5. Obrońcy Ziemi

63 7 4
                                    

Myślę, że warto już zakończyć tę żenadę i wziąć się w garść (nigdy nie sądziłam, że sama użyję tego sformułowania ale niezbyt wiem, jak je zastąpić w tej sytuacji). Pewnie gdy za jakiś czas spojrzę na pierwsze strony mojego więziennego pamiętnika, zrobi mi się wstyd i żal samej siebie. Jak ja dobrze to znam. Zrobiłam sobie ostatnio kilka dni przerwy od pisania. Było mi w tym czasie bardzo ciężko - to pewnie żadna niespodzianka, ale więzienna psychiatra okazała się wykwalifikowaną osobą. Przypisała mi fluwoksaminę do stosowania codziennego i doraźnie alprazolam (na wypadek kolejnych ataków paniki). Przy moim stanie psychicznym, na następną wizytę udało mi się wcisnąć już za dwa tygodnie. Bardzo pomaga mi również to, że w końcu przesypiam noce.

Dziś, po śniadaniu, władze więzienia, czy kto to tam był, zaprosili nas na aulę. Nas, to znaczy nowo przyjęte więźniarki.  Teraz już mężczyźni kobiety są rozdzieleni do dwóch części więzienia. Widujemy się z nimi tylko na spacerniaku. Jestem już w regularnej celi, nie w tej tymczasowej. Mam jedną współlokatorkę, 28-letnią Agnieszkę. Nie jest zła, próbowała się ze mną poznać, a ja na tyle, na ile mogłam, dawałam jej taką możliwość. Ona nie jest tu nowa, jest pewna siebie i pewnie ma tu już wyrobioną pozycję...

No to słuchajcie tego. Jako że kwestie organizacyjne chyliły się ku końcowi, na auli wyjaśnili nam, jak będzie wyglądała nasza praca w Fundacji. Postaram się to tu krótko streścić, bo strażnicy gadali o tym 3 godziny bez przerwy. Oczywiście zostałyśmy pouczone, iż baza danych Fundacji SCP jest objęta klauzulą tajności, a osoby próbujące uzyskać nieautoryzowany dostęp zostaną zlokalizowane i pociągnięte do odpowiedzialności. Coś mówiło mi, że władzom więzienia owszem, zależy na naszym wkładzie w badania (jak dla mnie - więźniowie mają być królikami doświadczalnymi wystawionymi na pastwę obiektów o właściwościach anomalnych, a doktorkowie mają to wszystko obserwować z bezpiecznej odległości i spisywać raporty). Zależy im też na naszej niewiedzy o zagrożeniach takich eksperymentów, o dokładnych stopniach nieprzewidywalności obiektów i o wszystkim, co mogłoby nas odstraszać od pracy. Podczas wykładu nie zwróciłam na to uwagi, ale już pod wieczór takie refleksje zaczęły do mnie przychodzić. O strukturze Fundacji ponoć można przeczytać w bibliotece - zamierzam się tam wybrać. Moje więzienie jest "placówką bezpieczną", jak to określili. Niepokojące artefakty są umieszczone w części fundacyjnej, do której prowadzi korytarz. I ona też jest podzielona na sektory. Na koniec dostaliśmy po jednym, losowym raporcie z badania, z surowym nakazem zwrócenia go tego samego dnia, wieczorem. Rozdanie nam tych dokumentów miało za zadanie zaznajomić z przebiegiem takiego przedsięwzięcia. A, no i przeprowadzili też część szkoleniową, trzeba bezwzględnie wykonywać polecenia osoby prowadzącej i tak dalej. Na koniec powiedzieli nam tak:

Wszyscy nasi więźniowie zbłądzili w życiu. Uważamy, że nie ma lepszego sposobu, by naprawić swoje błędy, stać się lepszymi i przysłużyć się całej ludzkości. Ci, którzy będą dzielni, zdeterminowani i gotowi do poświęceń, nazywać się będą mogli prawdziwymi obrońcami Ziemi. 

Poruszona, wróciłam do celi. 

- I jak tam? - Zagadnęła Aga.

Niespecjalnie wiedziałam, jak jej pokrótce to wszystko opisać, więc podałam jej arkusz. Przeczytałyśmy go razem. 

Raport dotyczył programu komputerowego, zaliczanego do gatunku gier komputerowych. Program nazywa się Atreusz.exe, a jego identyfikator to: SCP-PL-003. Z paragrafu dotyczącego specjalnych czynności przechowawczych niewiele zrozumiałam, dopiero, gdy zaczęłam czytać opis, zrobiło się ciekawie. Z tego, co wyczytałam, wynikło, iż anomalne właściwości Atreusza polegają na tym, że:

1)  Posiada on nagłówki odwołujące się do nieistniejących bibliotek, takich jak: "Agamemnon.myk"; "Menelaos.myk"; "Anaksibia.myk" przy czym  próby ponownego skompilowania odwróconego uprzednio kodu kończyły się błędami w związku z brakiem ww. bibliotek. Natomiast po  usunięciu odwołań do bibliotek, program nadal ich "potrzebował".

2) Plik oryginalny nie jest możliwy do usunięcia z dysku, nawet przy użyciu najnowszych technologii informatycznych (dlatego wszystkie testy odbywały się na plikach skopiowanych). Jedynie zniszczenie nośnika - prawdopodobnie - będzie równoznaczne z utraceniem Atreusz.exe.

3) Zachowanie programu - niezgodne z algorytmami kodu - prowadzi do stwierdzenia, że pewna jego część - jeżeli nie całość - jest rozumna.

Nieprzyjemny dreszcz przeszył moje ciało, gdy uświadomiłam sobie, że opisywanie tego w pamiętniku może nie być zbytnio legalne. 

- Aga, myślisz, że ja tak to mogę sobie spisywać? - Spytałam nieśmiało.

- Ogólnie to chyba nie. - Uśmiechnęła się z przekąsem. - Ale pierdol to, kto ci to znajdzie?

Konkretna dziewczyna. Lubię takie. Jednak mimo wszystko odłożyłam na chwilę pamiętnik. Już myślałam jak go zutylizować, zanim mnie ukarzą.

- Daj spokój, nie przejmuj się. Przecież mamy prawo pisać pamiętniki. Co innego, jakby to był list do kogoś, wtedy mogliby go przejrzeć.

To bardziej do mnie trafiło.

- W sumie... - Mruknęłam i ponownie otworzyłam zeszyt.

Pewnie ręka mnie od tego rozboli, ale muszę przepisać proces uruchamiania Atreusza.exe oraz algorytm gry.

Uruchomienie Atreusz.exe: Po uruchomieniu Atreusz.exe, na ekranie komputera pojawia się menu uwidocznione na załączonym zrzucie ekranu.

Wybranie opcji 4 lub jakiegokolwiek innego znaku niż {1,2,3} spowoduje zwyczajne wyłączenie procesu Atreusz.exe.Opcja 3 - [ZMIENIONO] nie zostało zaimplementowane przez Fundację - spowoduje odświeżenie ekranu. (dopisek ode mnie: muszą być bardzo tajne te akta, że nawet w oficjalnej wersji nie wszystkie elementy opisu są jawne)Opcja 2 umożliwi zmianę koloru okienka {białe, czarne}

Osoba, która wybierze opcję numer 1, straci nad sobą kontrolę i zacznie stukać losowe ciągi znaków na klawiaturze; działanie to będzie trwało około trzydziestu sekund. Następnie osoba ta zaśnie, a jej awatar (prawdopodobnie świadomość) przeniesie się do świata gry. Od tego momentu gry nie można wyłączyć, a odłączenie zasilania zakończy się zgonem osoby w śpiączce z powodu nieodwracalnego ustania akcji serca.
Świat gry jest przedstawiony w sposób prosty: na planszy mającej fizycznie nieograniczone wymiary, pojawi się labirynt złożony z linii mających kolor przeciwny do koloru okienka. W ten sam sposób na dole planszy pojawi się kropka przedstawiająca gracza. Gra nie pozwala sterować tą postacią. Gracz kontrolowany jest świadomością osoby, która wybrała opcję 1. Labirynt nie jest skomplikowany, jednakże jeżeli gracz ujrzy "ślepą uliczkę", na pasku okna gry pojawi się napis "3/3", od tego momentu, gracz posiada trzy "życia" wewnątrz świata gry. Za każdym razem, kiedy natrafi na kolejną ślepą uliczkę, liczba ta maleje. W momencie natrafienia na ślepą uliczkę przy stanie "1/3", kropka gracza zniknie, ekran gry pokaże Menu, a śpiąca osoba się przebudzi i dozna zawału serca. Zawał jest obszerny i zwykle prowadzi do śmierci, istnieje jednak niewielka możliwość odratowania osoby grającej, jeżeli odpowiednie zabiegi medyczne zostaną wykonane w trybie natychmiastowym.
Przejście labiryntu zajmuje średnio około trzech godzin świata rzeczywistego, które w świecie gry wydają się ulegać losowej dylatacji, gdyż gracze pojmują czas jako sekundy, dni, a - co zdarza się bardzo rzadko - nawet jako miesiące tułaczki.
Nie stwierdzono występowania innych elementów w labiryncie, jednakże bazując na doświadczeniach graczy, należy odnotować, iż wielu słyszało "potworne ryki" niezidentyfikowanych "istot".
Po dotarciu do końca labiryntu, na ekranie gry pojawiają się "fajerwerki", a gracz się budzi bez żadnych szkód.

Okej, chyba zrozumiałam, na czym polegają anomalie. Byłam na tyle zszokowana, że nie wiedziałam, czy chcę czytać raport. Zachciało mi się płakać, ale starałam się tego nie okazać. Pod naciskiem Agi przeczytałyśmy razem do końca.

Do eksperymentu wzięli więźniarkę z bloku C. Odnotowany był każdy szczegół rozmowy i samego doświadczenia, ale dokładne dane przesłuchującego i przesłuchiwanego zostały ocenzurowane. Na szczęście gra potoczyła się w ten sposób, że ta kobieta wyszła z tego bez szwanku.

Fundacja SCPWhere stories live. Discover now