Hej, dawno mnie tu nie było co? No ale każdy z nas ma problemy te małe i te większe...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś Wendy ma wizytę u lekarza. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Bardzo bym tego chciała. W ostatnim czasie dużo się u nas wydarzyło. Ojciec coraz częściej podnosi na mnie i na Wendy rękę bo nie wiem jakim cudem ale znalazł nasze wyniki badań. Co za tym idzie? Jego znęcanie się nad nami. Jego koledzy traktują nas jak zwykłe dziwki spod latarni, które można przelecieć w każdej chwili. Bardzo bym chciała żeby to się już skończyło.Już mam dość tego wszystkiego. Czekam tylko na nowe mieszkanie i razem z mamą i Wendy się wyprowadzamy, ponieważ złożyłyśmy wniosek o przyznanie nam mieszkania z powodu bardzo ciężkiej sytuacji rodzinnej, zgodzili się nam pomóc. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej.
Wychodząc z pokoju usłyszałam huk co mnie nie uspokoiło tylko jeszcze bardziej zdenerwowało. Pomyślałam wtedy, że to ojciec więc się tym nie przejęłam tylko ruszyłam w stronę pokoju mojej kochanej siostrzyczki. To co tam zobaczyłam mnie przeraziło. Zrozumiałam wtedy i przypomniałam sobie, że przecież taty nie ma w domu po tym jak się z nim pokłóciłam a huk był spowodowany upadkiem Wendy.-Wendy? Wendy kochanie otwórz oczy proszę! Nie zostawiaj nas, błagam. Mamo!! Mamo chodź szybko błagam! Wendy, nie zasypiaj potrzebuje Cię... wytrzymaj jeszcze trochę zaraz będzie karetka...
Zadzwoniłam szybko po karetkę i czekałam na ich przyjazd w tym czasie mama weszła do pokoju.
- Matko kochana, Maddy skarbie co tu się stało?!
- Nie mam pojęcia, najpierw usłyszałam huk a potem weszłam i zobaczyłam Wendy leżącą na podłodze.
Nagle Wendy dostała drgawek i zaczęła się cała trząść.
- Mamo ona się cała telepie! Co my mamy teraz zrobić?!
- Spokojnie słońce trzymaj jej tutaj nogi a ja będę trzymać jej głowę między moimi nogami jest większe prawdopodobieństwo, że nic się jej nie stanie.
Byłam bardzo zdenerwowana, dobrze że mama była w domu. Oczywiście zrobiłam tak jak mówiła i zaczęłam trzymać jej nogi żeby się nieco uspokoiła a mama trzymała jej głowę. Cała się trzęsła. Pierwszy raz ją widziałam w takim stanie. Nie wiem co się dzieje ale mam nadzieję że wszystko będzie w porządku. Po jakiś dziesięciu minutach przyjechało pogotowie ratunkowe. Powiedziałyśmy im co się dokładnie tu zdarzyło żeby ułatwić im pracę. Zaczęłam płakać gdy do mnie dotarło co tak na prawdę się dzieje. Nie mogłam patrzeć na to jak wbijali jej wenflon, kroplówkę, tlen, monitor żeby było widać jak pracuje jej serce... Nigdy nie lubiłam tego widoku.
- Co z nią będzie? - spytała mama.
- Zabierzemy ją do szpitala na biskupińskiej i tam zrobimy jej kompleks zadań. - powiedział ratownik medyczny. - przynieś nosze zabieramy ją.
- Doktorze pacjentka nam się zatrzymała.
- Resuscytacja, szybko!
- Uwaga, odsunąć się... defibrylacja!
- Masuj dalej!
- No dawaj dziewczyno walcz... walcz
- Uwaga, odsunąć się... defibrylacja!
- Mamy ją!
- Zabieramy ją szybko do szpitala, przynieście nosze raz dwa!
- Mamo ona wyjdzie z tego prawda?? - zapytałam szlochając....
- Tego Ci nie mogę obiecać skarbie...
Ratownicy medyczni zabrali Wendy do szpitala, podobno w drodze do niego musieli zrobić dwa przystanki bo raz dostała drgawek a drugim razem znowu przestała oddychać. Bałam się o nią niesamowicie. Nawet nie jestem w stanie znaleźć racjonalnego wytłumaczenia... przecież wszystko było dobrze. Nie rozumiem. No cóż z wizyty u lekarza nici ale najważniejsze żeby Wendy z tego wyszła i wtedy się umówimy na kolejną wizyte. Najważniejsze żeby z tego wyszła...
----------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? Takiej chyba średniej długości co? No ale musiałam w końcu coś napisać bo w sumie dawno nic nie dodawałam....
CZYTASZ
Mój ojciec mnie gnębi.
Teen FictionProlog Czasami myślę dlaczego mój ojciec taki jest. Nie mam pojęcia dlaczego tak robi ale czasami myślę o samobójstwie. Może to przeze mnie? Codziennie myślę o mojej niepełnosprawnej siostrze i mojej mamie, które znoszą to cały czas lecz nie tak bar...