Rozdział 10

162 22 6
                                    

*w 2*

- Cholera! - wyrwało się Mateuszowi może trochę za głośno.

- Daj spokój kotek, nie pierwszy raz prąd gaśnie - zachichotała z jego reakcji Daria.

Sekundę potem rozległ się grzmot, a dziewczyna aż podskoczyła na kanapie, wtulając się w blondyna. Na twarzy chłopaka pojawił się mimowolny uśmiech. Wiedzieli, że dużo już nie pooglądają. Weza spojrzał na komórkę, a widząc na wyświetlaczu dwudziestą trzecią ogłosił, że idzie spać. Neskot poszedł jego śladem, zwalając parę z kanapy i pomagając Danielowi ją rozłożyć. Daria i Mateusz udali się do swojego pokoju. Chłopak opadł ciężko na łóżko, ukrywając twarz w dłoniach. Nie wiedział czemu, ale nagle zawładnęła nim dziwna słabość.

- Mati, wszystko w porządku?

- Tak, tylko zmęczony jestem - westchnął Eleven, czując, że jakoś ciężej mu się oddycha.

- Na pewno? - dziewczyna przyłożyła mu dłoń do czoła - Jesteś rozpalony. Czekaj, zrobię ci herbaty.

Daria poszła do kuchni i po kilku minutach wróciła z kubkiem parującego napoju i tabletką przeciwbólową. Podała wszystko chłopakowi, a on wdzięcznie skinął głową. Gdy herbata trochę przestygła, wypił ją, przy okazji łykając tabletkę. Daria zdążyła zasnąć, musiała być naprawdę zmęczona. Blondyn uśmiechnął się lekko i pogłaskał dziewczynę po włosach. Odniósł kubek do kuchni i położył się obok Darii, obejmując jej drobne ciało. Ogarnęła go nieokiełznana senność. Zamknął oczy, delektując się ciepłem i przyjemnym zapachem szamponu swojej dziewczyny. Do świadomości przedarł mu się jeszcze huk i błysk pioruna.

*w 1*

Eleven nie mógł spać. Cały czas widział przed oczami dziwne sceny. Między innymi siebie na imprezie, kłótnię z Darią, wyzywającą go przez telefon Kitsune. Nie wiedzieć czemu czuł, że to właśnie tam należy. Bywał wredny, to prawda, ale starał się ogarniać. Myślał o wszystkim, co powiedzieli mu przyjaciele, o każdej sytuacji, która zdarzyła się przez te dwa dni. To faktycznie mógł być inny wymiar. Coś takiego technicznie jest niemożliwe, ale skoro on jest tu, to druga wersja robi rozpierdol w jego świecie. Uświadomił sobie, że tamten Eleven przecież nie jest w związku z Darią. Wszystko mogło się spieprzyć. Tak na dobrą sprawę, jeśli w tym świecie zerwali te dwa lata temu, a on teraz znowu ich połączył, właściwa wersja może być niezadowolona. Ciekawe, czy tamten też już się zorientował. Mateusz miał szczerą nadzieję, że tak. Inaczej jego związek mógł skończyć się stanowczo za szybko.

Tymczasem postanowił zostać w sytuacji, w jakiej znajdował się obecnie. Daria miała wyjeżdżać dopiero następnego dnia, więc aktualnie leżała pod kołdrą obok niego, wtulając się w jego tors. Myślał o tym, co robił w swoim wymiarze, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Kochał Darię, to było niezaprzeczalne. Reszta dziewczyn to zwykle była jedna noc, czasem dwie i tyle. Solennie postanowił sobie, że się ogarnie. Chyba właśnie po to się tu znalazł. Żeby zrozumiał, że coś jest nie tak, że tamten ma lepiej i to u niego jest tak, jak należy. Od teraz będzie należał tylko do Darii.

Dziewczyna obok mruknęła coś niewyraźnie i wtuliła się w niego jeszcze bardziej, a blondyn zaczął uspokajająco głaskać ją po włosach. Kilkanaście minut później wiedział już, że próby zaśnięcia nie mają najmniejszego sensu. Wyplątał się ostrożnie z objęć Darii, nie chcąc jej obudzić i poszedł do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Po chwili siedział przy stole, popijając gorący napój. Słyszał za oknem miarowe uderzanie kropel deszczu o szybę. Środek nocy i zaczęło padać. Z tego, co pamiętał, wcale nie miało być ulewy.

Nagle poczuł się bezgranicznie śpiący. Odstawił kubek i dowlókł się do łóżka, opadając ciężko na materac. Przestał zwracać uwagę na wszystko, co działo się wokół niego i po prostu pozwolił powiekom opaść. Ostatnie, co zarejestrował, to grzmot i błysk pioruna.

*w 2*

Eleven obudził się koło dziesiątej. Obok niego miarowo oddychała Daria. Podniósł się na łokciach, rozglądając po pokoju. Czuł się... inaczej. Tak, to dobre słowo. Niby normalnie, ale jednak nie do końca. Zwlókł się z łóżka i ruszył do łazienki trochę się ogarnąć, a potem poszedł do kuchni, żeby zjeść jakieś śniadanie. Był w trakcie spożywania kanapki z serem, gdy do pomieszczenia wkroczył zaspany Weza, a zaraz za nim pojawił się rozczochrany Neskot.

- Daria jeszcze śpi? - zapytał rudzielec, ziewając przeciągle.

- Ta, a Kitsu? - chłopak ugryzł kolejny kęs kanapki.

- A ja wiem? Dawno z nią nie gadałem. Przecież jej nie ma, przyśniło ci się, czy co?

Mało brakowało, a Eleven zadławiłby się kanapką. Podniósł się z krzesła, rzucając chleb na stół i dwie sekundy później był już w salonie. Rozejrzał się uważnie. Niebieskowłosej nie było widać. Za jego plecami pojawili się zdezorientowani przyjaciele.

- Czyli znowu jestem u siebie... - chciał powiedzieć to w myślach, ale mu nie wyszło.

- No a gdzie niby chciałeś być? Przecież wczoraj nie piliśmy - zaśmiał się Tomek, a Mateusz niemal natychmiast do niego dołączył.

Cieszył się, że znowu jest we właściwym wymiarze. Nie będzie musiał się martwić o konsekwencje swoich czynów aż tak bardzo. Oczywiście pamiętał doskonale, co sobie obiecał jeszcze wczoraj. Koniec z dziewczynami, liczy się tylko Daria. Za bardzo zdążył się za nią stęsknić, żeby teraz przypadkiem ją stracić. Przeżył już pewnego rodzaju rozstanie i nie miał najmniejszego zamiaru tego powtarzać. Z tą myślą wrócił do kuchni i dokończył śniadanie.

Pół godziny później jego dziewczyna wyłoniła się z sypialni. Spojrzał na nią, kiedy zatrzymała się w progu. Roztrzepane włosy, zaspane, półprzymknięte oczy, a do tego wszystkiego najpiękniejszy uśmiech, jaki u niej widział. Wstał od stołu, podszedł do dziewczyny i bez słowa objął ją, jakby witali się po długiej rozłące.

- A tobie co się tak zebrało na czułości z samego rana? - zachichotała, gdy chłopak ją puścił - Lepiej zrób mi kawę.

Mateusz spełnił jej prośbę bez słowa sprzeciwu. Dla siebie także przygotował kawusię, a dziewczyna zrobiła sobie coś do zjedzenia. Siedzieli i rozmawiali jakby nic się nie stało, ale w poglądzie blondyna uległa zmiana. To była jego Daria. Nie jakaś obca, innowymiarowa, tylko JEGO. I nie zamierzał nigdy więcej jej stracić.

~~~

Trochę krótszy i bardziej ckliwy, ale spokojnie... Nabrałam weny na coś okrutnego *zaciera ręce*.
Tak, Eleven z drugiego wymiaru, ten zły, wrócił do siebie po przemianie duchowej jak u Mickiewicza.
Specjalnie nie opisałam powrotu właściwego Ele do w 1. Myśleliście, że to już koniec? O nie... *złowieszczy śmiech*
Czekam na teorie spiskowe ;D
Ata

Wrong world || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz