Rozdział 2

432 34 12
                                    

*w 1*

Eleven siedział w swoim pokoju, zastanawiając się, co było z nim nie tak. Przecież jeszcze wczoraj laska mówiła, że zostanie, a potem spierdala nie wiadomo kiedy. Zrobił coś złego? Nie, przecież do niczego jej nie zmuszał. To, że zgodziła się na drinki i wycieczkę do mieszkanka, czy raczej łóżka, było jej decyzją, on tylko to zaproponował. Owszem, bywało różnie, ale teraz był przekonany, że poszło dobrze. Wzruszył ramionami i chwycił telefon. Prędzej czy później i tak znajdzie następną dziewczynę. Wiedział, że na niego lecą i wykorzystywał to bardzo chętnie. Tymczasem sprawdził wiadomości, ale nie widział niczego nowego. Uświadomił sobie, że dzisiaj miała przyjechać Daria. Ona i do tego Weza z Neskotem, będzie impreza, nie ma co. Ostatnio mówiła, że wpadnie koło czternastej. Jeszcze sporo czasu, ale mimo wszystko postanowił zadzwonić. Trzeba zaplanować, ile kupić wódki. Jeśli dziewczyna zrezygnuje, kupi trochę mniej. Znalazł odpowiedni numer i rozpoczął połączenie. Trzy sygnały i nic. Zdziwiło go to, zwykle odbierała niemal natychmiast. Już miał się rozłączyć, kiedy usłyszał w słuchawce głos dziewczyny.

- Cześć Mateusz. Coś się stało? Dawno nie dzwoniłeś - to zdziwiło blondyna jeszcze bardziej, rozmawiali przecież przedwczoraj.

- Nie zgodzę się z tym, ale dobra, niech ci będzie. Chciałem zapytać, czy na pewno przyjedziesz, bo nie wiem ile kupić wódki na wieczór. Więc jak słoneczko, będziesz o drugiej jak mówiłaś? - był milusi. Dla niej zawsze był taki.

- Mówiłam coś takiego? - dziewczyna była wyraźnie zdziwiona - Poza tym co to za słoneczkowanie? I ty pijesz? Nigdy nie piłeś.

- Co ty mówisz? A ostatnia impreza w Warszawie po festiwalu? Przecież byłaś tam ze mną - Elek czuł się coraz bardziej zaniepokojony.

- Jaka znowu impreza? Przecież mnie tam nie było, zdjęcia tylko oglądałam. Słuchaj Mateusz, jestem akurat u rodziców, chcę spędzić z nimi trochę czasu. Nie wiem, co ci tym razem strzeliło do głowy, ale nie zrób nic głupiego, dobra? Jeśli masz jakiś problem, zadzwoń wieczorem, w porządku? W końcu utrzymujemy status przyjaciół. Teraz pa! - po czym się rozłączyła.

Chwila, chwila... Przyjaciół?! Czy ona właśnie z nim zerwała? Zdziwiła się, że nazwał ją słoneczkiem, pojechała do rodziców, zamiast do niego, udaje, że nie pamięta festiwalu. Przecież to była jedna z najlepszych imprez, w jakiej brali udział. Nie mogła tak po prostu zapomnieć. Odrzucił telefon na łóżko i westchnął przeciągle, ukrywając twarz w dłoniach. Czyżby się dowiedziała? Nie, niemożliwe, nigdy go nie złapała, nie miała prawa wiedzieć. Chyba że ktoś jej powiedział.

- Weza! Przyjdź do mnie na chwilę, mam pytanie! - krzyknął, mimo że nie wierzył w winę przyjaciela, obiecał przecież, że się nie wygada.

Już po chwili w drzwiach pokoju stanął brunet, po czym wszedł do pomieszczenia i usiadł na łóżku. Wciąż wyglądał na lekko zaspanego, mimo że został obudzony już wcześniej. Neskot pewnie jeszcze drzemał.

- Co jest? - Daniel popatrzył na Elka pytającym wzrokiem.

- Jeśli dziewczyna nazywa cię przyjacielem, co to w praktyce oznacza?

- Friendzone, bracie, czyli że nie masz u niej szans - odparł Weza z lekkim uśmiechem - A czemu pytasz? - był naprawdę ciekawy, nie przypominał sobie, żeby Mateusz opowiadał mu o jakichkolwiek miłosnych podbojach już od dawna.

- Daria chyba właśnie ze mną zerwała - westchnął blondyn, wprawiając tym Daniela w osłupienie.

- Daria? Przecież wy nie jesteście razem już ze dwa lata, czy coś koło tego.

- Co ty pieprzysz? Miała tu przyjechać, przed chwilą do niej dzwoniłem i powiedziała, że jest u rodziców. Mówiła w taki sposób, jakby nic nie pamiętała, albo udawała, że nic nie pamięta. Cholera, liczyłem, że jednak ze mną zostanie. Chyba pójdę wypić jakąś kawę.

- Mogę ci zrobić, i tak gotuję wodę na herbatę. Zawołam cię, jak będzie.

Elek tylko skinął głową i pogrążył się w rozmyślaniach. Weza tymczasem wstał powoli i zamiast do kuchni, ruszył do salonu. Rudzielec wciąż smacznie spał, więc brunet potrząsnął nim z całej siły, dopóki wreszcie się nie ocknął.

- Czego mnie budzisz? - oburzył się od razu Tomek.

- Neskot, dzwoń do Kitsu, niech tu przyjeżdża jak najszybciej - powiedział poważnie Daniel.

- Po co? - rudy wciąż był zdziwiony i nie ogarniał sytuacji, co zresztą było dosyć oczywiste.

- Eleven chyba dostał na głowę.

*w 2*

Mateusz siedział na fotelu, pogrążony w swoich myślach. Patrzył na leżącą na łóżku blondynkę. Kim jest? Co tu robi? Te pytania nie dawały mu spokoju. Nie chciał jednak jej budzić, wolałby, żeby sama się ocknęła i wyjaśniła mu sytuację. Do tego dziwne zachowanie Wezy. O czym on gadał? Film wszedł mu za mocno czy co? Blondyn nie umiał tego rozgryźć. Nagle odezwał się dzwonek telefonu. Chłopak aż podskoczył, zaskoczony nagłym dźwiękiem. Szybko zgarnął urządzenie z biurka i wyszedł na korytarz. Zdziwił się, gdy na wyświetlaczu zobaczył numer Darii, dawno do niego nie dzwoniła. Podejrzewał, że w ogóle już nie ma jego numeru, a tu taka niespodzianka. Nacisnął zieloną słuchawkę.

- Cześć kotek! - w słuchawce rozbrzmiał radosny głos dziewczyny - Słuchaj, zmiana planów, nie będę o czternastej, tylko o dwunastej, dobrze? Stęskniłam się, chcę cię zobaczyć wcześniej.

- Co? W sensie dzisiaj? - Elek nie bardzo wiedział, o co chodzi.

- Nie, za trzy lata. No jasne, że dzisiaj głuptasie, przecież obiecałam. Zapomniałeś? - dziewczyna zachichotała - Po takim czasie w sumie mnie to nie dziwi, chociaż sam przedwczoraj dzwoniłeś, żeby się upewnić, no ale mniejsza. Tylko kup wódkę, bez tego ani rusz. Dzisiaj w końcu nasza rocznica.

- Jaka znowu rocznica? - teraz to naprawdę zaczął się martwić.

- Związku, trzecia. Zresztą możemy pójść na zakupy później razem. To do południa kocie!

Daria się rozłączyła, a Eleven czuł się kretynem. Czy on coś przegapił? No bo halo, co jak co, ale tego, że nie są razem na pewno nie wymyślił. Dlaczego mówiła to wszystko z taką radością i do tego nazywała go kotkiem? Przecież to było głupie, rozstali się w przyjaźni, tak miało być. A teraz ona dzwoni, że będzie za trzy godziny i jeszcze każe mu kupować alkohol. Co się kurna dzieje?! Czy wszystkich dzisiaj porąbało? Westchnął, wzruszając ramionami sam do siebie. Potem pogada z Wezą, przy śniadaniu, kiedy już brunet się obudzi i może przejdzie mu poranny wkurw o nie wiadomo co. Blondyn wrócił do pokoju, zauważając, że tajemnicza blondynka jest rozbudzona i co więcej w pełni ubrana w ciuchy, które znalazł na podłodze po obudzeniu się. Czyli miał rację. Odetchnął, ciesząc się w duchu, że telefon zadzwonił akurat wtedy. Blondynka popatrzyła na niego dziwnie.

- Cześć, słuchaj, głupio mi trochę, ale chyba się pożegnam - zaczęła lekko niepewnie - Wiem, obiecałam, że zostanę do dwunastej, ale naprawdę muszę już wracać.

- Proszę, nie trzymam cię tutaj przecież - blondyn wskazał dłonią na drzwi - Możesz wyjść kiedy chcesz.

- Naprawdę? Czyli laski mnie oszukały, mówiły, że jesteś bardziej zaborczy. Tak czy tak dzięki za wczoraj, było nieziemsko.

Blondynka tylko uśmiechnęła się, po czym skierowała do wyjścia i po chwili opuściła mieszkanie. No to sobie pogadałem. Dopiero po kilkunastu sekundach dotarła do niego pełnia znaczenia słów blondynki. Chłopak spalił buraka. Nie, to nie mogło dziać się naprawdę. Ale skoro to nie Weza z Neskotem go prankowali, to kto?

~~~

Spokojnie, to jeszcze było normalnie. Silne popierdolenie dopiero się zacznie.
Ostrzegam, jeśli należysz do ludzi normalnych lub przynajmniej zdrowych na umyśle i nie chcesz mieć zrytego mózgu, lepiej powstrzymaj się już teraz. Koniec komunikatu, żegnam.
Ata

Wrong world || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz