Siedział oparty o ogromne lustro, przed którym niespełna dwadzieścia minut wcześniej tańczył, wyrzucając z siebie wszystkie zbędne emocje. To, co działo się w jego głowie było na tyle skomplikowane, że on sam nie potrafił do końca określić swojego stanu. Jednak z pewnością mógł przyznać jedno:
Jest w niezłym bagnie.
To wszystko stało się tak nagle, nie dostrzegł nawet momentu, w którym to wszystko miało swój początek, nie mógł zobaczyć również końca. Jakby utknął w otchłani, nie mogąc swoim głosem przebić się przez niewidzialny mur, który oddzielał go od świata.
Chciał porozmawiać o wszystkim z Yoongim, tak cholernie chciał mu o wszystkim powiedzieć, przyznać się, przytulić i poczuć, że jest obok. Że mimo wszystko ma w nim przyjaciela i Min nie zniknie przez to, a po prostu zrozumie.
Kiedy starszy poinformował go, że chciałby z nim spać, zaczął rozmyślać nad ich relacją. Nie znali się krótko, jednak nie mogli powiedzieć również, że ich znajomość trwała nie wiadomo ile. Mimo to, wszystko szło swoim rytmem, nad którym obaj już dawno stracili kontrolę.
A może tylko Jimin?
Może tylko on nie wiedział, co zrobić? Może jedynie on był w tym wszystkim zagubiony, pozwalając, by uczucia wzięły górę i same zdecydowały o ich dziwnej relacji, która z każdym kolejnym dniem coraz mniej przypominała przyjacielską?
Ich na początku śmieszne rozmowy zaczęły przeradzać się w dziwnie słodkie słówka, a docinki coraz rzadziej wypływały spomiędzy ich ust. To wszystko było chore, Park nie mógł tego inaczej nazwać. Chore, nierealne i cholernie bolące.
Westchnął i przeczesał swoje włosy, patrząc przed siebie. Jeżeli spotka Yoongiego, co mu powie? Co dokładnie mu wyzna, jak ubierze to w słowa? Czy da radę powiedzieć to spokojnie? A jak zareaguje Yoon? Zaakceptuje to wszystko? A może wyjdzie, zostawiając dławiącego się łzami Jimina samego?
Która opcja była tą właściwą? Kiedy pozna odpowiedzi na te pytania? Czy w ogóle je pozna?
Tyle pytań, lecz żadnej odpowiedzi, żadnej wskazówki. Był sam wśród znaków zapytania, których tak bardzo chciał się pozbyć jak najszybciej. Mimo wszystko nie chciał jednak widzieć dzisiaj Yoongiego. Poczuł się okropnie, gdy został tak po prostu olany, wystawiony. Nie miałby przecież nic przeciwko, żeby starszy poszedł gdzieś z kimś innym, ale mógł mu o tym napisać. Dowiadywanie się o takich rzeczach przez portal społecznościowy jest naprawdę okropne.
Jimin po prosu nie chciał słuchać tych durnych wymówek, że zapomniał, że go wyciągnięto, że coś tam. Może i coś z tego było prawdą, może i gdzieś się to zapodziało w jego pamięci i naprawdę zapomniał, ale czy ma to jakieś znaczenie po fakcie? Nie złagodzi to bólu, a jedynie może go pogłębić. Sprawić go bardziej niszczącym. W końcu nikt nie chciałby zostać zapomniany przez tak ważną osobę.
— Jiminnie? — Niespodziewanie po sali rozniósł się głos. Głos, który Jimin tak doskonale znał, którego mógłby słuchać do śmierci, a szczególnie wtedy, kiedy zwracałby się bezpośrednio do niego.
Nic jednak nie odpowiedział, mając cichą nadzieję, że przez panujący w pomieszczeniu półmrok nie zostanie zauważony i na spokojnie wrócić będzie mógł do swoich myśli, chwilę później żałując, że przegapił tak dobrą okazję na prywatną rozmowę w cztery oczy.
Jednak Yoongi doskonale widział skuloną sylwetkę, która raniła jego serce. Stał obok drzwi, powoli je zamykając i przyglądał mu się z troską. Bał się, cholernie bał się podejść do młodszego. Miał przeczucie, że każda łza, która mogła teraz znajdować się na policzkach wokalisty osądzałaby go, oplatając wokół jego szyi ostry sznur, który powoli by się zaciskał.
CZYTASZ
Debiut | Yoonmin
Fanfiction!Druga część "Mochi D"! Studio, sala taneczna i dwaj przyjaciele, wspierający się nawzajem. Czyli Mochi i Agust D stają się po prostu Yoongim i Jiminem, którzy czekają na swój kolejny debiut.