Rozdział 17

3.3K 274 63
                                    

To wszystko wydawało się tak strasznie skomplikowane, nie do rozwiązania, pozbawione poprawnej odpowiedzi. Jakby wszystkie możliwe wyjścia prowadzić miały do rozpadu ich znajomości, zakopania wszystkich wspólnych chwil i uczuć, które wbrew ich woli, choć wręcz za ich pozwoleniem, narodziły się gdzieś w ich sercach i powoli kwitły. 

I choć mogli zapobiec temu już na samym początku, niebezpiecznie ciągnęli to dalej, coraz szybciej zbliżając się do granicy niepewności i miliona pytań. Jednak nigdy nie myśleli, że dopiero po jej przekroczeniu będą się tym martwić, zastanawiać nad rozwiązaniem i jakimkolwiek możliwym wyjściem. 

Ale co mogli teraz zrobić? Mieszkali w jednym dormie, ich pokoje były zaraz obok siebie, często mijali się w drodze do łazienki wieczorami, by się umyć i zmyć z siebie obciążający ich barki stres. Oczywiście wtedy, gdy żaden z nich nie postawił zostać dłużej w swojej ulubionej sali, by opanować szalejącą burzę myśli, która zdawała się nie chcieć przepuścić choć jednego promienia słońca. Nawet poświaty, jakby jakiekolwiek światło całkowicie zniknęło. 

Yoongi długo myślał nad tym, co powinien zrobić, jak ubrać swoje myśli słowa. Już w dzień, kiedy Jimin zapytał go o ich relacje, coś niebezpiecznie zakuło go w sercu, nie pozwalając udzielić sensownej odpowiedzi, zostawiając wokalistę z pełnym znaków zapytania "nie wiem". 

Może gdyby powiedział od razu, że coś do niego czuje, że zwyczajnie boi się tego stanu, ale nie potrafi bez niego żyć, by coś zmieniło. Może nie miałby teraz wrażenia, że ktoś zaciska palce na jego szyi, że czegoś brakuje w jego życiu. Że ich relacja znika, a oni oddalają się od siebie z każdym dniem coraz bardziej. Może gdyby był odważniejszy, gdyby obaj zebrali się na kilka dodatkowych słów wyjaśnień. 

A może tak musiało być. Może mieli zapomnieć o tych wszystkich pocałunkach, wspólnych porankach, słodkich uśmiechach i dniach, które przepełnione były spokojem. Może nigdy nie powinno dojść do zetknięcia się ich warg, do ich wspólnego występu, do tych wszystkich sytuacji.

Do ich ponownego debiutu. 

Min westchnął, opadając ciężko na swój skórzany fotel i przetarł spracowanymi dłońmi zmęczoną twarz. Nie spał całą noc, skupiając się na piosenkach, które były potencjalnymi kandydatami na pokazanie się światu, dołączając do ich pierwszego albumu. Wiedział jedynie, że główna piosenka była gotowa i najpewniej niedługo zaczną się grupowe próby tańca, którego chyba obawiał się najbardziej. 

Jego rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi, po którym zaraz do ciemnego pomieszczenia zawitało światło z korytarza. Jednak i ono po chwili zniknęło, jakby chcąc dać dwójce artystów trochę prywatności i pozwolić, by wyjaśnili sobie wszystko sami, bez żadnych zbędnych światków. 

Yoon odwrócił się w stronę wejścia, a widząc młodszego, który stał na środku pomieszczenia, najpewniej czekając na jakiekolwiek słowa, sprawił, że zastygł w bezruchu. Miał tak idealnie ułożony plan w głowie, każde słowo dołączone do sensownego zdania, każdą kolejność ruchów, lecz teraz wszystko zniknęło, zostawiając po sobie nieprzyjemną pustkę. 

— Jimin, ja... — odezwał się pierwszy raper, jednak widząc drżącą dolną wargę Parka, od razu wpadł w lekką panikę. — Hej, co jest? — zapytał niespokojnie, wstając zaraz na równe nogi, by znaleźć się przy młodszym. 

Co znów zrobił źle? Dlaczego Jimin tak zareagował, dlaczego wyglądał, jakby miał się rozpłakać? Jeszcze nic nie zdążył powiedzieć, zdradzić jakiejkolwiek swojej myśli, więc co się stało? 

— Ja po prostu nie mogę — szepnął Park, wtulając się w czarnowłosego, by ukryć swoje zaszklone oczy przed zaniepokojonym spojrzeniem Yoongiego. — Chciałem wejść, powiedzieć ci, że nic z tego i wyjść, ale... — zatrzymał się, pociągając nosem i szukając w głowie odpowiednich słów, które jakby na chwilę schowały się w zakątkach jego umysłu, nie chcąc, by przedłużał tę chwilę. 

— Ale? — zapytał starszy, gładząc wokalistę po jasnych włosach, które posiadały już niemałe odrosty. Nie chciał go pospieszać, jednak jego słowa sprawiły, że serce Mina na chwilę przestało bić, jakby wyczuwając powagę sytuacji. 

— Ale nie umiem kłamać ci w twarz, Yoonie — wyszeptał cicho Jimin, obejmując drugiego w talii.

— Więc powiedz mi prawdę.

— Ach, cholera — westchnął Park, zaciskając oczy i kręcąc głową nieco na boki. — Po prostu... — Ponownie urwał zdanie, zagryzając dolną wargę. Pierwszy raz był w takiej sytuacji, dlatego nie miał pojęcia, jak powinien zacząć, co dokładnie powiedzieć, jak reagować. A co najgorsze, jak zareaguje Yoongi. — Chcę cię mieć blisko. Uwielbiam nasze leniwe poranki, kiedy Seokjin krzyczy do nas, żebyśmy coś zjedli, a my tylko śmiejemy się pod nosem i udajemy się śpimy. Przytulenie się do ciebie to jest to, na co mam ochotę każdego wieczoru, dlatego tak mnie zabolało, jak kompletnie mnie olałeś. Do tego twoje słowa, które powiedziałeś na sali tanecznej całkowicie namieszały mi w głowie. Już nie wiem, jak wygląda nasza relacja, jak ją postrzegasz, kim... — Nie dane było mu dokończyć, ponieważ głos postanowił zabrać raper, domyślając się, jakie kolejne słowa mogą paść z tych pulchnych ust. 

— Jest dla mnie cholernie ważna i nie chcę jej stracić. Ciebie nie chcę stracić, ale mam wrażenie, że nic mi nie mówisz, że nie chcesz mnie widzieć momentami, a ja nie chcę być nachalny. Teraz obaj przechodzimy ciężki czas pełny pracy. 

— Nigdy nie było dnia, kiedy nie chciałem cię widzieć — przyznał blondyn. — Ja... Po prostu boję się tego uczucia — przyznał w końcu, oddalając się nieco, by spojrzeć załzawionymi oczami na Yoongiego. — Dobrze wiesz, jak to wygląda. Jak reagują wytwórnie na to, że ktoś zaczął się z kimś umawiać. Nie chcę przez swoje głupie uczucia zepsuć ci kariery. 

— Nie są głupie — sprostował od razu starszy. — I ja też się boję, ale mam wrażenie, że jak nie spróbuję czegoś zrobić, to będę tego cholernie żałował. 

— Nie wiem co robić — westchnął Park, spuszczając głowę. 

Jednak zaraz poczuł na swoich policzkach długie, nieco chłodnawe palce, które delikatnie pogładziły jego skórę, powoli, jakby niepewnie, ponownie unosząc jego głowę, by patrzył w oczy Minowi. Były skupione na nim, tylko na nim, na niczym więcej. Nie na plakacie za nim, nie na figurkach na półce obok, nie na nagrodach wiszących na ścianie. 

Na nim. 

Twarz starszego zaczęła niespiesznie zbliżać się do tej jego, przez co nieco się spiął, pomimo tego, że robili to niejednokrotnie. Jednak miał wrażenie, że teraz będzie zupełnie inaczej. Że tym razem przepełnione to będzie uczuciami, prawdziwą tęsknotą i chęcią zrozumienia, zbliżenia się. Że podczas tej krótkiej bądź dłuższej chwili jego kolana same się ugną z nieznanych mu powodów. 

I ani trochę się nie pomylił, ponieważ gdy tylko ich wargi się ze sobą spotkały, jego serce zabiło nieco mocniej. 

Obaj zamknęli oczami, leniwie się całując, by cieszyć się tą chwilą bliskości. Jakby wszystkie zmartwienia dookoła nagle straciły swój sens, a przyjemny półmrok był ich tarczą przed jakimkolwiek natrętnym widzem. Gładzili swoje policzki oraz spiętą szyję, nie pogłębiając pieszczoty, nie przyspieszając swoich ruchów. 

Ciesząc się sobą.

Po może minucie oddalili się od siebie, a Min zaraz oparł swoje czoło na tym młodszego, uśmiechając się pod nosem. Był szczęśliwy, cholernie szczęśliwy. Cieszył się, że Jimin nie wypowiedział zaplanowanych przez siebie słów, że nie doszło do kłótni, że teraz trwali w swoich objęciach po słodkim pocałunku. Gdyby wszystko potoczyło się inaczej, nie wiedziałby nawet, jak zareagować, co odpowiedzieć, zapewne w ostateczności rzucając kilka słów za dużo. 

— Po prostu spróbujmy. 

Debiut | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz