Rozdział 1

414 22 17
                                    

Poranek minął jak zwykle szybko, nim się Severus obejrzał była już 12:30 odrywając się od biurka, udał się w stronę wyjścia. Nałożył na wszelki wypadek znane mu zaklęcia ochronne których nikt nie mógł złamać prócz właśnie tego cholernego gryffona którym właśnie był Albus. Mruknął pod nosem, wychodząc zamknął drzwi za sobą. Udał się do Wielkiej Sali, gdzie zaraz zasiadł w swoim stałym miejscu przy stole nauczycielskim. Siedział zawsze obok dyrektora po lewej stronie, co oznaczało względem niego całkowite oddanie temu mężczyźnie. Również jemu była strasznie oddana kobieta która siedziała po jego prawej stronie. Nałożył sobie dwie grzanki, które zaraz posmarował dżemem z brzoskwini, nie chciał słuchać wykładu tej starszej kobiety że powinien jeść, powinien dbać o swoje zdrowie czy inne takie typu rzeczy. Jego to przestało interesować gdy umarła jego jedyna miłość, tak mu się wtedy wydawało bo jego serce skradł ktoś nowy. Nie miał zamiaru się przyznać, że jest w kimś zakochany to było dla niego niedorzeczne. Dla niego uczucia były słabością których się nigdy nie okazuje i wolał się tego trzymać. Nalał sobie mocnej,gorzkiej kawy którą tak bardzo lubił. To była miłość do której mógł się przyznać, ale zaraz po kawie bardzo lubił whisky, ognistą, najbardziej brandy. Przyjrzał się swojej dawnej profesorce która tak energicznie rozmawiała z dyrektorem. Bardzo lubił swoją dawną profesor, czuł że ona go rozumie. Przyjaźnił się również z samym życiem, kobietą która była Matką Naturą a była to Martha Larsen, potężna wiedźma o wielu korzeniach. Rozumieli się bez słów, byli nierozłączni do tej pory tak im zostało. Słuchając ich dialogu, jadł swoje grzanki, popijając je kawą przy okazji czytał sobie prorroka codziennego. Gdy przeczytał nagłówek. "Kolejna wiedźma która poniosła śmierć" Mruknął niezadowolony pod nosem. Tak bardzo bał się o życie swojej przyjaciółki, że czasami aż popadał w paranoje. Wiedział doskonale, że potrafi sobie poradzić w końcu jest bardzo potężną wiedźmą ale martwił się o nią. Zależało mu na niej, i za żadne skarby nie pozwoliłby na to aby ktoś ją skrzywdził.

- Dzień dobry, Severusie jak Tobie minął dzień?-starsza czarownica posłała mu ciepły uśmiech który miała na sobie.

- Dzień dobry..- mruknął.- Jak widać wszystko jest w doskonałym porządku. A Tobie, moja droga?- nie miał ochoty na żadne pogawędki, zwłaszcza przy osobie której tak bardzo nienawidził.

- Severusie, przede mną nie musisz niczego ukrywać doskonale Cię rozumiem. U mnie?- wzdychnęła.- Po staremu, nic się nie zmieniło prócz tego że mam dodatkowe prace do sprawdzenia. Martwisz się o kogoś?- zmarszczyła brwi.- O tą jasnowłosą kobietę, którą cały czas widzę u twojego boku?

- Możliwe..-przewrócił oczami.- Minervo znasz Marthę więc przestań używać takich słów jakby była kimś obcym.-fuknął, ale zaraz skupił swój wzrok na wejściu. Ucieszył się w środku widząc tą jasnowłosą piękność. 

- Dzień dobry, wszystkim..- jej twarz była kamienna, która nie wyrażała żadnych uczuć. Podeszła do czarnowłosego, przytulając go.

- Dzień dobry..- starszy czarodziej spojrzał na tą dwójkę która się przytulała, poczuł ukłucie w sercu. Nie chciał się przyznać, że czuję coś więcej do tego ślizgona. Nie potrafił skupić się na niczym, bo myślał o nim.

- Martha- mocno ją do siebie przytulił, ale zaraz się od niej oderwał powracając do swojej kamiennej mimiki.

- Miło Cię widzieć, moja droga..-kobieta uśmiechnęła się do niej.- Jak widzę jesteśmy wszyscy w komplecie.

- Na to wychodzi, Severusie mówiłam Ci coś na temat jedzenia. Masz jeść więcej, jesteś taki zmarnowany.- spojrzała na pusty talerz, wzięła kolejną grzankę którą pomsarowała czarną porzeczką.- Grzecznie zjesz czy mam Cię nakarmić?-uniosła brew.

- Poradzę sobie, nie jestem jakimś pieprzonym małym dzieckiem aby mnie karmić. Ale dziękuję za troskę. - ugryzł grzankę którą trzymała. - Znalazłaś kogoś czy nadal prowadzisz samotny żywot?

- Samotny żywot, nie szukam nikogo. Przecież wiesz dlaczego, wątpię że znajdzie się taki który ponownie skradnie mi serce.

- No proszę, proszę nie wiedziałem Severusie że masz nową dziewczynę. - prychnął na ten rozczulający widok.

- To nie moja dziewczyna tylko bliska przyjaciółka.-warknął.- Niech już sobie kochany dyrektor daruję.

- A co takiego mi zrobisz jeśli nie spełnię tego co do mnie mówisz?- lubił go denerwować, drażnić go, droczenie się z nim sprawiało mu ogromną satysfakcję.

- Więcej niż sobie kochany dyrektor wyobraża. - złapał go za szatę, warknął.

- W takim razie widzę Cię u siebie w gabinecie, ale to już jutro. Nie będę tolerował takich rzeczy.- kiedy złapał go za szatę przyśpieszyło mu serce, ich twarze były tak blisko siebie. A ten słodko-gorzki zapach go rozbudzał. Pachniał mu brandy i wanilią, tak bardzo lubił ten zapach. Za każdym razem gdy go wyczuwał rozpływał się. Ale nienawidził go, tak samo jak Severus jego. Tylko się zastanawiał skąd ta nienawiść.

- Nie mam zamiaru przebywać w towarzystwie, pana dyrektora. -odrzekł zimno.

- Jak i ja również w twoim, ale tego nie mogę ignorować. Więc zapraszam pana jutro do mojego gabinetu, znajdą się pewne zadania dla pana.

- Cóż to dyrektor sobie poczeka, bo ja nie przyjdę. - puścił go, wstał od stołu i skierował się ze swoją przyjaciółką do wyjścia. Miał zamiar ten czas spędzić z nią i tylko z nią. Nie chciał myśleć na razie o tym, co może go czekać jutro. Ale jego zmysły pobudził zapach jego perfum ten słodki. Pachniał mu kochaną whisky i cytryną. Wygonił szybko te myśli zajmując się tylko nią.

Kocham śmierć, którą widzę w Tobie. ♡Snumbledore♡||Zawieszone. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz