Kara cię nie ominie

9.1K 317 172
                                    

Kann szybkim krokiem przemierzał korytarze. Czym prędzej chciał zjeść śniadanie i wyjść do pracy.
Wpadł do jadalni jak burza witając się z siostrą i łapiąc tosta z zamiarem opuszczenia pomieszczenia.
- Hej duży bro, czekaj. Musimy pogadać.- Karo ze stoickim spokojem sączyła herbatę z kubka
- Dobrze wiesz że w niedzielę nie mam czasu.- odparł jej tylko brat i już miał wychodzić ale Karo zgromiła go takim spojrzeniem że uległ
-Co z Nat-em? Dalej jest u ciebie?
Kann właśnie takich pytań się spodziewał
- Został u mnie, dawno tak dobrze nie spałem więc przeprowadzam go do mnie. Już wysłałem kogoś ze śniadaniem. Jak ci się chce możesz do niego iść, a teraz ja lecę. Muszę w końcu znaleźć czas na jego tresurę. Nie rozpieszczaj go.

Karo tylko westchnęła i wstała
- W takim razie pójdę tam od razu.

Nat nie miał pojęcia co się z nim dzieje, nie mógł jasno myśleć i od jakiegoś czasu siedział w łazience wymiotując. Całym ciałem wstrząsały drgawki a głowa pulsowała tępym bólem.

Nagle ktoś przekręcił klucz w zamku i wszedł do apartamentu.

- Nat przyniosłam ci... Nat?- zaskoczona Karo rozejrzała się w poszukiwaniu blondyna ale nigdzie go nie było. Nagle usłyszała odgłosy zwracania w łazience i od razu tam pobiegła po drodze dzwoniąc do brata.

Kann szedł korytarzem wściekły że musi się wracać, już wychodził gdy dostał telefon od siostry. Wszedł do swojego pokoju kierując się za radą siostry do łazienki, nie powiedziała mu co jego niewolnik znowu wymyślił więc był pełen obaw.
Gdy wszedł przywitał go widok Nat-a leżącego na podłodze obok kibla i jego siostry próbującej ściągnąć apteczkę z najwyższej półki.

- Nareszcie! Podaj mi tą apteczkę!- od razu naskoczyła na niego siostra
Gdy Kann spełnił polecenie pochylił się nad Nat-em uważnie lustrując jego twarz
- Co z nim?
- Ma gorączkę, od 15 minut zwraca zawartość żołądka i drgawki.
- Będzie jeszcze rzygał?
- Piękne słownictwo bro! Nie, nie powinien.- słysząc to Kann złapał swojego niewolnika na ręce i zaniósł na łóżko. Znów zaskoczyła go niska waga blondyna.
Karo wyszła z łazienki i rzuciła apteczkę bratu

- Miałeś tam straszny bałagan. Dasz mu tabletki na ból głowy, syrop na przeziębienie i będziesz robić mu okłady. Nie masz wyjścia jak zwolnić się z pracy, ja z nim nie zostanę.
- Przecież wiem, sam się tobą zajmowałem jak byłaś chora.- Kann uśmiechnął się pod nosem, już wcześniej pogodził się ze świadomością że będzie musiał zająć się blondasem.
- Dobra lecę bo się spóźnię.- Karo pomachała bratu wybiegając z pokoju.

- No i coś ty wymyślił?- Kann odwrócił się w stronę łóżka orientując się że Nat wspiera się na drżących rękach próbując wstać - O nie! Ty tu zostajesz.- lekko rozbawiony granatowo-włosy popchnął blondyna zpowrotem na poduszki

Kann wyjął z apteczki termometr i włożył go pod pachę blondyna dociskając jego ramie tak żeby narzędzie się trzymało.
Po chwili termometr i spojrzał na wyświetlacz- 40°.
Granatowo-włosy zmarszczył brwi i poszedł do łazienki przygotować kompres.

Gdy wrócił położył zimną szmatkę na czole blondyna który odetchnął i zadrżał. Kann poszedł po drugi koc i przykrył nim szczelnie mamroczącego blondyna. W pewnej chwili Nat poderwał się do góry i spojrzał na Kanna dziwnym wzrokiem na który złoto-oki odpowiedział uniesieniem jednej brwi do góry.
- No co?- spytał rozbawiony Kann
- K-kaaan... D-dziwne imię!- Nat trochę zbliżył się do swojego pana na finiszu lądując przed nim na twarzy.
Granatowo-włosy wiedział że blondyn majaczy i zupełnie nie przejął się dziwnym zachowaniem chłopaka, i tak nie pobije tym jego siostry która pewnego razu jak była chora zaczęła biegać po pokoju szukając ,jak to określiła - "bezrogiej lamy z ostylowym garnkiem na Optimusa Prime'a jedzącego wykładzinę" a następnie skoczyła na ścianę tracąc przytomność.

Gdy Kann ponownie ułożył blondyna na poduszkach poprawiając jego kompres poczuł cytrynową woń. Chcąc zlokalizować skąd pochodzi wsunął twarz w miękkie włosy swojego niewolnika, nie pomylił się.
Chłopak musiał użyć cytrynowego szamponu albo odżywki, zapach był bardzo ładny.

Po chwili Nat zasnął i jego dłoń w niewyjaśniony sposób wylądowała na dłoni Kanna. Ten siedział tak chwilę zaskoczony patrząc na małą bladą dłoń po czym zabrał rękę.
To właśnie takie akcje sprawiały że stawał się miękki.

Po dwóch godzinach udało się zbić gorączkę a Nat poczuł się lepiej. Kann zrobił mu herbatę którą teraz blondyn w ciszy sączył małymi łyczkami.
Teraz granatowo-włosy siedział przy laptopie i pracował więc Nat miał mu nie przeszkadzać.
Po chwili jednak Kann podjechał na krześle do łóżka na którym leżał Nat i jakby się zastanawiał po czym powiedział.
- Wiesz, jednego nie rozumiem. Jakim cudem przeziębiłeś się niewychodząc z domu. Wiem że wczoraj myłeś włosy ale jak zasypiałeś były suche. Więc?
Nat spiął się odwracając wzrok w dłoni miętoląc rąbek kołdry
- B-bo ja... J-jak wczoraj b-byłem sam u-u siebie to... T-to ja o-otworzyłem okno i... przepraszam p-panie...- Nat spuścił głowę
- A nie przyszło ci do głowy że jest zima?- odparł pozornie spokojny Kann - Dziś zostałem w domu pomimo że miałem pracę, straciłem dużo pieniędzy. Obyłoby się bez kary ale choroba była wynikiem twojej głupoty. A ja jako że nie lubię głupoty będę musiał cię ukarać.
Nat słysząc to poczuł że oczy go pieką a policzki robią się wilgotne, nic nie powiedział. Kann widząc to nie skomentował i wrócił za biórko.
Po chwili jednak dodał- I tak karę dostaniesz jak będziesz zdrowy.

Szczerze Nat nie czuł żadnej woli walki, chęci ucieczki, przeciwstawieniu się. On po prostu w ciszy zaakceptował swój los który zresztą był do dupy.

Kann ukradkiem przyglądał się swojemu niewolnikowi, powinien się cieszyć. Odczuwać satysfakcję na myśl o ukaraniu blondyna bo, nigdy nie karał bez powodu ale jak już to w jego słowniku nie było słowa - łagodność.
Dlaczego więc do jasnej cholery nie czuł tego wszystkiego patrząc na łzy swojego niewolnika?

______________________________________
I jak tam życie? Ja nie znoszę poniedziałków. W następnym rozdziale będzie ból, łzy i skurwielostwo Kanna, zapraszam.

Blondasek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz