06

71 3 0
                                    

Dzień koncertu!

Dzięki mojej kochanej przyjaciółce, udało mi się rozróżniać blondynów.  Wiem że Marcus ma dłuższe włosy i zaczesuje je na bok lub wiąże w kitkę, natomiast Martinus ma krótsze włosy, ułożone do góry, lub w naturalnym nie ładzie. Mac jest też parę centymetrów większy od brata.  Tinus jest bardziej wysportowany, chudszy i ma pieprzyk obok górnej wargi.. Obiło mi się o uszy iż Mac zmienił fryzurę dopiero w wakacje, więc to dla niektórych jest nowe. Np.  Dla mnie.  Haha.

**

Właśnie stoję przed szafą i zastanawiam się co mam ubrać na koncert. Po piętnastu, długich minutach postawiłam na czarne, dopasowane oraz po przecierane  jeansy,  plisonwany,  dokładnie przylegający  do tuowia golfik, jeansową również poprzecieraną  kurtkę,  moje ulubione białe conversy oraz czapkę z MMstore (sklep chłopców-aut.) Którą jak się domyślacie dostałam od Karoliny. Włosy postanowiłam tylko rozczesać i podkręcić przy końcówkach i postawiłam na mój typowy makijaż: wykonturowałam brwi, podkresliłam  rzęsy i zakryłam  wory pod oczami spowodowane przez wczorajszą nieprzespane noc,  korektorem.

Jak się pewnie spodziewacie jadę z blondynką, także dlatego teraz na nią czekam. Poszłam jeszcze po mój czarny worek z Vansa i wrzuciłam do niego powerbank i jakąś wodę,  bo czeka nas długa cztero-godzinna podróż do Warszawy. Telefon włożyłam do kieszeni spodni i zeszłam znów do salonu. 

Właśnie przyszła Karolina. Czekamy teraz tylko na Ernesta, który zadeklarował się nas zawieść. Wiem że to dziwne iż akurat on,  bo nje powinien mieć jeszcze prawa jazdy,  no ale tak się złożyło że ma.

- Dziewczyny już jestem!  Zbierajcie się!  Idźcie już do samochodu a ja się przebiorę i idę się przebrać i jedziemy. - i zobaczyłam go tylko znikającego za powłoką  drzwi od jego pokoju.

Ja z Karoliną udałyśmy się do czarnego BMW X6 mojego starszego brata. Muszę przyznać że ma on gust do samochodów ale ja mam lepszy. Hah. Gdy zatrzymaliśmy się przy samochodzie blondynka zaczęła się śmiać..

- Z czego się tak śmiejesz?! - zapytałam.

-Ola dzięki że to wygrałaś. - przytuliła mnie- Kurwa japierdole ale się jaram!  Aaaaa (pozdr. Moja bitch- aut. XD) - zaczęła piszczeć.

- Uspokuj  się!  To jest tylko jeden głupi koncert- widziałam w jej oczach mord i oburzenie - no co się tak na mnie gapisz?! Prawdę mówię! - warknęłam, a z jej strony otrzymałam nie zbyt ciche pyffnięcie.

Zaśmiałam się w myślach na zachowanie przyjaciółki. Polubiłam ich trochę!  TROCHĘ! Ale nie tak bardzo! Nadal Gunnarsenów uważam za chujów i chamów i tak dalej.  No ale nie ukrywam mniej niż dotychczas. Przez ten czas gdy "uczyłam" się ich rozróżniać przesłuchałam chyba 3/5 piosenek blondynów. Ta najnowsza piosenka jest chyba najlepsza...  "Invited"...  Chyba tak to się nazywa. Dowiedziałam się trochę o nich.  Wiem iż mają młodszą siostrę Emmę i Silije. Ale ona jest biologiczną córką tylko ich matki. Rodzice to Kjell  Erik i Gerd  Anne. I urodzili się 21.02.2002 roku w Trofors. To jest moja kurwa wiedza na pierdolony temat o Gunnarsenach! Dużo co nie?!  No wieeem.

Zauważyłam że Ernest już zamyka dom.  Tak.  Musiał zamknąć, ponieważ babci nie ma w domu. Wyjechała na weekend do ciotki Marysi. Wsiadłam do samochodu na tylniej siedzenia i wyciągnęłam nogi na całą długość. Karolina natomiast usiadła na miejscu pasażera, z przodu.

Cztery i pół godziny później!

Kierujemy się w stronę kolejki, gdy wpadam na jakieś dziecko. Konkretnie na jakąś dziewczynkę, a jakżeby inaczej..

- Upsss. Przepraszam cię najmocniej! Nie zauważyłam cię. -powiedziałam w stronę na oko dziesięcioletniej  brunetki.

- Nic się nie stało- powiedziała aksamitnym głosem. -Czy ty jesteś Ola? Ta od konkursu? - zapytała

- Tak,  to ja.  A to moja osoba towarzyszącą, czyli także moja przyjaciółka, Karolina- odpowiedziałam.

- Ja jestem Emma Gunnarsen siostra Maca i Tinusa- spojrzałam na Karolinę.  Już ją widzę, stoi jak na szpilkach.

-Tty jesteś Eemma?- zająkała - O Jesuuu!! -zaczęła piszczec. - Mogę z tobą zrobić sobie zdjęcie? - zapytała

-Jasne! -odkrzyknęła entuzjastycznie a ja przewróciłam tylko oczami!

Gdy one już zrobiły sobie seszyn profeszyn a raczej ja je zrobiłam.

- Dobrze już.  Chodźcie mam was zaprowadzić na backstage. - jej energia i entuzjazm niezmienny od dłuższego czasu są naprawdę powalające.

Po długich, pięciu minutach przedzierania się przez arenę i ten tłum w końcu znalazłyśmy się u celu. Weszłyśmy do jakiegoś pomieszczenia gdzie były: sofa,  stolik kawowy, gitara i inne takie. O dziwo nie było tam nikogo. Emma krzyknęła coś po norwesku.  I po chwili weszła jakaś kobieta. Jak myślę mama wszystkich Gunnarsenów.

- Dzień dobry kochane Mam nadzieję że podróż minęła spokojnie jestem Gerd Anne matka Marcusa, Martinusa, Emmy i Silije. - przedstawiła się. I ja z Karoliną jej również.

-Dziewczyny Teraz mam do was prośbę nie skaczcie tak na chłopaków, ponieważ oni myślą że nie jesteście takie jak wszystkie. -dodała

- Ja nie mam zamiaru. - krzyknęłam szeptem.

- Mówiłaś coś? - Spytały tylko Em i Anne po angielsku a moja przyjaciółka po polsku.  Zaśmiałam się na to zajście.

- Nie, nie. Nic nie mówiłam. - od rzekłam nadal z uśmiechem na twarzy.

- O chłopaki jesteście już!! -O nie, nie, nie widzę że Karoliną już trzepie na ich widok.

- Boszee Olka jacy oni ładni! - szepnęła mi do ucha blondynka..

- To jest Ola-wskazała na mnie ich siostra- A to Karolina jej przyjaciółka. - pokazała na szesnastolatkę...

- Cześć dziewczyny. Jestem Martinus ale mówcie na mnie Tinus a to Marcus ale zwracajcie się do niego Mac.  Szybciej i ładniej. - uśmiechnął się blondyn. Swoją drogą obaj ładne mają usmiechy. 

-Mogę wiedzieć która wygrała konkurs?- spytał tym razem Mac. Patrząc to na mnie to na Karolinę.

- Ona - odezwała się moja przyjaciółka.

- Dobrze, Karolino. Masz teraz około 30 minut na porozmawianie, zrobienie zdjęć czy czegoś tam z chłopakami a ja muszę porozmawiać z Aleksandrą.. - powiedziała Gerd Anne. I wzięła mnie za rękę.  Zaprowadziła mnie też w bardziej ustronne i cichsze miejsce ponieważ juz usłyszała piski mojej przyjaciółki.

-Więc o co chodzi?-

- Doczytałaś że koncert i reszta tego co się zdąży dzisiaj to tylko połowa niespodzianek?-

- Yyy nie? - Co mnie jeszcze kurwa będzie czekać?

- A więc teraz ci powiem.  Druga część to jest miesięczna trasa koncertowa z chłopakami.. -powiedziała a mnie zamurowało... - mam nadzieję że twoi rodzice się zgodzą- dodała.

- Nie mam rodziców- odpowiedziałam.

- Co sie z nimi stało jak mogę wiedzieć?-

- Zginęli pięć lat temu w wypadku samochodowym wracali z delegacji i jakiś mężczyzna w nich wjechał..  Był pod wpływem..  No i tak jakoś.. -

- Przykro mi. - przytuliła mnie.

Moi drodzy! 
Napisałam!  4 godziny! Trzy razy poprawiałam..  Pisałam je cztery razy całe!  Aż mnie ręce bolą hahah.  No a wy sie nacieszcie.  W przyszłym tygodniu może coś jeszcze napisze ale nie wiem.
Powiedziałam że będzie dłuższe od poprzedniego.
One miało około 400 słów a to ma....  Dam daram  dam dam...   1030!!! 

Mam nadzieję że się spodoba.
POZDRO Ola ❣❣❣













Pokochać... ||M&M GunnarsenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz