Do domu wróciłam od razu po rozmowie z Riley. Na dodatek odmówiłam Noah, żeby mnie podwiózł i wróciłam na piechotę. Słowa Riley naprawdę mocno dały mi do myślenia, byłam zdziwiona, że akurat ona mi to powiedziała, bo w końcu kiedyś chodziła z Shawnem.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam rano po przebudzeniu się było sprawdzenie telefonu, a dokładniej czy Shawn nic do mnie nie napisał ani nie dzwonił. Teraz żałowałam, że wcześniej nie odbierałam i było mi głupio. Żeby zapomnieć o tym wszystkim, chociaż chwilowo, włączyłam kolejny odcinek serialu, który ostatnio był moim ulubionym.
Zgłodniałam dopiero po kilku godzinach, kiedy oglądałam seriale traciłam poczucie czasu. Zeszłam na dół, następnie otworzyłam lodówkę, w której nie było nic co mogłabym zjeść. Byłam zmuszona iść kupić coś do jedzenia, ale wciąż byłam w piżamie.
Założyłam błękitne jeansy oraz białą, dopasowaną bluzkę na szeleczkach, następnie się uczesałam. Wracając do pokoju zobaczyłam jak wielki bałagan w nim panuje, więc pościeliłam łóżko i upchałam rzeczy walające się po podłodze do komody obiecując sobie, że kiedy wrócę to bardziej je uporządkuje.
Nie brałam nawet torebki, tylko schowałam do kieszeni spodni telefon, pieniądze oraz klucze do dom i udałam się w kierunku niewielkiego osiedlowego sklepu, który znajdował się kilka ulic dalej. Byłam tam nawet kiedyś z Pipper po chipsy.
Sklep okazał się wcale nie taki mały jak go pamiętałam, ale za to wybór był naprawdę mały. Kupiłam jogurty brzoskwiniowe i kilka naturalnych, paczkę musli, wafle ryżowe oraz coś na kolację.
Kiedy wychodziłam ze sklepu poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, więc odruchowo odwróciłam się do tyłu i ujrzałam twarz Shawna. Zwykle tak jest, że wcześniej zastanawiam się co komuś powiem, planuje to sobie, a ostatecznie kiedy przychodzi co do czego to nie wiem co powiedzieć. Tak też było w tym przypadku.
— Destiny, możemy porozmawiać? — zapytał chłopak.
— Myślę, że powinniśmy — odparłam.
— Może pójdziemy gdzieś usiąść? — zaproponował brunet, a ja tylko pokiwałam głową.
Poszliśmy do baru, do którego zwykle chodziłam z Pipper i Riley na shake'i. Przez całą drogę oboje milczeliśmy. Teraz rozmowy z Shawnem wydawały mi się takie niezręczne.
Gdy już dotarliśmy na miejsce zamówiłam sobie naleśniki i waniliowego shake'a, bo przecież od rana nic nie jadłam. Natomiast Shawn wziął tylko czekoladowego shake'a.
— Jest mi strasznie głupio — chłopak przerwał ciszę panującą między nami.
— Mi też — odparłam. — Zachowywałam się jak dziecko ignorując cię, powinniśmy porozmawiać już dawno. Przepraszam.
— To nie jest twoja wina, nie powinienem wtedy pić.
— Mogę powiedzieć to samo.
— Ale to ja zabrałem cię na tą imprezę i to stało się w moim domu. Powinienem coś zrobić, kiedy to zaszło za daleko.
— Oboje jesteśmy winni — podsumowałam. — Tylko to ja po tym wszystkim zachowałam się jak ostatnia suka i po prostu wyszłam, a później jeszcze cię ignorowałam. Przepraszam, nie chcę, żeby to zepsuło naszą relację, następnym razem powinniśmy się bardziej pilnować.
— Żałujesz tego co się stało po tej imprezie? — zapytał Shawn.
— A ty?
— Nie żałuję Destiny.
_______
Rozdział taki sobie, ale zależało mi, żeby wstawić dzisiaj, więc ehhh.
Bardzo dziękuję Wam za 6k i zachęcam do zaobserwowania mnie, bo często dodaję informację o kolejnych rozdziałach.
Jak zwykle nie zapomnijcie zostawić gwiazdki i napisać czy rozdział wam się podobał. ❤️
All the love,
xxx
CZYTASZ
Fighting with Destiny ♡ Mendes
FanfictionDestiny miała spędzić tegoroczne wakacje u ciotki, wszystko zapowiadało się świetnie, ale pojawił się on. Niesamowicie wkurzający brunet, którego ego sięga do księżyca. Z tego nie wyniknie nic dobrego. Dziękuje za cudowną okładkę @symdonia