Rozdział 3

219 31 0
                                    


Kolejnego dnia Stiles przyleciał do szkoły, niemalże wypluwając z siebie płuca. Winą było to, że totalnie zaspał, ponieważ większość nocy spędził na internecie, szukając jakichkolwiek poszlak dotyczących śmierci rodziców. Co prawda nic odkrywczego nie znalazł, ale zdecydowanie był zdeterminowany, aby udowodnić wszystkim swoje racje.

Teraz chłopakowi doszła jeszcze sprawa z Derekiem, która nie dawała mu spokoju. Czemu ten zaczął z nim wczoraj flirtować w szpitalu, to chyba nigdy się nie dowie. Stiles chciał rozgryźć działania Dereka, a jego mózg zaraz wszystko analizował. Chłopak nigdy nie wiedział Hale'a z kimś innym prócz swoich kolegów, ale mógłby postawić wiele rzeczy na to, że ten wolał kobiety.

Jako że spieszył się na lekcje, Stiles postanowił powrócić do tej sprawy podczas trwania zajęć, na których i tak przez większość czasu się nudził. Jedynie był pewien tego, że zdecydowanie musiał unikać dzisiaj Hale'a i jego paczki dla własnego, świętego spokoju. Wolał unikać konfrontacji z brunetem do momentu, aż nie poukłada sobie w głowie wszystkiego.

— Stilinski! Znowu spóźniony! — krzyknął nauczyciel, gdy Stiles wszedł do klasy, ledwo łapiąc oddech przez ciągły bieg. Nie chciał się spóźnić, jednak wolał wejść w połowie lekcji, niż mieć nieobecność i kłócić się z ciotką w domu.

— Przepraszam... Samochód mi się zepsuł — powiedział cicho, idąc do swojej ławki. Payne wiedział, że ten dojeżdża samochodem, więc tylko kiwnął głową, wpisując w dzienniku obecność szatyna.

Przez resztę zajęć Stiles starał się nie wychylać, aby nie znaleźć się na celowniku nauczyciela. Wiedział, że ten potrafił być surowy, więc zdecydowanie wolał uniknąć tej wersji Payne'a. Starał się notować, ale jego myśli wciąż uciekały do Dereka, szczególnie gdy widział, jak ten wychodził ze swoją ekipą z samochodu, a w jego ustach wciąż tkwił papieros. Payne chyba też musiał obserwować bruneta, a przynajmniej to, co działo się na zewnątrz, bo zaraz podleciał do okna i otworzył je.

— Hale, zgaś tego papierosa w tej chwili i natychmiast do mojej sali! Idziemy do dyrektora! Nie można palić na terenie szkoły i doskonale o tym wiesz! — Krzyk nauczyciela rozniósł się po szkolnym dziedzińcu i Stiles czuł, że nawet sam dyrektor dzięki temu wiedział już, że będzie miał w swoim gabinecie gościa. Payne zaraz zamknął okno i mruczał jakby do siebie. — Co za dzieciak, nic tylko same problemy z nim. I po co ja zgodziłem się uczyć?

Stiles odetchnął tylko, ruszając do łazienki. Musiał uporządkować myśli, a będąc w pobliżu bruneta, było ciężko. Nie mógł teraz z nim się spotkać. Rozpowie każdemu gdzie i co robił. Stiles nie chciał, by to się stało.

Gdy wyszedł z kabiny, podszedł do umywalki, aby umyć ręce i zaraz lecieć na kolejne swoje zajęcia. Liczył, że będzie na nich spokojniej i nie będzie musiał znosić nieco szalonego nauczyciela, krzyczącego przez okna na innych uczniów. Chociaż lubił Payne'a za to, że naprawdę dobrze uczył, to jednak czasami ten go przerażał. No i oczywiście największym dla niego szczęściem było to, że żadnych zajęć nie dzielił ani z Derekiem, ani z jego koleżkami, więc nie musiał się o nic martwić, przynajmniej na tym polu.

Ogarniając się i swój wygląd wysuszył włosy i ruszył dość szybkim ruchem do sali, gdzie miał teraz mieć biologię z jego najlepszym przyjacielem, Scottem. Jednak nie sądził, że wychodząc z łazienki, wpadnie na kogoś, upadając przy tym na ciało tej osoby.

Chciał już rzucić coś niemiłego, myśląc, że zderzył się z jakimś nieuważnym pierwszakiem, bo ci potrafili poruszać się byle jak. Wątpił jednak, żeby jakikolwiek nowy uczeń miał trzymać go tak mocno. Podniósł wzrok na ucznia, na którego wpadł i prędko uznał, że los sobie z niego żartował.

— Dzień dobry, panie pielęgniarzu. Chyba teraz będę potrzebował czegoś na plecy — odezwał się Derek, który wciąż leżał na posadzce. — Zdecydowanie lubisz mocne wejścia, bo faktycznie coś mnie boli.

— Derek — powiedział cicho, podnosząc się powoli z bruneta i otrzepał się z brudu. Nie chciał z nim za bardzo rozmawiać, wiedząc, że ten i tak nie będzie go słuchał i będzie robił, co mu się żywnie podobało.

— O, pamiętasz moje imię. Super, już mamy nowy etap naszej znajomości — rzucił z uśmiechem Hale, samemu wstając z podłogi. Ta nie należała do najczystszych, więc nie chciał na niej zbyt długo leżeć. Nie spodziewał się wpaść na swoją nową ulubioną pielęgniarkę. — To co, dasz mi swój numer? W końcu wiemy już tyle o sobie, że powinniśmy się spotkać. I zanim cokolwiek powiesz, zauważ, że już nie jestem twoim pacjentem.

— Wybacz, Derek, ale nie jestem kimś, kogo szukasz — powiedział szatyn, ruszając do swojej sali. Już było po dzwonku, więc zaczęła się lekcja. Całe szczęście, że ich nauczyciel był ślepy, więc Scott uratuje go na chwilkę.

— Skarbie, to jest zbyt małe miasto, żebym się pomylił — krzyknął za chłopakiem Derek, zanim odszedł w swoją stronę. Stiles ewidentnie był uparty, ale brunet lubił takie przypadki, wiec zupełnie się nie zraził, kiedy ten uciekł na lekcje. Hale miał czas na zdobycie licealisty.

there's nothing holding me back » SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz