Avalon x Fem! Reader

1K 42 23
                                    

Obudziłam się około godziny dziewiątej. Nie miałam zbytniej chęci by wstawać, a tym bardziej coś jeść. Jednak myśl o tym, że muszę pozałatwiać dzisiaj parę spraw zmotywowała mnie. Z niechęcią wygrzebałam się z ciepłej kołdry i pokierowałam w stronę łazienki. Przebrałam się w codzienne ubrania i uczesałam włosy w koka. W dość wolnym tempie szłam do kuchni by chociaż się napić. Po drodze omijałam porozrzucane ubrania i inne bibeloty. Powinnam tu w końcu posprzątać. W końcu znalazłam się obok lodówki. Wyjęłam z niej mleko, poszłam także po inne produkty i zajęłam się przygotowywaniem jakiegoś konkretnego śniadania.

Pierwszą rzeczą jaką miałam do zrobienia na liście, było zajęcie się moim ogrodem. Uwielbiałam wszelkiego rodzaju rośliny. Pasjonowałam się ogrodnictwem od dziecka. Nie zdziwi więc fakt, że mieszkam w tak spokojnym i pełnym przyrody miejscu jak Dundull. Kocham tutejsze krajobrazy. Ciemne lasy pełne tajemnic, krystalicznie czysta woda i piękne, nocne niebo z gwiazdami. Udałam się na tyły domu, gdzie jakby można tak powiedzieć znajdowało się moje "dziecko". Owoc mej ciężkiej pracy czyli piękny, kolorowy ogród. Pełno było tu wielobarwnych kwiatów. Co jakiś czas latały pomiędzy nimi motyle. Usiadłam na trawie i wpatrywałam się w tą harmonię oraz piękno. Mogłabym tutaj siedzieć całymi dniami i tylko patrzeć. Niestety nie mogło to być takie łatwe, ktoś musiał dbać by to miejsce zachowało swój stan. Wstałam z podłoża otrzepująć ubrania. Czas wziąć się do pracy.

Zaczęłam od wyrywania niepotrzebnych chwastów. Potem zajęłam się podlewaniem, a w niektórych miejscach musiałam wyciąć wyschnięte rośliny. Po jakiś dwóch godzinach skończyłam pracę w moim ogrodzie. Stety lub nie, ale czekała mnie jeszcze jedna robota. Obiecałam pomóc swojemu przyjacielowi w jego małym ogródku. Spakowałam przydatne rzeczy do torby i poszłam kupić bilet na autobus. Nie myślałam wcześniej o transporcie dlatego ledwo zdążyłam na swój. Gdyby nie moje niesamowite szczęście musiałabym czekać jeszcze jakieś 15 minut. Podczas drogi podziwiałam mijający za oknem krajobraz.

Wyszłam z pojazdu i rozprostowałam nogi. Odetchnęłam świeżym powietrzem jakiego na pewno nie było w autobusie. Rozejrzałam się po okolicy i skierowałam w stronę domu Avalona. Znaliśmy się już dosyć długo, w tym roku mijałoby już chyba 9 lat naszej znajomości. Ten czas tak szybko leci. Wiedziałam, że był tam jakimś druidem, ale nie wnikałam za bardzo w szczegóły. Jak zwykle zauważyłam go spacerującego przed swoim domem. Nie zdając sobie nawet z tego sprawy, przyspieszyłam kroku na jego widok.

- Och, czyż to nie mój ulubiony diler ziółek uspokajających i członek dziwnej sekty?

- Prosiłem cię byś mnie tak nie nazywała - jak zwykle poważny. Ale muszę wymyślić mu jakieś nowe przezwiska by się z nim drażnić.

- Ciebie również miło widzieć - czasami zastanawiam się, dlaczego się w ogóle przyjaźnimy. Jesteśmy w większości przypadków przeciwieństwami. Charakter mam bardziej zbliżony do jego brata. Avalon jest spokojny oraz poważny. Ja nie zawsze się tak zachowuję - Więc co dzisiaj robimy?

Mężczyzna odwrócił się i powolnym krokiem skierował w stronę ogródka. Tak naprawdę niewiele w nim było. Był bardziej pod uprawę ziół niż kwiatów. Chociaż te także się w nim znajdowały.

- Planowałem powiększyć swój ogród o nowe rośliny.

- A ja jako świetny ogrodnik i specjalista mam ci w tym pomóc? - Chciałam już dalej uwielbiać swą osobę, ale przerwało mi jego westchnięcie. Jak widać muszę to przełożyć - Spokojnie. Przecież tylko się tak z tobą droczę. Poza tym gdybyś mnie nie lubił, nie zapraszałbyś mnie.

- Uważaj, mogę zmienić zdanie.

- Mam to traktować jako groźbę przerwania naszej znajomości czy raczej jako oznakę, że się pogłębi? - Już mi nie odpowiedział. Dlatego jego słowa bardziej mnie zainteresowały. Czasami nie odpowiadał na moje pytania, ale było to spowodowane żartem w nich zawartych lub ich bezsensownością. Nie chcąc psuć atmosfery, zostawiłam jak na razie ten temat. Na pewno kiedyś do niego wrócę, jak i ponownego wychwalania mej osoby. Oboje zabraliśmy się do pracy. Zajęłam się sadzeniem nowych kwiatów po prawej stronie.

Po skończonej pracy w ciszy obserwowałam Avalona. Poczułam lekkie ciepło na policzkach na samą myśl moich wcześniejszych słów. Tak naprawdę to po cichu liczyłam na jakiś głębszy rozwój naszej znajomości. Przez dłuższy czas to ukrywałam, ale coś ciągnęło mnie do tego druida. Bałam się nieodwzajemnionych uczuć, dlatego nic nie mówiłam. Sądziłam, że mogłoby to zniszczyć naszą wieloletnią przyjaźń. W końcu oderwałam się od swoich myśli i skupiłam się na rzeczywistości. Nawet nie zauważyłam kiedy ten skończył swoją część pracy i przysiadł się do mnie. Siedzieliśmy w ciszy, która nie była niezręczna, a raczej bardziej przyjemna. W końcu została przerwana gdy Avalon zabrał głos.

- Zastanawiałaś się kiedyś nad znaczeniem kwiatów? Każdy z nich ma własne, kolory mogą je zmienić. Podarowywując je danej osobie, nie musimy używać słów by wyrazić nasze uczucia. W takim przypadku dałbym ci czerwonego tulipana - poczułam jak czerwienię się na twarzy po jego słowach. Dobrze wiedziałam o co mu chodziło, uczyłam się kiedyś symboliki kwiatów.

- Sądzę, że odwdzięczyłabym się gardenią.

Czerwone tulipany oznaczają wyznanie miłości, a gardenia skrywane uczucie.

Historie z kamiennego kręgu || Star Stable One Shot I PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz