Shawn wcale nie żartował i naprawdę położył się do mojego łóżka. Uznałam, że Shawn kiedy się obudzi zrozumie, że po prostu był pijany i sobie coś wymyślił. Położyłam się obok, najbardziej „obok" jak się dało, ponieważ to było jednoosobowe łóżko i tak ledwo mieściliśmy się tam we dwójkę. Na dodatek Shawn wziął całą moją kołdrę.
— To moja kołdra! — powiedziałam usiłując zabrać ją brunetowi, ale on nie zareagował. — Shawn, śpisz?
— Nie, tylko wącham poduszkę — parsknął chłopak.
Ta noc zapowiadała się świetnie.
Nie miałam pojęcia ile czasu dokładnie udało mi się przespać, ale zdecydowanie zbyt mało. Było mi niewygodnie i czułam, że zaraz spadnę. Shawn spał i nie zapowiadało się na to, że prędko się obudzi. Ostrożnie wstałam z łóżka, bo nie chciałam obudzić przyjaciela. Po omacku zeszłam na dół, cudem nie spadając ze schodów. Poszłam do kuchni, żeby się napić. Zapaliłam w pomieszczeniu światło, następnie nalałam do szklanki wodę. Zegar na piekarniku wskazywał czwartą nas ranem. Miałam rację, nie spałam długo. Wypiłam wodę, następnie odłożyłam naczynie do zlewu.
Położyłam się na kanapie i nakrywam beżowym kocem, który tam leżał. Teraz było mi dużo wygodniej. Byłam zmęczona, więc niemal od razu zasnęłam.
Kiedy już się obudziłam Shawn jeszcze spał. Nie chciałam go budzić, więc najciszej jak umiałam wyjęłam z komody ubrania i poszłam do łazienki się przebrać. Założyłam jeansy oraz bluzę z kapturem, następnie rozczesałam włosy i umyłam żeby. Wróciłam do sypialni po telefon, który leżał na stoliczku nocnym. U mnie w pokoju jedynym miejscem do siedzenia było łóżko, które aktualnie zajmował Shawn.
Zeszłam na dół, żeby zaparzyć sobie herbatę. Nalałam wody do czajnika, następnie nastawiłam wodę na herbatę. Wyjęłam z szafki kubek oraz woreczek zielonej herbaty. Kiedy woda już się zagotowała po prostu ostrożnie nalałam wody do kubka, bo z moim szczęściem szanse na obalenie się wrzątkiem były duże.
Siedziałam przy stole pijąc herbatę i przeglądając Instagrama, kiedy usłyszałam Shawna schodzącego po schodach. Po chwili chłopak pojawił się w kuchni. Miał lekko rozczochrane włosy, zaspane oczy i rumieńce na policzkach. Wyglądał uroczo.
— Hej Desty — powiedział.
— Cześć — Posłałam mu uśmiech.
— Która godzina? — zapytał przeczesując palcami włosy.
— Jedenasta dwadzieścia — odparłam spoglądając na ekran telefonu.
— Chyba już powinienem się zbierać.
— Nie chcesz nic zjeść?
— Jeśli to nie problem — westchnął.
Zjedliśmy tosty, które swoją drogą nam się trochę spaliły. W każdym razie przy ich przygotowywaniu mieliśmy masę śmiechu. Nie sądziłam, że robienie tostów może być aż tak zabawne. Widocznie była to tylko kwestia towarzystwa, w którym się to robiło.
— A więc, co się stało, że przyszedłeś do mnie o trzeciej w nocy? — zapytałam wkładając brudne naczynia do zmywarki.
— To długa historia — westchnął chłopak.
— Ale myślę, że należą mi się jakieś wyjaśnienia.
— Masz rację, więc byłem na imprezie co od razu wyjaśnia fakt, dlaczego byłem pijany. Zapomniałam wziąć ze sobą kluczy do domu lub po prostu je zgubiłem, jeszcze nie wiem. Dopiero pod domem zorientowałem się, że ich nie mam, a twój dom był najbliżej.
— Twoich rodziców nie było w domu? — Zmarszczyłam brwi.
— Byli, ale nie chciałem ich budzić i przy okazji wysłuchać kazania o tym do czego służą klucze — Shawn wzruszył ramionami.
— Mam nadzieję, że chociaż napisałeś im SMSa, że nie wrócisz na noc — Po moich słowach brunet nagle zbladł.
— Cholera — krzyknął i od razu zerwał się z krzesła. Pobiegł na górę po swoje rzeczy. — Pa Desty, dzięki za wszystko — powiedział, po czym szybko mnie przytulił i wybiegł z domu.
— Pa Shawn.
_______
Przepraszam Was, że przez prawie miesiąc nie było rozdziału, ale naprawdę ciężko mi znaleźć czas na cokolwiek, a już zwłaszcza Wattpada. Jednak postaram się jak najczęściej dawać rozdziały.
Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze ❤️
P.S. Co sądzicie o nowej okładce?
xxx
CZYTASZ
Fighting with Destiny ♡ Mendes
FanfictionDestiny miała spędzić tegoroczne wakacje u ciotki, wszystko zapowiadało się świetnie, ale pojawił się on. Niesamowicie wkurzający brunet, którego ego sięga do księżyca. Z tego nie wyniknie nic dobrego. Dziękuje za cudowną okładkę @symdonia