Nat gdy zobaczył Kanna wściekłego jak osa wracającego do pokoju skulił się w sobie chowając twarz w ramionach.
Gdyby wiedział że otwarcie cholernego okna przysporzy mu tyle kłopotów to trzymałby się od niego z daleka. Wbrew temu co mówił Kann Nat i tak czuł się niesprawiedliwie, choć rozumiał że jego pan stracił przez niego pieniądze, to po co mu one właściwie? Kann mógłby do końca życia nic nie robić, a i tak pracował.
Właśnie, jaka to była praca?
Czy Kann... też był mordercą?
Chyba nie... Przynajmniej takie wrażenie odniósł Nat.- Nat. - blondyna z rozmyślań wyrwał czyiś głos- Wychodzę. Za niedługo przyjdzie Karo i zabierze cię stąd.- to powiedziawszy Kann opuścił pomieszczenie. Nat nawet na niego nie spojrzał. Brzydził się siebie i bał się tego człowieka który do tego doprowadził.
Po jakimś czasie bezczynnego siedzenia na kanapie Nat usłyszał że drzwi się otwierają i uniósł głowę. Na szczęście, to tylko Karo.
- Nat... Zaczekaj pomogę ci.- powiedziała szybko widząc że blondyn wstaje krzywiąc się z bólu
Wtedy Nat zobaczył czerwony policzek dziewczyny i dotknął go delikatnie marszcząc brwi
- Czy... Czy to on?- mruknął niemrawo nie patrząc dziewczynie w oczy
- K-kann... Nigdy dotąd mnie nie uderzył...- wyszeptała cicho Karo szybko ocierając łzy - Ale nie mogę się rozklejać. To był mój błąd. Jak podejrzewam nie chcesz go widzieć więc przeprowadzisz się do pokoju niedaleko mojego...
Nat tylko skinął głową i wspierając się na dziewczynie wyszedł na korytarz. W końcu dotarli przed jakieś drzwi i Karo zwróciła się w stronę towarzysza- Nat, jeszcze jedno, nie zdziw się. Ten pokój jest... Specjalny...- wymamrotała a blondyn spiął się cały
Dziewczyna otworzyła drzwi i oczom chłopaka ukazał się... Zwyczajny pokój. Było tu biórko, łóżko, szafa, nawet zakratowane okno ale akurat na nie Nat spojrzał ze wstrętem.Gdy weszli dziewczyna doprowadziła go do łóżka i dopiero teraz Nat zobaczył co było w pokoju niezwykłego, do ściany był wbity kołek z którego ciągnął się łańcuch zakończony metalową obręczą. Do ramy mebla były też przypięte pasy jakby stworzone do unieruchomienia kogoś.
Nat widząc to wszystko poczuł że jego mięśnie znów się spinają.- Wiem że to wygląda trochę przerażająco ale to dla twojego bezpieczeństwa.- mruknęła Karo łapiąc ręce blondyna na przeguby zapinając pasy połączone dość długim, żeby w miarę swobodnie ruszać rękoma, sznurem.
- Niby co miałbym sobie zrobić?- westchnął tylko Nat i nagle poczuł że coś ląduje na jego twarzy.
Zaskoczony zorientował się że Karo zapina mu z tyłu głowy metalowy kaganiec jakby dostosowany do ludzkiej twarzy.
- On, kiedyś próbował... Przegryźć sobie żyły.- wymarotała tylko Karo
- K-kto?- spytał Nat z trudem podciągając kolana pod brodę i obejmując je ramionami
- N-nieważne. Nigdy nie pytaj o to Kanna. Nigdy. - podkreśliła Karo - Dowiedziałam się że lubisz rysować, w szufladzie biórka znajdziesz szkicownik i przybory. Ja muszę teraz iść ale wrócę do ciebie ze śniadaniem.Nat został sam. Nawet nie próbował zciągać kagańca bo czuł że naprawdę mógłby chcieć przegryźć sobie żyły.
Zrezygnowany położył się na boku szybko zasypiając.
Kann był zły na siebie. Musiał znaleźć swoją siostrę i przeprosić.
Wyszedł ze swojego pokoju i wpadł na kogoś na korytarzu, już miał na niego nawrzeszczeć gdy zorientował się że to jego siostra.
- Karo, przepraszam, nie chciałem! Chodź znajdziemy jakąś maść albo lód albo...- dziewczyna przerwała mu machnięciem ręki
- Bro, nie jestem zła. To nic takiego, poza tym to nie mnie powinieneś przepraszać.
Kann zmarszczył brwi po czym szybko porwał siostrę na barana
Karo zaśmiała się prędko łapiąc równowagę
- A jeśli go przeproszę to mi wybaczysz?- spytał unosząc głowę i patrząc w twarz siostrze
- Tak. Jestem do tego skłonna. Ale nie wiem czy on chce cię widzieć. Wiesz... Jest teraz w 24...Kann skojarzył pokój od razu i ruszył w odpowiednim kierunku.
Z każdą chwilą zwalniał aż w końcu stanął.
- Bro? Jak nie chcesz nie musisz zmuszać się żeby iść do tego pokoju.
- Nie, nieważne.- odparł przyspieszającOd dwóch lat nie odwiedzał tej części domu... Od czasu kiedy... Nie, nie może o tym myśleć. Skończył z tym.
W końcu dotarli przed odpowiednie drzwi i Kann zciągnął siostrę z barana.
- Zaczekam tutaj.- mruknęła tylko dziewczyna i Kann wszedł do pokojuNat spał. Wyglądał tak uroczo że Kann nie miał serca go budzić.
Przyciągnął sobie więc krzesło do łóżka blondyna i usiadł wpatrując się w jego twarz.
Karo musiała założyć mu ten kaganiec i sznury... Te które tak dobrze znał... Pozwolił sobie na chwilę nieuwagi patrząc w świat za oknem i nagle usłyszał szelest ze strony łóżka.Nat leniwie zamrugał i jego wzrok spoczął na Kannie. Natychmiast pisnął przerażony od razu się wybudzając i odskoczył w bok spadając z łóżka.
Znaczy, spadłby gdyby Kann go nie złapał.- C-co ty tu robisz?!- Nat szybko odsunął się na najdalszy kąt łóżka, kaganiec pozwalał mu na swobodne mówienie.
- Więc... Przyszedłem przeprosić.- westchnął Kann - Poniosło mnie.
Blondyn zastygł w bezruchu szybko mrugając i rozglądając się dookoła jakby spodziewał się że zaraz ktoś wyjdzie z szafy z kamerą i powie - "Prima aprilis! Mamy cię!".
Pomijając fakt że był początek grudnia.- Wiem że nie chcesz mnie widzieć więc. Lepiej już pójdę.- mruknął Kann wstając
Nagle poczuł że coś ciągnie go za koszulę.
Odwrócił się i zobaczył Nat-a ze spuszczoną głową mimo to było widać czerwień na jego policzkach.
- J-ja ci... Wybaczam.
Granatowo-włosy uśmiechnął się pod nosem i poczochrał włosy blondynka.
- Dziękuję.- Kann odparł na odchodnym opuszczając pokój.Nat nie wiedział czemu to zrobił. Jego rany jeszcze się nie zagoiły. A mimo to już zachowywał się jakby nic się nie stało.
Może to przez... Smutek złoto-okiego... Nat widział jak Kann się męczy i zadręcza poczuciem winy. Choć pewnie chłopak sam przed sobą by tego nie przyznał Nat zobaczył w jego oczach iskrę gdy dowiedział się o przebaczeniu że strony blondyna.Zielono-oki wiedział że już nie zaśnie więc powoli podniósł się uważając żeby nie wykonywać gwałtownych ruchów bo po "upadku" znów wszystko go bolało. Podszedł do biórka i z szuflady wyciągnął najwyższej jakości przybory. Postanowił że namaluje kwiaty i słońce... Tak bardzo chciałby wyjść na zewnątrz... Jednak to marzenie było nierealne. Przynajmniej nie na razie.
______________________________________
Coraz bardziej podsycał waszą ciekawość co? Hmeh... Pociąg z ładunkiem romansu przyjeżdża na stację! XD
CZYTASZ
Blondasek
FantasyBDSM W bardzo bogatej rodzinie wychowują się brat i siostra, pieniądze zarabia ich ojciec który jest mordercą. Pewnego razu po udanej akcji do domu przynosi nie tylko pieniądze ale coś, a raczej kogoś kto... A zresztą, zobaczycie sami. nie mam poję...