Rozdział 1

590 45 26
                                    

*wymiar (w) 2*

Mateusz leniwie otworzył oczy. Natychmiast zamknął je z powrotem, po czym mrugnął kilka razy, przyzwyczajając oczy do światła słonecznego. Musiało być już koło dziewiątej. Niby wcześnie, dlaczego więc już się obudził? Może przez to, że poszedł spać wcześniej. Ja pierdolę, moja głowa. Chłopak czuł się, jakby miał kaca, co było dziwne, przecież nic wczoraj nie pił. Był obrócony plecami do ściany, nie miał ochoty się kręcić ani wstawać, bolały go plecy. Przeciągnął się powoli, natrafiając dłonią na coś, co na pewno nie było ścianą. To coś było miękkie i ciepłe. W tym samym momencie zorientował się, że leży jakoś za blisko brzegu materaca. Czyżby Neskot albo Weza postanowili w nocy wpaść do niego? Może nawet bardziej rudy, bo przecież miał spać na macie na podłodze.

Blondyn obrócił się powoli, a to co zobaczył sprawiło, że oblała go fala gorąca. Na łóżku obok niego leżała dziewczyna. Blondynka, raczej drobna, choć nie był w stu procentach pewny, bo była nakryta kołdrą po same ramiona. Jej długie i lśniące włosy były roztrzepane na poduszce. Leżała przodem do chłopaka, dzięki czemu mógł zobaczyć jej długie rzęsy, delikatnie zarysowane kości policzkowe, jasną cerę przyprószoną lekkim rumieńcem i lekko uchylone, różowe usta. Całkiem ładna. Zaraz jednak skarcił się za tę myśl. Przecież nawet jej nie znał. Spojrzał trochę w dół, na obojczyki tajemniczej dziewczyny, i jego oczy aż się rozszerzyły, momentalnie poczerwieniał, a na kręgosłupie poczuł dreszcz. Jeśli istnieje w nim choć krztyna domyślności, właśnie ją wykorzystał. Blondyn był na dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewny, że nieznajoma nie jest ubrana. Na szczęście leżała pod kołdrą, a on sam pod kocem, ale i tak czuł się niezręcznie.

Powoli wstał, nie chcąc budzić blondynki zbyt wcześnie i ku jeszcze większemu przestrachowi, czy też zażenowaniu, zauważył, że ma na sobie tylko bokserki. Rozejrzał się po pokoju, odnajdując wzrokiem porozwalane po podłodze ubrania, i to nie tylko należące do niego. Zgarnął wszystko i rzucił na fotel, po czym wyciągnął z szafy jeansy i czarną koszulkę. Szybko się ubrał, po czym wyszedł z pokoju, zamykając drzwi.

- Weeezaaa! - krzyknął pełen irytacji, na chwilę zapominając o śpiącej za drzwiami blondynce - Chodź tu do cholery jasnej!

- Czego drzesz mordę? - odparował oschle zaspany Daniel, wyłaniając się z salonu i przecierając oczy - Jest jebana dziewiąta, a mnie tak łeb napierdala, że nawet sobie nie wyobrażasz, więc z łaski swojej przymknij się - niemal wysyczał, co zdziwiło i zaniepokoiło Mateusza. Dlaczego przyjaciel tak się do niego zwracał, i to z samego rana?

- Słuchaj, nie wiem, co tu się wyrabia, ale jeśli razem z rudym mnie prankujecie, to to nie jest ani trochę śmieszne.

- O czym ty gadasz? Dopiero wstałem, zresztą nie z własnej woli i mam kaca jak cholera, a Neskot wczoraj był tak najebany, że nie wiem, czy w ogóle coś pamięta. Zresztą spróbuj go obudzić, rozłożył się na podłodze w kuchni - Weza uśmiechnął się słabo, jednak z cieniem złośliwości.

- No dobra, a ta dziewczyna w moim łóżku to skąd? - Mateusz skrzyżował ręce na klatce piersiowej, mierząc Daniela podejrzliwym spojrzeniem.

- A ja wiem? - brunet wzruszył ramionami - Jakoś niespecjalnie się przejąłem, skąd ją masz. Wprowadziłeś ją do domu nawaloną w cztery dupy, zresztą ty też byłeś nieszczególnie trzeźwy. Jak ty sam nie wiesz, to co ja ci powiem? A teraz idź spać albo coś i nie drzyj się więcej, i tak robiliście w nocy hałas jak startujący odrzutowiec - rzucił tylko i wrócił do salonu, zapewne żeby jeszcze się położyć.

Eleven zdurniał. Stał jeszcze przez dobre dwie minuty, przetrawiając w głowie słowa przyjaciela. Był pijany, sprowadził równie pijaną blondynkę, a potem najprawdopodobniej... Nie, to nie mogła być prawda. Wyraźnie pamiętał, że poprzedniego wieczora siedział przy komputerze, dopóki nie wyłączyli prądu, a potem poszedł spać. Nic więcej. Więc skąd to wszystko? Coś tu było bardzo mocno nie tak, a on z całego serca chciał wiedzieć co. Zajrzał do kuchni z chęcią zrobienia sobie kawy, ale kiedy zobaczył leżącego na posadzce Tomka, ubranego tylko w krótkie spodenki w biało-niebieskie paski, jakoś przeszła mu ochota na cokolwiek, co musiałby przełykać. Wrócił więc do swojego pokoju. Tajemnicza dziewczyna ciągle spała w najlepsze, z czego się cieszył. Myślał, że jego krzyki ją obudzą. Usiadł na fotelu przy biurku i westchnął ciężko. Przejechał otwartą dłonią po twarzy. Dzień dopiero się zaczął, a on już miał dość.

*w 1*

Eleven obudził się dosyć wcześnie, było koło dziewiątej. Zdziwił się, że głowa właściwie go nie boli, a przecież wczoraj nieźle zaszalał. Część wieczoru widział jak przez mgłę, ale najlepsze momenty odbijały się w jaskrawych barwach. To, czego był pewny, to sprowadzenie do domu tej blondynki. Jak ona miała na imię? Karolina? Katarzyna? Kornelia? W sumie mało ważne. Grunt, że umiała się zabawić. Obrócił się na materacu, żeby być twarzą do ściany. Spodziewał się zobaczyć dziewczynę, jednak jedyne co widział, to właśnie ściana. Wyskoczył z łóżka jak oparzony, odrzucając kołdrę na bok. Był zły. Zorientował się, że ma na sobie krótkie spodenki i luźną, błękitną koszulkę. Mógł przysiąc, że kładł się ostatecznie w bokserkach. Wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.

- Weeezaaa! - krzyknął pełen irytacji - Chodź tu do cholery jasnej!

- Czego wrzeszczysz? - zapytał brunet, wyłaniając się z salonu - Pospać nawet nie można?

- Nie, nie można - warknął Elek - Gdzie ta blondi, którą tu wczoraj przyprowadziłem? Mówiłem, wara od niej, a ty co, ukradłeś mi cizię!

- O co ci chodzi do cholery? - westchnął zdezorientowany Daniel - Nie było tu żadnej dziewczyny.

- To co, może mi się przyśniła? I cała popijawa pewnie też? A może to Neskot? Był tak najebany, że pewnie nawet nie pamięta.

Blondyn ruszył z impetem przed siebie, omijając zdurniałego do granic możliwości Wezę i wpadając do salonu. Rudzielec ciągle spał, ale nie było w zasięgu wzroku żadnej dziewczyny. Westchnął z irytacją, sprawdzając jeszcze kuchnię i łazienkę. Potem wrócił do pokoju, dopiero teraz zauważając, że nie ma także ubrań należących do blondynki. Może wyszła? Ale czemu, mówiła, że zostanie do południa. Byłaby zabawa. Elek wzruszył ramionami sam do siebie i przebrał się w mniej piżamowe ciuchy, po czym usiadł ciężko na fotelu przy biurku. Przeciągnął otwartą dłonią po twarzy. No i nici z zabawy, a miało być tak fajnie. Zachowanie Wezy było dziwne, ale może po prostu wczoraj przeholował i urwał mu się film. Mateusz westchnął przeciągle, opierając się bardziej o fotel. Dzień dopiero się zaczął, a on już miał dość.

~~~

Na wypadek, gdyby nie udało się skumać, to tak, jest dwóch Elevenów i tak, zamienili się wymiarami. Tak, ich usposobienie jest lekko inne, ale nie tylko tym różnią się ich wymiary, zobaczycie później.
Tak, to opowiadanie będzie silnie popierdolone.
Eleven, jeśli to czytasz (chociaż pewnie nie) to przepraszam XD Ten pomysł narodził się tak spontanicznie, że aż postanowiłam spróbować go rozwinąć, zobaczę, co z tego wyjdzie. Trzymajcie się ciepło.
Ata

Wrong world || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz