Rozdział 3

89 10 89
                                    

Oparłem się o gałąź i coś uszczypnęło mnie w rękę.

Podniosłem to.

Łyżka????

Obejrzałem dokładnie.

Z jednej strony miała wyrzeźbione winogrona .

Czyli należało do Dionizosa.

Obróciłem się by zawołać ,,zgubił Pan coś'' ale Pana D. już nie było.

,,Przyda wam się'' jego głos zabrzmiał w mojej głowie.

Ale na co miałaby nam się przydać łyżka???

Przyjrzałem się jej dokładiej.

Wyglądała w miarę normalnie.

Srebrna łyżeczka do deserów lub herbaty.

Nic nadzwyczajnego, może trochę elegancka.

No dobra miała jeden fioletowy diamencik, ale w końcu należała do boga....

I wtedy dostrzegłem małą szparkę prawie na środku.

Była ledwo widoczna.

Pociągnąłem w obie strony i część którą wkłada się do ust odczepiła się od reszty i ukazał się mały fioletowy sztylecik.

Po jeszcze dłuższym przyglądaniu się odkryłem, że jest to scyzoryk wielo-funkcyjny...a miał dokładnie dwie funkcje.

Gdy przekręciło się diament ostrze zamieniało się w klucz.

Sztylet wyglądał bardziej jak ostra ze wszystkich stron igła.

Przyglądałem się temu zafascynowany.

Ostrze dawało fioletowy blask, jakby świeciło.

Klucz za to był zupełnie normalny, trochę jak klucz do szkolnej szafki.

Obróciłem mały przedmiot w dłoniach.

Był leciutki.

Jak dziecko zacząłem bawić się w zamienianie sztyletu w klucz i na odwrót.

I wtedy w oddali usłyszałem znajome głosy.

Ruslan, Ila, Will, Jake i Chejron zbliżają się do wyjścia z obozu.

Zamknąłem moją nową zabawkę, schowałem do kieszeni i sam schowałem się głębiej w gałęzie.

Obserwowałem jak wyznaczona na tą misję grupa żegna się z Chejronem i Ilą po czym powoli oddala się od obozu.

Chejron stał jeszcze chwilę patrząc za nimi po czym odwrócił się i odszedł.

Wtedy powoli i po cichu zsunąłem się po drzewie .

Oddalałem się od obozu tocząc się z pod krzaka do krzaka.

No co? Jestem profesjonalnym nijną!

Gdy uznałem, że nikt mnie nie widzi, wyprostowałem się.

- Fajnie się bawisz? - poczółem delikatne uderzenie w plecy.

Odwróciłęm się żeby zobaczyć Ace'a.

Miał na sobie żółtą koszulkę z kompasem, który namalował, kurtkę jeansową z naszywkami zespołów, szare rurki i czerwone tenisówki.

- Widziałeś to wszystko? - zapytałem czując się tak głupio jak to tylko możliwe.

Chłopak kiwnął głową.

- Wyglądałeś jak idiota. Nie rób tak więcej - skomentował.

Moje uszy poczerwieniały trochę z zażenowania a trochę ze złości.

Syn Hekate i Wymazane WspomnieniaWhere stories live. Discover now