- O co chodzi z tym nie-niwolnik...- tu Nat wyraźnie się zaciął i wyglądał jakby miał zwymiotować
- Niewolnikiem? Witam w świecie mafii. W skrócie... Ekhm... Mój brat chce cię wytresować.
- Ale ja nie jestem psem!- krzyknął przerażony Nat
- Też jestem tym zażenowana. Muszę cię od razu uprzedzić, nie uciekniesz stąd. Nie próbuj tylko rozzłościsz mojego brata a tego, uwierz mi, nie chcesz. Nawet jakbyś cudem ominął tonę ochroniarzy i dotarł na komisariat to i tak nikt ci nie uwierzy. Mój ojciec znany jest jako bogaty biznesmen i policja tylko by cię wyśmiała. Zresztą znajdujemy się dobre, parę kilometrów od miasta a posiadłość otaczają hektary lasu.- Hektary lasu...- powtórz tępo Nat i poczuł jak uciekają z niego resztki nadzieji - To jak duża jest ta posiadłość?
- Dom ma 113 pokoi, stajnia z 32 końmi, 3 pastwiska, las i strzelnica.
- Czy wy jesteście milionerami?
- Bilionerami.Karo siedziala jakby nigdy nic, jakby nie robiło to na niej wrażenia jednak Nat nie mógł w to uwierzyć.
- Czemu mój ojciec?
- Eeech... Słucham?- odparła lekko skołowana dziewczyna
- Dlaczego mój ojciec nie żyje?- poprawił się Nat a w jego głosie nie można było wyczuć żadnych emocji
- Może to był wyrok? W sensie że się komuś naraził, miał jakichś wrogów?
Jak Nat się tak zastanowił to całkiem możliwe.- Chodź, pewnie chciałbyś się wykąpać. I przebrać. Serio ten wyciorany dres tu nie pasuje.
Ta ostatnia uwaga wypowiedziana roześmianym głosem lekko poprawiła Nat-owi humor- Dzięki!- odparł ironicznie a Karo złożyła mu niski ukłon
- Do usług!- z kieszeni spodni wyjęła kluczyk i odczepiła łańcuch od kostki blondyna wskazując mu drzwiWyszli na korytarz i Karo zaczęła opowiadać Nat-owi o koniach mieszkających w stajni posiadłości.
Właśnie opowiadała mu o tym że jej brat jest świetnym jeźdźcem gdy blondyn na kogoś wpadł i wylądował na podłodze- Uważaj jak lezie... O, blondasek!- Nat uniósł głowę i przerażony zorientował się że wpadł na Kanna który był w stroju do jazdy z ubłoconymi spodniami i liśćmi na głowie
Karo szybko pomogła blondynowi wstać i odwróciła się do brata
- Znowu jeździłeś bez toczka!- wskazała na włosy brata w które były zaplątane liście - Mówiłam ci już tyle razy że to niebezpieczne!
- Możliwe pani sherlock.- dał jej pstryczka w nos - Ale to sprawia że jest fajniejsze.
Nat stał dwa kroki za plecami Karo ze spuszczoną głową modląc się żeby Kann go nie zauważył
- Ej blondasek, co się mówi?
Jak zwykle życie go nie kocha.
- P-przepraszam...- jęknął Nat
- Przepraszam, co?- warknął Kann
- P-przepraszam p-panie...- wydusił z siebie blondyn
- Tak lepiej.- mruknął Kann
- Nie będę stać i patrzeć jak go poniżasz. Chodź Nat. - warknęła Karo i ruszyła korytarzem a za nią ruszył blondyn
- A gdzie ty się wybierasz?- Nat usłyszał głos złoto-okiego i zatrzymał się natychmiast przerażony
- Zdaje się że coś mi obiecałeś.- warknęła Karo odwracając się do brata
- No dobra, ale tylko dzisiaj.- westchnął Kann i patrzył za oddalającymi się 15-latkami.Całą drogę do łazienki Karo przeklinała pod nosem brata i jego nieuzasadniony sadyzm (oraz diabolizm)
- Okej. Tu masz płyn do kąpieli, tu ręcznik a tu świeże ubrania. Szczoteczka do zębów i pasta. Jakie masz włosy? Suche, przetłuszczające się?
- Suche. - odparł Nat rozglądając się po wielkiej łazience
- Ok, to ten o zapachu cytryny, ja go nie używam więc cały jest twój. Masz godzinę, zamknij się tym kluczem co prawda mam zapasowy ale nie przejmuj się, tylko do wyjątkowych sytuacji. Do zobaczenia!- to powiedziawszy wyszła zostawiając Nat-a samegoChłopak szybko wskoczył do wanny i zrobił szybki prysznic dokładnie myjąc włosy. Po chwili wyszedł z wanny i rozczesał dokładnie włosy które zafalowały. Ubrał się w biały t-shirt z czarnym wzorem insygniów śmierci oraz czarne dresy po domu. Umył zęby i podniósł wzrok znad umywalki nagle natrafiając na swoje odbicie.
CZYTASZ
Blondasek
FantasyBDSM W bardzo bogatej rodzinie wychowują się brat i siostra, pieniądze zarabia ich ojciec który jest mordercą. Pewnego razu po udanej akcji do domu przynosi nie tylko pieniądze ale coś, a raczej kogoś kto... A zresztą, zobaczycie sami. nie mam poję...