PARALLAX

85 12 0
                                    

Poranne promienie słońca wybudziły mnie ze snu, oznajmiając nadejście kolejnego dnia. Przeciągnęłam się leniwie, spoglądając na piękny ogród za oknem. Następnie wstałam i skierowałam się do łazienki, po drodze biorąc z szafy świeże ubrania. Byłam dzisiaj umówiona na spotkanie z dawnym przyjacielem ze szkoły artystycznej, Jungkookiem. Założyłam na siebie czarny półgolf oraz spodnie w kratę, a moje długie, ciemne włosy związałam w niechlujny kok. Następnie zrobiłam delikatny makijaż i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie.

Po zjedzeniu niemalże od razu chwyciłam za torbę oraz leżący na komodzie aparat fotograficzny i wyszłam z domu, kierując się w stronę przystanku autobusowego. Na szczęście na transport nie musiałam długo czekać. Włożyłam do uszu słuchawki, wygodnie usadawiając się na jednym z miejsc z samego tyłu, oglądając widoki za oknem i bujając w obłokach. W pewnym momencie moją uwagę przykuła znajoma blond czupryna wyróżniająca się spośród grypy ludzi zgromadzonych pod zakładem fotograficznym. Chłopak był średniego wzrostu, a w rękach trzymał starannie zapakowany pakunek. Jednakże nie mogłam dostrzec jego twarzy, gdyż odwrócony był plecami do jezdni. Zrezygnowana westchnęłam, opierając się o oparcie fotela.

To nie mógł być on, prawda?

Przejechałam następne kilka przystanków, po czym wysiadłam z autobusu, kierując się w stronę dobrze znanego mi domu przyjaciela z dzieciństwa. Jednak przez cały czas moje myśli krążyły wokół znajomej postaci. Im więcej czasu upływało, tym bardziej żałowałam, że nie wysiadłam wcześniej i nie podeszłam do niego.

Co, jeśli właśnie straciłam szansę daną mi przez los?

Stanęłam pod drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem. Przez moment słychać było donośne kroki zmierzające w moją stronę, a następnie moim oczom ukazał się Jungkook. Przez dłuższą chwilę po prostu staliśmy w niezręcznej ciszy, wpatrując się w siebie.

- Hyerin - wypalił nagle brunet, podchodząc bliżej i zamykając mnie w szczelnym uścisku - Tęskniłem.

- Ja też, Kookie - odparłam, bez dłuższego zastanowienia, obejmując chłopaka i wtulając się w jego klatkę piersiową.

Przez następne kilka minut trwaliśmy w ciszy, ponieważ słowa nie mogły wyrazić tego, jak wielkie szczęście odczuwaliśmy w tamtym momencie. Znałam Jungkooka od dziecka i byliśmy dla siebie niczym rodzeństwo. Opiekowaliśmy się sobą nawzajem i nie opuszczaliśmy siebie na krok. Mimo mojej przeprowadzki do Seulu wciąż utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, lecz nie był on taki, jak dawniej. Nasza relacja musiała przetrwać wiele wzlotów i upadków, a odległość między nami skutecznie wszystko utrudniała. Wracając w Busan, chciałam wszystko naprawić i sprowadzić na dawne tory.

Wreszcie po kilku minutach okleiliśmy się od siebie, a na naszych twarzach malowały się szerokie uśmiechy. Jungkook gestem zaprosił mnie do wejścia do środka. W domu zbyt wiele się nie zmieniło. Wszędzie wciąż stały jasnobrązowe meble, a jedyną nowością były odmalowane na szaro ściany oraz liczne tapety z tradycyjnymi, azjatyckimi motywami. Mimo upływu czasu w mieszkaniu nadal pachniało świeżymi wypiekami pani Jeon, którymi zawsze częstowała naszą dwójkę. Przymknęłam na chwilę oczy, biorąc głęboki oddech, a następnie usiadłam na kanapie, czekając na bruneta. Po chwili zjawił się, zajmując miejsce obok mnie i kładąc na stolik talerz jeszcze ciepłych hoddeoków.

- Tym razem ja robiłem - powiedział z dumą w głosie, na co zaśmiałam się cicho i wzięłam jednego.

- Czyli jednak spełniłeś obietnicę, że zrobisz je na mój przyjazd - odparłam, biorąc gryza placuszka - Są pyszne.

Na moje słowa chłopak zarumienił się lekko, kładąc swoje nogi na moje uda i opierając wygodnie głowę o zagłówek kanapy, uśmiechając się przy tym zadziornie.

[photograph] p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz