10.

3K 187 137
                                    

  Postanowiłem zabrać Shoto na romantyczny spacer. Pobyć z nim w ten wyjątkowy dzień sam na sam. Wyszliśmy z domu. Shoto miał przepaskę na oczach więc nie wiedział gdzie idziemy. Poszliśmy do pewnego miejsca... Pewnego parku... Który naszej dwójce tak dobrze się kojarzy.
Ściągnąłem mu przepaskę. Jego oczy nagle nabrały blasku.
- Wooo..! To jest to miejsce! Miejsce do którego poszliśmy na pierwszą randkę! - mówił podekscytowany Shoto. Chwyciłem go za dłoń, musnąłem jego usta po czym poszliśmy się przejść. Miłe rozmowy, oczywiście Shoto musiał trochę pożartować z Katsukiego, bo czemu by nie. Odrobinę zgłodnieliśmy. Todoroki zaproponował nam sushi. To będzie doskonała okazja by dać mu prezent który dla niego przygotowałem. Trzymałem jego cieplutką dłoń. Oh! Niech to jego ciepło otacza mnie już do końca życia! Ruszyliśmy w stronę restauracji... Poszłem przodem.. Ogromny huk.. Odwróciłem się..
- Shoto? Shoto?! - nie mogłem go dostrzec... O nie.. Nie nie nie nie nie! Shoto leżał na ziemi... Przy samochodzie.. On.. Nie ruszał się.. Pobiegłem do niego ile sił w nogach. Nie oddychał lecz jego serce wciąż biło. Udzieliłem mu pierwszej pomocy wciąż wypowiadając jego imię. Nie potrafiłem pohamować łez. Wezwałem karetkę, która zabrała Todorokiego do szpitala.
Todoroki był w strasznym stanie. Pomimo tego że był nie przytomny byłem przy nim przez cały ten czas. Wróciłem tam po dwóch godzinach. Spał? Oddychał normalnie. Nabrałem spokoju. Usiadłem na krześle obok łóżka i chwyciłem jego dłoń. Była wciąż ciepła. Zamknąłem oczy. Po chwili mój spokój przerwało piszczenie maszyny monitorującej puls.
- Nie... Nie nie nie!!! - ścisnąłem dłoń ukochanego. Shoto dostał ostrych drgawek. W tym samym momencie wbiegli lekarze i kazali mi opuścić salę. Siedziałem w poczekalni. Byłem cały podenerwowany. Boże...błagam żeby on z tego wyszedł.. To moja wina. To on mógł iść pierwszy. Wolał bym już żeby to mnie potrącono. Nienawidzę siebie...

Siedziałem tam z jakieś pół godziny. Przyszedł lekarz. Wstałem gwałtownie.
- I co? Czy Shoto z tego wyjdzie? Co z nim? Jak się czuje? - zdawałem milion pytań na minutę lecz lekarz nie odpowiedział. Położył dłoń na moim ramieniu i rzekł tylko cicho:
- Przepraszam panie Midoriya... Robiliśmy wszystko co w naszej mocy...
Spojrzałem na lekarza jakby nic do mnie nie docierało. To... T-to nie może być prawda...
- Panie Midoriya, Shoto Todoroki nie żyje.
Poczułem jakby cały świat walił mi się pod nogami. Wszystko czego tylko pragnąłem to się w niego wtulić, dotknąć jego cudownych ciepłych rąk... Lekarz zaprowadził mnie do trupa ukochanego. Był bledszy niż zapamiętałem. Chwyciłem go za dłoń... Była przeraźliwie zimna... Nie potrafiłem powstrzymać łez.. Jedna za drugą.. Kap kap... Nie.. Nie dam rady.. Wyszedłem stamtąd.

Weszłem do już tylko mojego domu. Nie mogłem tu zostać. Zbyt dużo wspomnień. Spakowałem się i postanowiłem wprowadzić się spowrotem do mamy.

Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi mama.
- Izuku..? Coś ty taki smutny? Blady jesteś.. Chwila.. Co się stało? Wprowa- tutaj jej przerwałem.
- On nie żyje mamo - powiedziałem drżącym głosem - ja nie mogę tam zostać. Wszedłem do środka i pobiegłem do swojego pokoju. I co? Znowu mam być samotny? Znowu mam siedzieć przed oknem w pełni nieszczęścia? Teraz wiem jedno... Moje szczęście odeszło..

♡Ciepło Twoich dłoni || TodoDeku♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz