— Nie zamknąłeś drzwi? — zapytał ciekawy wokalista, wchodząc do studia swojego chłopaka. — Aż dziwne.
— Otworzyłem je specjalnie dla ciebie — odpowiedział starszy, odwracając się na fotelu z szerokim uśmiechem i po chwili wstał. — Za to ty je zamknij, żeby nikt nam nie przeszkodził.
Jimin w odpowiedzi jedynie skinął głową, zamykając drzwi odpowiednim przyciskiem i zaraz odłożył dość sporą torbę na kanapę, by z utęsknieniem wtulić się w ciemnowłosego i zamruczeć przez przyjemne ciepło bijące od drugiego ciała.
— Wykąpałeś się — zauważył Jimin, nie czując nawet nutki potu, który zalał ciało Mina na treningu.
— Myślałeś, że będę śmierdział cały dzień? — zażartował Yoongi, przeczesując nieco przydługie włosy swojego partnera. — Musisz coś zrobić z tymi włosami.
— Czemu?
— Bo masz już całkiem spore odrosty — zauważył starszy, cmokając Parka delikatnie w czoło. — I nie wygląda to ładnie.
Na te słowa młodszy jedynie parsknął śmiechem, patrząc prosto w oczy Mina, który z rozbawieniem oczekiwał dalszego rozwoju akcji, już zmierzającej w ciekawym kierunku dzięki tej krótkiej rozmowie.
— Po prostu mam ombre — rzucił w końcu wokalista, starając się z całych sił nie wybuchnąć śmiechem z własnej głupoty i dzielnie trwać przy swoim wymyślonym na szybko argumencie.
— Kochanie, ale ombre to pofarbowane końcówki — wytłumaczył, mimo pewności, że Jimin niejednokrotnie miał robione tego typu fryzury chociażby na koncerty zwykłą, jednodniową farbą lub szamponem koloryzującym do sesji.
— Mam długie końcówki.
Ta odpowiedź sprawiła, że cała potencjalna powaga sytuacji zniknęła, a dwaj mężczyźni zaczęli się radośnie śmiać z nieudanej walki o swoją racje młodszego, który doskonale wiedział, że musiał odświeżyć swoją fryzurę. I zamierzał powiadomić o tym menedżera, by nie doprowadzać do niepotrzebnych sprzeczek czy awantur z powodu takiej błahostki.
— Głupek — powiedział w końcu Min, ponownie przeczesując za długie blond włosy, jednocześnie patrząc w ciemne oczy niewiele niższego.
— Przyszedłem po buziaka, a nie po fryzjerską radę — przypomniał się Park, układając usta w niewielki dzióbek.
Jego zachowanie było niewyobrażalnie słodkie w oczach Mina, idealnie pasując do pulchnych policzków i tego radosnego śmiechu, który tak uwielbiał. Do jego kochanego charakteru i anielskiego głosu, za którym potrafił tęsknić po zaledwie kilku godzinach niesłyszenia go.
Przez tak uroczą scenę nie potrafił długo zwlekać z dopełnieniem obietnicy, której w gruncie rzeczy nie złożył. Wyjawił jedynie chęć pocałowania Jimina jako oficjalny partner, a nie niepewna osoba balansująca na granicy przyjaciela i kochanka. Dlatego położył żylaste dłonie na policzkach Jimina, nieco je ściskając i przywarł ustami do pulchnych warg, jednocześnie gładząc kciukami skórę.
Początkowy brak ruchu z obu stron sprawiał wrażenie zatrzymania się pędzącego czasu jakby specjalnie dla nich. Tylko po to, by dłużej mogli się sobą nacieszyć, zapomnieć o grafiku, który zaczynał być coraz bardziej napięty. Pozwalając im odrzucić na chwilę pracę, zasmakować dawno utraconego spokoju, do którego braku mimo wszystko zdążyli się już przyzwyczaić.
Kilkukrotne poruszenie wargami, cichy śmiech Jimina i rozczulone spojrzenie Yoongiego, którym patrzył na wciąż zamknięte powieki młodszego. Scena wydawała się aż nazbyt idealna, lecz w tym małym pomieszczeniu nie musieli zadowalać się jedynie nieśmiałymi uśmiechami. Mogli być sobą, korzystać z tej niepewnej relacji, która sprawiała, że obaj byli szczęśliwi jak jeszcze nigdy.
— Czy taki wystarczy? — zapytał Min, odgarniając od oczu Parka natarczywe włosy.
— Na razie wystarczy — mruknął po chwili namysłu blondyn, odwracając wzrok od swojego partnera, by spojrzeć na monitory z odpalonym odpowiednim programem do tworzenia muzyki. — Więc? W czym potrzebujesz mojej pomocy? — zapytał, odchodząc od ciała rapera by przyjrzeć się ekranom z bliska. — Myślałem, że wszystkie piosenki już są ustalone i niedługo jedziemy nagrać pozostałe.
— Bo tak jest — odpowiedział szczerze Min, pozostając w tym samym miejscu. — Potrzebowałem cię w innej kwestii. Tylko obiecaj, że nie będziesz się śmiał.
Te słowa nieco zdziwiły Jimina. Jak mógłby śmiać się z powodu niepewności bądź jakiegoś problemu starszego? Nawet gdyby nie byli parą, gdyby Min był tylko znajomym z zespołu, którego poznał niedawno, nie potrafiłby wyśmiać nawet błahej prośby, doskonale wiedząc, jak czasem opinia osoby trzeciej może pomóc i jak wiele problemu sprawić może niby nic nieznaczący drobiazg.
— Oczywiście, że nie będę — odpowiedział po chwili, prostując się i stając bokiem do starszego, by w razie czego móc w każdej chwili spojrzeć na ekran.
Yoongi uśmiechnął się delikatnie i podszedł do nieco niższego, powoli, wręcz niepewnie kładąc dłonie na jego biodrach i odwracając go w taki sposób, by ponownie stali do siebie twarzą w twarz. Ciepłym spojrzeniem spoglądał na nieco zdezorientowaną twarz wokalisty, nie mogąc nadziwić się, jak z każdym dniem wydawał się piękniejszy. Jak coraz jaśniej błyszczał, doprowadzając do tego, że Min coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że z dnia na dzień szybciej zbliżał się do granicy między zwyczajnym zauroczeniem a prawdziwym zakochaniem.
Delikatnie przesunął Jimina nieco do tyłu, by jego pośladki zetknęły się z ciemnym blatem biurka i z głośnym westchnieniem oplótł wokalistę ramionami w talii, głowę wtulając w zagłębienie jego szyi.
Owszem, potrzebował jego opinii na temat melodii, którą chciał wykorzystać w niedalekiej przyszłości, bo ewidentnie coś było nie tak, lecz ilekroć tego słuchał, nieprawidłowość mu umykała, a on pełen frustracji opadał na fotel, odczuwając coraz większą ochotę na usunięcie całego pliku. Jednak najpierw potrzebował zwyczajnego przytulenia, odetchnięcia.
Jimin spojrzał na bok głowy rapera, z rozczulonym uśmiechem odwzajemniając uścisk i delikatnie jeżdżąc dłońmi po plecach starszego. Zaczynał się zastanawiać czy domniemana rada była jedynie wymówką, aby zawitał do jego studia, jednak dlaczego miałby to robić? Przecież nie potrzeba było powodu, by odwiedził swojego chłopaka. Wystarczyłoby, że powiedziałby wprost o odczuwanej tęsknocie, by kroki Parka skierowały się do budynku firmy.
— Co się dzieje? — szepnął Jimin.
— Nic — mruknął w odpowiedzi raper, składając delikatny pocałunek na odsłoniętej szyi młodszego. — Po prostu naprawdę potrzebowałem cię przytulić.
— Jesteś uroczy, wiesz? — zaśmiał się wokalista. — Zróbmy to, po co tutaj przyszedłem i miejmy to z głowy, hm? Na kanapie będzie nam się wygodniej przytulać.
— A zaśpiewasz mi dzisiaj? Tę piosenkę, którą nagrywaliście...
— Tę, którą ci wysyłałem? — zapytał dla pewności Jimin, w odpowiedzi otrzymując jedynie skinienie głową. — Jeżeli tylko chcesz.
— Oczywiście, że chcę — odpowiedział Min, prostując się, by spojrzeć ponownie tego dnia w ciemne, niewielkie oczy. — Mógłbym słuchać twojego głosu całą dobę i dalej byłoby mi za mało.
— Co ci się dzieje? — zapytał ze śmiechem Jimin. — Kiedyś nie byłeś aż taki słodki.
— Zdaję ci się, jestem taki od zawsze — odparł z lekkim, udawanym wyrzutem ciemnowłosy, odwracając się na chwilę, by spojrzeć na przyniesioną przez Jimina torbę. — Co to w ogóle jest?
— Zakupy. Hoseok zaczął używać mojego szamponu, bo jego się skończył i niby nie miał czasu go kupić, dlatego zrobiłem to za niego. Nie chcę pewnego razu pójść pod prysznic i zastać puste opakowanie. No i po drodze kupiłem jeszcze kilka rzeczy.
— Już myślałem, że przyniosłeś coś dla mnie — mruknął cicho Min, siadając na fotelu, który delikatnie podsunął do biurka.
— Przyniosłem siebie — odpowiedział Jimin, przykładając dłonie do żuchwy, by tworzyły literę V, na co raper parsknął, kręcąc głową na boki.
— Chodź, zaczynajmy — powiedział Min, zachęcająco klepiąc dłońmi o swoje uda.
CZYTASZ
Debiut | Yoonmin
Fanfiction!Druga część "Mochi D"! Studio, sala taneczna i dwaj przyjaciele, wspierający się nawzajem. Czyli Mochi i Agust D stają się po prostu Yoongim i Jiminem, którzy czekają na swój kolejny debiut.