Karo, córka bogatego "biznesmena" od pół godziny starała się upiec ciastka. Jednak Kann uważał że będzie siostrze przeszkadzać i właśnie w tym momencie wypytywać ją o jej nowego chłopaka.
- Masz go rzucić, jasne? Nie będzie mi jakiś byle gnojek siostry molestował!- Karo tylko westchnęła i w końcu włożyła gotową tacę z pierniczkami do piekarnika
- Braciszku, mam 15 lat i nie jestem już dzieckiem. Poza tym, czy ja się pcham do twojego życia uczuciowego?
Kann założył ręce i spojrzał na nią z góry, miał 17 lat i był 2 lata starszy od siostrzyczki za którą zawsze czuł się odpowiedzialnyZlustrował ją wzrokiem, te same co zawsze granatowe włosy opadające w długich lokach (wyglądających jak śrubki) na plecy. Duże fiołkowe oczy z gęstymi rzęsami, pełne usta. Była niska jak na swój wiek co dodawało jej uroku. Była bardzo ładna i dlatego jej brat bał się najbardziej, różni źli ludzie chodzą po tym świecie. Przecież ich ojciec sam był mordercą choć w mediach znany był jako bogaty biznesmen. W zasadzie teraz tylko zarządzał swoimi ludźmi choć czasem też chodził na akcje, tak jak teraz.
Sam Kann był bardzo podobny do swojej siostry, granatowe włosy w lokach i pełne usta. Oczy jednak odziedziczył po ojcu- były złote. Wysoki i dobrze zbudowany, chodził na siłownię której zawdzięczał swoje mięśnie i siłę.
Ojciec często powtarzał że jest z niego dumny i chciałby aby syn poszedł w jego ślady. Dzięki temu wyrósł na agresywnego chłopaka w szkole znęcającego się nad słabszymi.Względem charakteru od siostry różnił się diametralnie, ona zawsze pomagała tym których pobił, chodziła na różne wolontariaty i dla wszystkich była życzliwa.
Tylko ona potrafiła zmiękczyć serce bratu i ojcu.W tym momencie usłyszeli samochód. W sumie willa w której mieszkali była ogromna i zazwyczaj gotowała służba ale Karo kochała piec więc wtedy kucharze potulnie się usuwali. Kuchnia miała okna wychodzące na podjazd i zobaczyli czarny luksusowy samochód ojca wjeżdżający na żwirowy podjazd.
Karo w pod skokach pobiegła do drzwi ignorując brata, aby przywitać się z tatą.
Kann oparł się o blat na którym stały brudne foremki po cieście których jego siostra Noe po sprzątała, zresztą po co? Służba to zrobi.
W tym momencie usłyszał krzyk siostry i jak z procy pobiegł do przedpokoju.
Zobaczył ojca, siostrę i... Jakiegoś blondasa?
Blondas stał ze spuszczoną głową a ręce miał skute za plecami, po jego policzkach spływały łzy. Na jego szyi zaczepiona była obroża z ćwiekami i przyczepiona do niej smycz którą ojciec mocno trzymał.
- Co to ma znaczyć?! Do reszty zgłupiałeś?!- Karo wrzeszczała na swojego ojca (Edwarda) wymachując szaleńczo rękami tak że brat bał się iż odpadną
Tak jak Karo była jedyną zmiękczającą serce Edwarda była też jedyną która bez konsekwencji mogła na niego wrzeszczeć.
- Uspokój się. Powinnaś się cieszyć , miałem do wyboru to albo go zabić. Mam go zabić?- odparł spokojnym tonem ojciec
Na ten argument jego córka pokręciła zrezygnowana głową
- I co masz zamiar z nim zrobić?- wbił się do konwersacji jej brat- To jest twoja sprawa synu. On jest prezentem dla ciebie, możesz uczynić z niego niewolnika albo zabić albo... Nie wiem co, po prostu gdy zabiłem jego rodziców pomyślałem że ci się spodoba. Jak nie, daj go siostrze.
Kann z szerokim uśmiechem odebrał od ojca smycz.
- Tak, myślę że mi się podoba. Dzięki tato.
Karo znała ten uśmiech i już wiedziała że musi blondaskowi pomóc- Nie, bracie! Proszę zostaw go mnie.- Kann wyczuł zdenerwowanie i desperację w jej głosie ale pokręcił przecząco głową
- Nie wierzę w was jako ludzi!- warknęła dziewczyna i wróciła do kuchni żeby ciastka jej się nie spaliły.
Gdy mijała płaczącego blondaska rzuciła mu ostatnie smutne spojrzenie.- No dobra, synu masz do dyspozycji pokój 324 i 214. A ja idę zająć się papierową robotą. Podeślę ci potem raport z akcji żebyś wiedział o nim to co chcesz.- to powiedziawszy wyminął syna klepiąc go w ramie i podając kluczyk do kajdanek
- To co panie blondasek? Trzeba się czegoś o tobie dowiedzieć.
Jak masz na imię?- Kann spojrzał na swojego nowego niewolnika
Ten tylko się skulił i nic nie powiedział
Kann obejrzał go dokładnie, niski wątły w budowie z blond lekko przydługimi włosami. Miał piękne zielone oczy z pionowymi źrenicami i kły. Teraz jednak zieleń zalewały łzy.- Zaraz skończy mi się cierpliwość a tego chyba nie chcesz?- warknął granatowo-włosy a na te słowa blondasek zaczął się trząść
- N-nat...- Jęknął w końcu nie patrząc na złoto-okiego
- Kann. Pierwsza zasada, masz się do mnie zwracać per "panie". Nigdy po imieniu, inaczej czeka cię kara. Jasne?
- T-tak...
- Tak, co?!- warknął Kann
- T-tak p-p-panie...- widać było że ma problemy z wypowiedzeniem tego słowa
- Tak lepiej.- burknął jego pan i pociągnął go za smycz w głąb korytarza. Nat-owi co chwilę plątały się nogi i prawie się wywracał co niezmiernie denerwowało KannaGdy mijali drzwi kuchni te otworzyły się nagle i Karo wciągnęła brata do środka co za tym idzie i Nat-a
- Pierniczki się upiekły.- burknęła odwracając się tyłem do brata.
W tym momencie po pomieszczeniu rozległo się burczenieNat cały czerwony zaczął drżeć z przerażenia
- Oh, biedaku! Jesteś głodny co? Czekaj, już prawie wystygły!- Karo zwróciła się do Nat-a i obrzuciła go współczującym spojrzeniem
Chłopaka tak zdziwiło to że jest taka życzliwa i miła, aż achłysnął się powietrzem
- Jak masz na imię?- spytała blondaska z szerokim uśmiechem
- N-nat... Pa...- nagle dziewczyna mu przerwała
- Tylko mi tu nie tytułuj! Jestem Karo, jasne? A ty, wstydź się bracie!- fuknął do Kanna i przyłożyła mu leżącą na stole gazetą w głowęByło to tak słabe uderzenie że Kann się uśmiechnął i z góry poczochrał siostrze włosy.
- Ej! Wiesz jak trudno jest ułożyć te włosy!?- mruknęła przygładzając fryzurę- A poza tym, czemu on jest dalej skuty! Natychmiast zdejmij mu te kajdanki, przecież nie ucieknie!Naraz Karo przypomniała sobie o tym że Nat jest głodny i podała mu pierniczka w kształcie serduszka
- Co prawda pierniczki są lepsze kiedy odleżą jakiś czas ale...- wzruszyła ramionami
Na widok serduszka Nat-owi w oczach znowu zebrały się łzy które próbował szybko zetrzeć ale było ich za dużo
Widząc to Kann prychnął zirytowany a Karo szybko podeszła i zamknęła blondaska w uściskuRęce Nat-a opadły bezwładnie wzdłuż ciała i znów zaczął drżeć tym razem z powodu szlochu targającego jego ciałem
Karo nie odsunęła się ani o krok nawet czując jak jej koszulka robi się mokra od łez blondyna
- Już, już...- mruknęła uspokajającoKann patrzył na to z boku i westchnął lekko, choć chłopak nie wydawał się zbyt waleczny mogło być to spowodowane śmiercią rodziców którą, znając sadyzm Edwarda- musiał oglądać.
- No, zobaczymy.- mruknął do siebie tak że pozostała dwójka go nie usłyszała______________________________________
Pierwszy rozdział... W drugim będzie się działo... 😎
CZYTASZ
Blondasek
FantasyBDSM W bardzo bogatej rodzinie wychowują się brat i siostra, pieniądze zarabia ich ojciec który jest mordercą. Pewnego razu po udanej akcji do domu przynosi nie tylko pieniądze ale coś, a raczej kogoś kto... A zresztą, zobaczycie sami. nie mam poję...