Rozdział 1 - Czas panowania jest jak słońce

583 29 4
                                    

- Znów kryzys przy wodopoju. - powiedziała Nala do Kopy.

- Spokojniej, Zazu. - rzekł Rafiki i odwrócił się do Simby - On próbuje powiedzieć, że zwierzęta nie dzielą się wodą. A w rzeczywistości wszystkie powinny...
- Tato! - Kopa wtrącił się Simbie - Jestem gotów by iść!
Simba trącił Kope swoim nosem, po czym spojrzał na Rafikiego - Czy ty i Zazu nie moglibyście zrobić czegoś w związku z tym kryzysem? - zapytał.
Rafiki potrząsnął głową - Nie, młody królu.
- Próbowałem... - oznajmił Zazu - Ale nikt nie chce mnie słuchać.
Simba westchnął - Wybacz mi synu, ale nie mogę cię teraz zabrać na szczyt.
- Ale tato, obiecałeś. - powiedział cichutko Kopa - Obiecałeś...
- Spróbuj zrozumieć - rzekła Nala do Kopy - Twój ojciec ma poważne obowiązki. Inne zwierzęta potrzebują tego źródła wody.
Kopa opuścił głowę - Obiecał....
Simba zwrócił się do Rafikiego - Może mógłbyś wyjaśnić jak ważny jest ten kryzys.
- Ach, ale zgadzam się z maleństwem - oznajmił Rafiki - Obietnice mają wielką wartość. Królestwo może ucierpieć, jeśli obietnica zostanie złamana.
[Fragment opowieści „A tale of two brothers"]

-Dobrze, już dobrze - zgodził się Simba - W końcu to nasza tradycja... - skinieniem głowy przeprosił Rafikiego, Nalę oraz Zazu i razem z Kopą opuścił grotę. Kiedy byli już na samym czubku Lwiej Skały Simba rzekł do syna - Mój ojciec też mnie tu kiedyś przyprowadził. A teraz Kopa, rozejrzyj się, cała ta ziemia opromieniona słońcem to nasze królestwo.
- Wow... z góry wydaje się, że Lwia Ziemia sięga wszędzie wokół - obserwował z podziwem tereny królestwa
-Kiedyś i ty będziesz władać tymi ziemiami. Czas panowania każdego króla jest jak słońce, wchodzi i zachodzi. I podobnie jak słońce panowania Mohatu, Ahadiego oraz dziadka Mufasy zaszło, tak zajdzie i moje, a wzejdzie dla ciebie, jako nowego króla. Kopę zainteresowało jedyne, okryte ciemnym horyzontem miejsce za najdalszym wzgórzem.
- Co to za miejsce, o tam? Rafiki wspominał, że pod żadnym pozorem nie mam się tam wybierać.
-I bardzo dobrze... Te tereny nie należą do Lwiej Ziemi. Nie wolno ci się tam zapuszczać.
-Ale za to wspomniał coś jeszcze o Skazie i złoziemcach, kim oni są? - uporczywie dopytuje młody książę
-Skaza był moim stryjem. On zabił twojego dziadka, Mufasę. Byłem lwiątkiem gdy zginął Mufasa. Uciekłem,myśląc, że to ja jestem odpowiedzialny za śmierć mojego ojca. Wujek Timon i Pumba uratowali mnie. Mieszkaliśmy razem w odległej dżungli, dopóki twoja mama mnie nie odnalazła. Powiedziała mi, że Skaza rządzi Lwią Ziemią z hienami jako pomocnikami. Inne zwierzęta cierpiały z powodu niemądrych rządów Skazy. Zgodziłem się wrócić na Lwią Ziemię.
Walka ze Skazą była zacięta i śmiertelna, ale wygrałem i zająłem należne mi miejsce.
-Rozumiem tato, ale czy Zła Ziemia jest dalej przez kogoś zamieszkiwana - pyta
-Niestety tak synu, złoziemcy są poplecznikami Skazy i właśnie dlatego nie wolno ci tam chodzić, zrozumiano? - pyta z troską, jednocześnie usiłując przybrać surowy ton głosu
-Dobrze tato, obiecuję. - odpowiedział mu Kopa, Zazu opowiadał mu jak to Simba i Nala jako małe lwiatka sami udali się na Cmentarzysko Słoni, co prawda nabawili się wtedy kłopotów, ale dla Kopy jego ojciec i matka wykazali się wtedy nielada odwagą.

Chwilę jeszcze siedzieli i obserwowali wszystko z góry.
Dobrze im było razem w ciszy. Żadnemu ona nie przeszkadzała. Lecz w końcu coś ją przerwało.
-Wiesz co tato? Już nie umiem się doczekać kiedy będę królem i będę mógł rozkazywać Zazu co ma robić, bo na razie tylko ja muszę się go słuchać... - a Simba uśmiechnął się tylko w odpowiedzi i spojrzał z miłością na malca. - Jestem pewien, że pewnego dnia to nastąpi, ale na razie chcę, żebyś powoli poznawał nasze królestwo. Dziś zostawiam cie pod opieką Zazu i wracam już do swoich obowiązków. - rzekł i udał się rozstrzygnąć spór przy wodopoju.  

Król Lew | KopaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz