralką, a kryjówka była wręcz idealna
- Pięć...- jednak potem postanowiłam wyjść, ponieważ kafelki były zimne, a byłam na bosaka, więc cichutko zamknęłam drzwi od pomieszczenia w którym się znajdowałam przed chwilą i udając się dalej w poszukiwaniach kryjówki
- Sześć...- weszłam do pokoju rodziców i weszłam na balkon, a temperatura przerosła moje najśmielsze oczekiwania, przez co chciałam wyjść, jednak potem przypomniało mi się, że Olga nienawidzi pokoju
- Siedem...- postanowiłam jednak wyjść i udać się w stronę mojego pokoju, żeby ukryć się pod łóżkiem
- Osiem...- wślizgnęłam się pod łóżko w moim pokoju
- Dziewięć...- zakryłam szpary kocykiem i czekałam aż zacznie szukać mojej osoby, a byłam nieźle ukryta i nie musiałam się martwić
- Dziesięć. Szukam czy chcesz czy nie!- krzyknęła uradowana dziewczynka wbiegając po schodach, co było słychać na całym osiedlu zapewne
Z tego co słyszałam to najpierw weszła do swojego pokoju, jednak usłyszałam jęknięcie spowodowane nie znalezieniem mnie. Potem weszłam do łazienki, jednak reakcja była podobna. W końcu weszła do mojego pokoju. Chodziła po nim powoli. Panele skrzypiały pod jej małymi nóżkami. Uśmiechnęłam się zadziornie.
- Gdzie jesteś? Może tutaj Melody!- krzyknęła, jednak żadnych rezultatów nie otrzymała, po czy odeszła
Po kilku minutach postanowiłam wyjść z kryjówki dobrowolnie. Kości bolały mnie jak starą babcię, przez co już nie wytrzymałam, a dziewczynka była już zrezygnowana grą. Kiedy mnie ujrzała uśmiechnęła się.
- Znalazłam ciebie!- pokazała na mnie palcami skacząc
- Bo wyszłam z kryjówki, matole.- strzeliłam sobie otwartą ręką w czoło a dziewczynka zrobiła to samo
- Aha...- wzruszyła ramionami odwracając się w stronę drzwi
- To pewnie rodzice.- spojrzałam na dziewczynkę
- Otwórz.- ponagliła mnie gestem
- Już dobrze...- uniosłam ręce w geście obronnym
*********
Po kilku godzinach ktoś uchylił drzwi do mojego pokoju, a była to mała brunetka. Uśmiechała się od ucha do ucha.- Melody, chodź!- pociągnęła mnie za rękę dziewczynka
- Po co?- jęknęłam wstając powoli z łóżka, z którego zostałam wyciągnięta, kiedy akurat robiłam coś ważnego na telefonie... Pisałam z Spencerem. Chciał coś ode mnie i akurat miałam się dowiedzieć co to jest za ważna sprawa
- Dostałam super domek!- pisnęła mała dziewczynka ciągnąc mnie mocniej z nadgarstek co zaczęło mnie boleć że względu na siłę Olgi
- A co on takiego robi?- przewróciłam oczami idąc
- Świeci się.- odwróciła głowę w moją stronę, a ja prychnęłam głośno na jej stwierdzenie
- O kurwa, pewnie fortunę kosztował!- zaśmiałam się, a rodzice zapewne usłyszeli mój komentarz, ponieważ usłyszałam warknięcie ze strony taty i mamy, którzy znajdowali się w kuchni na dole
- Melody! Ugryź się w język!- krzyknęła kobieta z dołu pomieszczenia
- No ale przecież wy musieliście wydać na ten domek 200 dolców!- zaśmiałam się głośniej dławiąc się łzami szczęścia
- Opanuj się!- krzyknął ojciec
- No przepraszam, Jezus...- westchnęłam
- No ja mam nadzieję, i przestań przeklinać w towarzystwie Olgi!- krzyknęła stanowczo matka
CZYTASZ
Szkoła Bohaterów
DiversosOpowiem wam o pewnej szkole. Uczniowie tej szkoły są niezwykli i posiadają niezwykłe moce po swoich dawnych przodkach. Do akademii chodzą: Terry, Eric, Spencer i Melody. Sami muszą odkryć swoje moce, dzięki czemu mają utrudnione zadanie. Okładkę ro...