Rozdział 9

67 10 17
                                    

- Czy to jest jakaś bomba??? - zapytałem, wskazując  na pudełko z kulą światła w śrdoku.

Z jakiegoś powodu była niepokojąca a nawet trochę przerażająca. Nie wyglądała na taką ale emitowała dużą moc.

Ace i Ana spojrzeli na siebie rozbawieni.

-  Cóż, może być bombą, jeżeli tego chcesz - powiedziała córka Dionizosa.

Spojrzałem na nich jeszcze bardziej zdziwiony.

- To pamiątka po człowieku który nauczył nas używać Nnu. Czyli manipulowania aury - poinformował mnie Ace - Ta kula może być czymkolwiek czym chcesz żeby była, oprócz żywego organizmu. To jest część aury tego człowieka.

Wzdrygnąłem się,

Wszystko to brzmiało dla mnie trochę bardzo dziwnie (tak tylko trochę ale bardzo).

W jaki sposób oddał im kawałek swojej aury??

Jak w ogóle mogli manipulować aurą?? A co dopiero ją widzieć.

Z jednej storny brzmiało to ciekawie a z drugiej chciałem trzymać się od tego tak daleko jak to tylko możliwe.

Czyli w sumie niezbyt daleko....

- Jednak głównie ta aura ma zdolność do zmieniania broni ze zwykłej w taką która jest w stanie zadać obrażenia mitycznym stworzeniom  i uszkodzić aurę innych. - wyjaśniała dalej Ana - Nen ma zdolność do zranienia zarówno śmiertelnika jak i wszystko inne (łącznie z mitycznymi stworzeniami). To będzie nam potrzebne do walki z Lalkarzem, jako, że on jest częściowo manią a częściowo człowiekiem.

Miało to sens.

Wciąż nie do końca rozumiałem o co chodziło z tą aurą ale trudno.

Damy sobie radę.

Tylko co teraz?

To prawda, że moglibyśmy jechać szukać bazy Lalkarza ale trzeba było najpierw opracować resztę planu i dokłądniej się przygotować no i  dopiero potem działać.

A i skonsultować się z Jakiem.

I może przydałoby się wiedzieć co reszta obozu robi.

Tak czy siak musieliśmy się gdzieś zatrzymać.

Dzień też się powoli końćzył.

- Chyba powinniśmy znaleźć sobie jakieś miejsce z noclegiem - stwierdziłem.

- Popieram - odezwał się Król.

Ana i Ace też się zgodzili.

Stanisław nie zwrócił na nas uwagi.

Zbytnio zachwycał się swoją peruką.

Przeglądał się w szybie...chyba robiąc różne pozy ale jako, że był pieprzonym sześcianem to było to po prostu kręcenie się wokół własnej osi.

Ale wyglądał na bardzo szczęśliwego, więc się nie wtrącałęm.

Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy małe schronisko, które było odpowiednie na nasz portfel.

A tak na prawdę to chodziło tylko o darmowy parking i restaurację w budynku. Spaliśmy w samochodzie.

Na nasze szczęście Ace i Ana opatentowali otwieranie i zamykanie swojego dachu bez użycia siekiery i kleju kropelki.


Wszyscy byliśmy tragicznie głodni, więc wybraliśmy się do restauracji w tym małym schronisku.

Syn Hekate i Wymazane WspomnieniaWhere stories live. Discover now