Słońce mozolnym ruchem zbliżało się ku zachodniej stronie widnokręgu. Ogromna dawka słońca którą dostarczył sobie przemierzając spękaną pustynię młody lew utrudniała mu dalszą podróż. Zmęczony wyczerpującą wędrówką nie był więc pewien czy oaza którą dostrzegł na tym odludziu była prawdziwa czy zaledwie urojona, ponieważ wyobraźnia płata mu psotne figle. Ku jego uciesze źródło wody oraz otaczające je drzewa nie były wytworem jego wyobraźni a fizycznym miejscem. W pierwszej kolejności podszedł do wodopoju gdzie obficie się napoił, a gdy już to zrobił dopuścił do siebie natłok myśli zaprzątający jego lwią główkę. "No dobrze, ale co dalej?", to pytanie zatrważało go ilekroć ponownie uświadamiał sobie, że znajduje się na tym pustkowiu i nie ma dokąd pójść. Usiłował odnaleźć wzrokiem cokolwiek poza wszechobecną pustynią, jednak nie dostrzegając niczego na czym mógłby zatrzymać wzrok zadecydował, że spędzi tu całą noc, a rano gdy ponownie wzejdzie słońce wyruszy dalej przed siebie. Położył się więc na wyrośniętej tam kępie trawy z zamiarem przespania całej nocy, coś jednak nie chciało mu na to pozwolić.
-Czy ty też miewasz problemy z zaśnięciem? - Kopa znienacka usłyszał głos dochodzący z góry. Pewien towarzysz od dłuższego czasu obserwujący młodego Kopę wreszcie postanowił się ujawnić. Kopie nie przeszłoby przez myśl, że na tym pustkowiu może spotkać kogokolwiek, tym bardziej kogoś kto ma wobec niego poważne plany.
-Co!? Kto mówi?! Kim jesteś?! Gdzie się ukrywasz?! - przestraszony Kopa zasypywał go licznymi pytaniami
-Spokojnie... jestem tylko czaplą i przepraszam jeśli cię przestraszyłem. - ptak płci męskiej o niebieskawym upierzeniu na czubku głowy sfrunął z gałęzi drzewa i wylądował na ziemi parę metrów przed Kopą
-W porządku, po prostu nie spodziewałem się tutaj nikogo.
- Przepraszam, usiłowałem zasnąć, ale to moja pierwsza noc poza domem i w dodatku bez rodziny. Siedząc na gałęzi sam jak palec pomyślałem, że może się do ciebie dołączę... - niepewna reakcji oraz późniejszej decyzji lewka czapla usiłowała spokojnym tonem wszystko wyjaśnić
-Tak się składa, że to także i moja pierwsza noc poza domem. - skwitował teraz już zupełnie stonowanym głosem lewek
-Pewnie przeszkodziłem ci w zaśnięciu...- domniemywał ptasi towarzysz
-Nie martw się, w nowych miejscach zaśnięcie i tak nigdy nie przychodzi mi łatwo - zapewniał pokojowo nastawiony Kopa
-Więc mogę się przyłączyć? - ptak niepewnym tonem upewniał się
-No pewnie! We dwójkę obojgu będzie nam raźniej. - w duchu Kopa odczuł ulgę z takiego obrotu sprawy.
Za to głębi serca czuł, że przeskoczył przez jakiś niewidzialny mur, zza który nie ma powrotu. Zdawał sobie sprawę, że poczynił pewne kroki, które uniemożliwiły mu powrót do dawnego życia. Lecz cała ta nowa rzeczywistość zaczęła go przytłaczać, wszystko potoczyło się tak szybko i gwałtownie, niczym ulewa na sawannie. Nadszedł jednak nowy etap w jego życiu, a ta noc, którą niedoszły książę spędził na odludziu była symbolicznym zwieńczeniem pozostawionych za sobą lat dziecięcych spędzonych w otoczeniu rodziny i bliskich znajomych.
-Więc to także dla ciebie nowa sytuacja? - czapla ciągnęła rozmowę dalej, podpytując młodego Kopę
-Tak, ale na razie nie chcę o tym rozmawiać. - odrzekł wymijającym tonem, unikając niewygodnych pytań
-Jasne, rozumiem. Przecież ledwo się znamy, nie masz obowiązku mi się zwierzać. - na chwilę nastała niewygodna cisza po której głos ponownie zabrała młoda czapla - Ja postanowiłem zrobić sobie krótką przerwę od mojej rodziny... Mieli mnie dosyć, więc planowali jak się mnie pozbyć, a ja poszedłem im na rękę i sam odsunąłem się w cień...
![](https://img.wattpad.com/cover/157912985-288-k510496.jpg)
CZYTASZ
Król Lew | Kopa
FantasíaHistoria Kopy, pierwszego syna Simby - inna niż wszystkie! Stworzona przeze mnie opowieść nie przedstawia lewka jako zamordowanego przez Zirę jeszcze przed rozpoczęciem się fabuły "Króla Lwa 2", ani porwanego przez ludzi. Jest to prawdopodobna hist...