25.

820 40 31
                                    

Z domu Shawna wyszłam przed dwunastą. Czułam się nieswojo po spotkaniu w drzwiach z Harper. Starałam się pozostać w stosunku do niej obojętna, nie oceniać jej oraz trzymać się z dala od niej, ale mi nie wyszło. Czułam do niej niechęć.

Siedziałam razem z Pipper w jej ulubionym barze i jak zwykle piłyśmy shake'i. Nie napisałam do Riley czy też chce przyjść, bo teraz jakakolwiek rozmowa z nią wydawała mi się niezręczna. Usiłowałam sobie wmówić, że to wcale nie z powodu Shawna, lecz to było z jego powodu i doskonale to wiedziałam.

— Jeju jak ja nie znoszę Harper — wypaliłam bez wcześniejszego pomyślenia.

— Też jej nie trawię — odparła różowowłosa. — Co ci zrobiła?

— Właściwie nic mi nie zrobiła — Wzruszyłam ramionami. — Po prostu irytuje mnie jej zachowanie. Ona czuje się lepsza od innych, a to, że nosi drogie ciuchy i zawsze ma perfekcyjną fryzurę, makijaż i manicure wcale jej taką nie czyni — Chciałam powiedzieć jeszcze kilka rzeczy, ale przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Pipper pokiwała głową, więc uznałam, że nie ma nic przeciwko, żebym odczytała.

Shawn:
Masz jakieś plany na wieczór?

Pytasz, bo Harper jakieś ma i nie może z tobą nigdzie pójść?

— Kto do ciebie napisał? — zapytała Pipper.

— Shawn — odparłam, a dziewczyna zaczęła poruszać brwiami.

— Co chciał?

— Zapytał czy mam jakieś plany na wieczór — westchnęłam.

— Wow — Różowowłosa wydawała się naprawdę zaskoczona, a jednocześnie podekscytowana. Cieszyła się. — I jak zgaduje żadnych nie masz.

Ja:
Netflix i jogurty brzoskwiniowe się liczą? Bo poza tym żadnych nie mam.

Shawn:
Hah, będę po ciebie o dziewiętnastej.

Ja:
Po co?

Shawn:
Zobaczysz

— A może jest jeszcze jeden powód, dla którego nie lubisz Harper — powiedziała Pipper, po czym pociągnęła przez słomkę łyk owocowego napoju. Zmarszczyłam brwi. — Ona jest bardzo blisko z Shawnem.

Zaśmiałam się nerwowo i poczułam zakłopotanie.

— Shawn to tylko przyjaciel — odparłam stanowczo.

——

Długo zastanawiałam się w co mam się ubrać, bo właściwie nie miałam pojęcia gdzie Shawn chce mnie zabrać. Zdecydowałam się na coś neutralnego, co nada się na większość okazji, czyli w tym wypadku czarną, ołówkową sukienkę sięgającą mi do połowy ud z odkrytymi ramionami.

Zwykle nie malowałam się, z jednego powodu - nie chciało mi się. Jednak dziś coś podkusiło mnie, żeby użyć pudru, tuszu do rzęs oraz rozświetlacza, a po ustach przejechać szminką, w malinowym odcieniu różu. Chciałam choć raz wyglądać idealnie, tak jak Harper wygląda zwykle. Nie miałam pojęcia, dlaczego. Przed myśl przemknęło mi, że po prostu tak bardziej spodobam się Shawnowi, ale odrzuciłam od siebie tę myśl. Nie mogłam pozwolić, aby łączyło nas coś więcej niż przyjaźń wiedząc, że to były chłopak mojej przyjaciółki.

Równo o dziewiętnastej Shawn stawił się pod moimi drzwiami. Zostawiłam ciotce kartkę, że wychodzę na imprezę, wzięłam małą torebkę, do której włożyłam telefon, klucze oraz drobne pieniądze, następnie założyłam czarne, zamszowe sandały na słupku. Kiedyś kupiłam je będąc w szale zakupowym i miałam je na sobie może kilka razy.

— Gdzie idziemy? — zapytałam zamykając na klucz drzwi.

— Zobaczysz, to niespodzianka.

— Ale Shawn... — jęknęłam.

— Jesteś bardzo niecierpliwa — stwierdził.

Po piętnastu minutach drogi na piechotę znaleźliśmy się pod czyimś domem, z którego dobiegała głośna muzyka. Na całej ulicy były zaparkowane samochody, więc od razu domyśliłam się co tu robię.

— Gdybym wiedziała, że zabierzesz mnie na jakąś imprezę ubrałabym się lepiej.

— To można wyglądać jeszcze lepiej? — zaśmiał się Shawn.

— Czyj to dom? — zapytałam.

— Takiego gościa z drużyny koszykarskiej, co prawda imprezy u niego nie są takie jak u Caleba, ale zawsze coś.

Kiedy Shawn powiedział, że ten chłopak należy do drużyny koszykarskiej prawie upadłam. Na imprezach takich osób z mojej szkoły byli niemal wszyscy i jeśli tu też tak jest, to jest duże prawdopodobieństwo, że Riley lub Harper zobaczy mnie z Shawnem.

Weszliśmy do środka i było tu więcej ludzi niż sądziłam. Musieliśmy przepchać się przez grupkę ludzi, żeby w ogóle wydostać się z przedsionka. W salonie grała muzyka, ludzie tańczyli, a po ziemi walały się plastikowe kubki i puste kartony po pizzy.

Shawn chwycił mnie z rękę, żeby mnie nie zgubić w tłumie, następnie zaprowadził mnie do kuchni. Tutaj było zdecydowanie mniej osób niż w innych pomieszczeniach. Usiadłam przy wyspie kuchennej, a Shawn po coś poszedł.

— Um... Hej Dee — Usłyszałam zza pleców dobrze znany mi głos.

— Noah proszę cię, po prostu o mnie zapomnij — powiedziałam, nawet nie odwracając się w jego stronę.

— Naprawdę żałuję tego co zrobiłem. Jesteś super osobą i chyba nigdy sobie tego nie wybaczę.

— Czasu nie cofniesz, stało się, więc teraz po prostu pozwól mi o tobie zapomnieć — odparłam chłodno.

— Jakby co to pamiętaj, że zawsze odbiorę od ciebie telefon i się z tobą spotkam Destiny.

Kiedy chłopak wyszedł z pomieszczenia odetchnęłam z ulgą, lecz po chwili pojawił się Shawn  niosący w rękach kilka butelek, dwa kubki plastikowe i kieliszki do wódki. Ciemnowłosy położył rzeczy przede mną, następnie usiadł obok.

— To co na początek? — zapytał. Zwykle nie piłam na imprezach, ale teraz potrzebowałam odskoczni od tych wszystkich spraw. Chciałam choć na chwilę zapomnieć o Riley, Harper i Noah.

Wypiliśmy już kilka shotów i powoli zaczynało mi się kręcić w głowie, nie byłam najlepsza w piciu dużych ilości alkoholu. To był już ten etap, na którym śmieszyło nas wszystko i nie kontrolowaliśmy rzeczy, które mówiliśmy.

— Mam ochotę cię pocałować Destiny i to od dawna.

———

Hej słońca! Ostatni rozdział w tym roku, dlatego taki długi i mimo że nie udało się wbić 4k to jestem Wam bardzo wdzięczna za taki niesamowity rok.

Szczęśliwego Nowego Roku kochani ❤️

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy komentują i dają gwiazdki. To dzięki Wam chce mi się pisać rozdziały, bo wiem, że komuś się podoba moja praca i doceniają mój trud w nią włożony ❤️

Fighting with Destiny ♡ MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz