Leżałem na łóżku, w zamkniętym pokoju, wpatrując się w sufit. Wodospad łez spływał na poduszkę.
W głowie w kółko słyszałem własne słowa które powiedziałem Todorokiemu..."Nigdy cię nie opuszczę... Obiecuję"
Jednak to on opuścił mnie...
Wszystkie wspomnienia wędrowały po mojej głowie w czarno-białych barwach.
Czułem okropną pustkę w środku...
Czułem że zawiodłem...
Wcale nie czułem się bohaterem...Tak bardzo... Chciałbym znów dotknąć jego dłoni... Znów poczuć jego ciepło... Które przepadło... Ale... To nie możliwe...
Mój telefon wariował. Wciąż dostawałem wiadomości z wyrazami współczucia od klasy. Teraz pisała do mnie mama, ponieważ nikogo i to bez wyjątku nie wpuszczałem do pokoju. Nie miałem ochoty nic jeść. Karmiłem się własnymi łzami.
Nagle moje łzy ucichły. Stałem jak wryty. Uśmiechnąłem się smutno. Po dłuższej chwili łzy powróciły.
Zaglądałem do szafek. Znalazłem zdjęcia na których byłem szczęśliwy, pamiątki ze wspólnych wypadów iii... Prezent który chciałem wręczyć Shoto w jego urodziny... Był to pierścionek zaręczynowy... Patrząc na niego serce przestało mi bić. Wywaliłem wszystko z szafki. Zsunąłem się po ścianie zatapiając się w płaczu.
Wróciłem do przeszukiwania szafek. Natknąłem się na jedną... Uśmiechnąłem się szeroko lecz wciąż smutno... Uklęknąłem na kolanach na ziemi... W rękach trzymałem to czego nie powinienem... Z każdym ruchem ręki łzy coraz szybciej spływały mi po policzkach. Krew spływała na ziemię brudząc moje ubranie.
Spojrzałem do góry, na sufit, tak jakbym chciał się porozumieć z ukochanym. Uśmiechnałem się i zamknąłem oczy.
Po chwili przeniosłem oczy na rany. Były głębokie. Ałł... Boli... Piecze... Zaczęło mi się robić słabo. Przewróciłem się na bok na ziemię. Kałuża krwi zmieszana z moimi łzami powiększała się.
Wyciągnąłem rękę przed siebie i powiedziałem po cichu:
-..przepraszam...że nie potrafiłem go uratować...Ciemno tu... Głucho...tak... Przyjemnie...
Po krótkiej chwili otworzyłem oczy. Łąka? Ja... Ja żyję..? Spojrzałem na swoją rękę... Były tylko blizny po ranach które sobie wyrządziłem. A-ale..? Jak to...? Upadłem na trawę patrząc w zachodzące słońce. Zacząłem płakać...
- To... To nie miało być tak...
Zakryłem twarz w dłoniach. Przeszył mnie zimny wietrzyk.Poczułem ciepły dotyk na moim ramieniu... Znam... To miłe ciepło...
Oczy rozwarły mi się tak szeroko jak tylko mogły. Obróciłem się... N-nie wierzę..
- S-Shoto... T-to t-ty... - nie mogłem nic z siebie wykrztusić.
Ukochany czule mnie przytulił.
- Midoriya... Nie musiałeś... Się dla mnie tak poświęcać... Odbierając sobie swoje cenne życie...
- Przepraszam... Że nie zdołałem cię uratować...
- Nie mam ci tego za złe...
- Tamtego dnia... Miałem zamiar ci się oświadczyć... Ale jak widać los mi się sprzeciwił...
Shoto wytarł moją łzę z policzka.
- Kocham cię Izuku - dał mi buziaka w czoło.
- Ja ciebie też Shoto.
Nasze usta połączyły się w pocałunku. Siedzieliśmy na trawie, ja wtulony w Shoto, podziwiając zachód słońca.Znów... Mogłem być szczęśliwy... Tym razem... To szczęście mnie już nie opuści.. Nigdy...
CZYTASZ
♡Ciepło Twoich dłoni || TodoDeku♡
FanfictionSamotność i pustka przeradzająca się w nieznane dotąd uczucie... jak potoczy się historia młodego Izuku? Dowiecie się czytając to :3 miłego czytania <33