Rozdział 7

224 24 7
                                    

*w 2*

Gdy Mateusz i Daria weszli do mieszkania, od razu uderzyła ich głośno lecąca muzyka. Na dźwięk zatrzaskiwanych drzwi, z salonu wyłonił się Weza, przejmując od Elevena siatkę z zakupami i wrócił do pomieszczenia, znikając Mateuszowi z oczu. Czuł duchotę panującą zarówno w korytarzu, jak i kuchni czy salonie. Ludzie chodzili w tę i z powrotem ze szklankami czy jakimiś puszkami z rękach. Uśmiechali się z rozbawieniem, widząc Elka i Darię. Dziewczyna po chwili dołączyła do tłumu, a blondyn stracił ją z oczu. Zdumiało go, jak dużo osób zmieściło się w jego niespecjalnie dużym mieszkanku. Prawdę mówiąc większości, jeśli nawet nie wszystkich, w ogóle nie kojarzył. Musieli być znajomymi tutejszej wersji. Cóż, będzie musiał przeżyć. Wciąż stał przy drzwiach, rozglądając się na boki, gdy podszedł do niego jakiś wysoki szatyn, niosąc dwie szklanki.

- Siema Elek, trzymaj! - wysunął przezroczyste naczynie w stronę blondyna.

- Podziękuję - odparł Mateusz, patrząc na chłopaka z niesmakiem.

- No coś ty?! Żartujesz chyba! To impreza, nie czas na celibat.

Szatyn praktycznie wcisnął blondynowi szklankę w dłoń i odszedł, podrygując w takt muzyki. Eleven natomiast udał się do kuchni, pozbył się zawartości naczynia w zlewie, po czym odstawił je na blat. Z głośnika popłynęła jeszcze głośniejsza melodia, akurat coś rockowego. Mateusz bardzo chciał uciec do swojego pokoju. Cała impreza trwała ze dwadzieścia minut, a on już miał dość. Przedarł się przez ludzi kłębiących się w kuchni i na korytarzu, wpadł do swojego pokoju i zamknął drzwi, z ulgą dostrzegając, że pomieszczenie jest puste. Usiadł ciężko na łóżku, opierając twarz na dłoniach, a łokcie na kolanach. Naprawdę miał dość, chciał tylko, żeby cały ten hałas zniknął. Ale muzyka grała coraz głośniej, jakby ten, kto ją puszczał, chciał zrobić mu na złość. Nagle blondyn usłyszał dźwięk otwierania drzwi, czy też raczej nagłe podniesienie poziomu hałasu. Podniósł głowę i zobaczył stojącą w progu Darię. Dziewczyna podeszła do niego, zamykając za sobą drzwi i usiadła na łóżku obok chłopaka.

- Hej, kotek, wszystko okej? Jakiś blady jesteś.

- Nic mi nie jest, po prostu jestem zmęczony, a ten hałas średnio mi pomaga - Elek wzruszył ramionami.

- Cóż, może jest coś innego, co mogłoby ci pomóc - dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

Zanim Mateusz zorientował się w sytuacji, Daria już przywarła do jego ust. Odwzajemnił pocałunek niemal natychmiast, nawet o tym nie myśląc. Zrobił to mimochodem, co nie znaczyło, że to nic dla niego nie znaczyło. Wręcz przeciwnie, zaraz poczuł jakby wzrost temperatury panującej w pokoju. Przez chwilę myślał o tym, że nie powinien tego robić, że to przecież Daria. Jednak potem pojawiło się przekonanie, że wszystko musi być normalnie, musi się zachowywać naturalnie, jakby naprawdę był tym, za kogo dziewczyna go uważała, jakby był tą drugą wersją. Kilka sekund później każda myśl została zastąpiona przez obraz Darii i słodki smak jej ust. Delikatnie objął jej kark, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Wsunął palce w jej włosy, bawiąc się pojedynczymi kosmykami. Dłonie dziewczyny także znalazły się w jego włosach, przez co po kręgosłupie przeszły mu lekkie ale przyjemne dreszcze.

Na początku pocałunki były delikatne, jakby naprawdę miały tylko trochę pocieszać. Jednak z chwili na chwilę stawały się coraz bardziej zachłanne. Eleven czuł się, jakby nie był sobą, jakby zawładnęła nim jakaś część osobowości, o której istnieniu nie miał pojęcia. Nawet nie zauważył, kiedy Daria znalazła się plecami na materacu, a on zawisł nad nią, oparty na rękach. Zorientował się w sytuacji dopiero w momencie, w którym poczuł chłodne dłonie dziewczyny pod materiałem koszulki. Jej palce delikatnie jeździły po jego torsie, przyprawiając go tylko o przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Ani trochę nie miał ochoty tego przerywać, mimowolnie jego dłonie znalazły się na brzuchu dziewczyny, powoli wsuwając się pod materiał jej czerwonej koszuli. Zaraz potem pierwsze trzy guziki od dołu były już rozpięte, a koszulka chłopaka znalazła się gdzieś na podłodze.

Daria bez przerwy omamiała go pocałunkami, które żarliwie oddawał bez jakiegokolwiek zastanowienia nad sytuacją. Sunął dłońmi po jej płaskim brzuchu, czując pod palcami delikatną skórę. Dopiero w momencie, kiedy dłoń dziewczyny znalazła się przy guziku jego jeansów, chłopak oprzytomniał, gwałtownie się od niej odsuwając. Teraz dopiero zrozumiał, co się święciło. Wróciły szalone myśli, kotłując się w jego głowie. Jednocześnie chciał tego uniknąć, ale z drugiej strony żałował, że przerwał. Bardzo chciał znowu zanurzyć się w bliskości dziewczyny, jednak wiedział, że nie może tego zrobić, a już na pewno nie w taki sposób. Pocałunek to jedno, przecież to nie pierwszy raz, ale coś takiego... Potrząsnął głową. Nie, to absolutnie nie wchodziło w grę.

- Mateusz? Coś nie tak? - Daria była bezgranicznie zdziwiona, kiedy zobaczyła, że blondyn zeskakuje z łóżka i narzuca koszulkę.

- Przepraszam cię, ale nie mogę - rzucił tylko i opuścił pokój, zostawiając dziewczynę samą, pozostającą w ciężkim szoku.

Eleven opuścił mieszkanie niezauważony. Wszyscy byli zajęci tańcami, a nawet jeśli nie, to w większości byli już hardo wstawieni, więc nie zwracali na niego większej uwagi. Wyszedł z budynku i usiadł na ławce po drugiej stronie bloku. Chłód wieczoru otulił go, wywołując chwilowe drżenie, jednak po chwili się przyzwyczaił. Dopiero teraz, kiedy był na powietrzu, sam i w ciszy, mógł zastanowić się nad tym, co zaszło kilka minut temu. Zbeształ się w myślach za to, że w ogóle dał się ponieść. Dobrze, że chociaż zareagował, ale mogło skończyć się zupełnie inaczej. Nie był przekonany, czy miałby coś przeciwko, ale mimo wszystko wolał nie próbować. We właściwym wymiarze przecież Daria nie była jego dziewczyną, czułby się przy niej strasznie niezręcznie, jeśli pozwoliłby sobie na coś więcej. Był pewny, że to ze światem coś się stało. Pytanie brzmiało, jak przywrócić go do normy, czy też zmienić wymiar na zwykły, jak kto wolał. Jednak w tamtej chwili wciąż większość jego myśli zajmowała dziewczyna w czerwonej koszuli. Gdy wróci do mieszkania, pewnie czeka go niezła pogadanka. Trzeba wymyślić, co jej powiedzieć, żeby miało to jakikolwiek sens.

Daria siedziała oszołomiona na łóżku w sypialni Mateusza. Miała ochotę płakać. Nawet nie dlatego, że blondyn zatrzymał swoje działania, mogłaby to przetrawić normalnie, ze spokojem. Pijany na pewno nie był, więc wszystko by zapewne zapamiętał, ona zresztą też była całkowicie trzeźwa, specjalnie dlatego, że spodziewała się podobnego obrotu spraw. Była gotowa, czekała trzy lata, dzisiaj była ich rocznica. Była pewna, że to właśnie ten moment. A on przestał zupełnie nagle, po czym wybiegł z mieszkania bez żadnych wyjaśnień. W jej głowie ciągle brzmiały jego słowa. Przepraszam, nie mogę. Czyżby kogoś już miał? Może wcale nie byłabym pierwszą? O czym ja myślę, na pewno ma jakąś, ganiają za nim rzesze dziewczyn. Ale byłam głupia. Oparła twarz na dłoniach, a łokcie na kolanach i zaszlochała cicho. Może jeszcze mi to wyjaśni? Może tylko się zdenerwował albo przestraszył? Wstała, dopięła guziki swojej czerwonej koszuli i otarła oczy. Sytuacja jeszcze się rozjaśni, a do tego momentu nie zamierzała się przejmować. Wyszła z pokoju i ruszyła do salonu.

- Ej, Michał, podaj szklankę! - krzyknęła do wysokiego szatyna, na co ten tylko się uśmiechnął.

~~~

Co to jest? XD Jestem albo zła, albo niedojebana, sami oceńcie ;D Teraz to już nie wiem, czy da się gorzej, ale pewnie jeszcze coś wymyślę. Potencjalne skutki mogą być opłakane i skończyć się dzikim i losowym parowaniem bohaterów, także ten... Miłego niszczenia sensowności życia ;)
Ata

Wrong world || ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz