4.

805 44 0
                                    

  „Szczęście rzadko bywa nagrodą: częściej jest niespodziewanym prezentem”

   *Nat's POV*

  -Hej, to co zamawiasz? –spytała Weronika

  Cały czas rozważając nad tym co mi się przytrafiło nie byłam zbytnio kontaktowa, ale sądząc po poirytowanej minie koleżanki i niskiej kobiety stojącej za kasą zadawała mi to pytanie już parę razy. Szczerze powiedziawszy, nie miałam pojęcia co chce, miałam ochotę zacząć skakać i powiadomić wszystkich wokół, jak jestem szczęśliwa- uświadomiwszy sobie w sekundę, że za to mogliby wywalić mnie z mojej ulubionej kawiarni znajdującej się najbliżej mojego miejsca zamieszkania zrobiło mi się „słabo”.

  -Karmelowe Frappuccino –odpowiedziałam –Natalia –uprzedziłam kobietę odpowiedzią na pytanie o imię

   Werr wyciągnęła portfel chcąc zapłacić za nasze zamówienia.

   -Ja zapłacę –uprzedziłam ją cofając jej rękę skierowaną z pieniędzmi do Magdy a przynajmniej tak pisało na jej plakietce.

  -Nie ma mowy… ja Cię tu ściągnęłam- powiedziała podkreślając cztery ostatnie wyrazy

  -Tak, ale z mojego powodu –przypomniałam jej

  Jako, że moja towarzyszka była bardziej uparta- wow, dawno nikt nie był bardziej uparty niż ja albo po prostu może nie miałam nastroju do kłótni- to ona zapłaciła za nasze zamówienie

  -Więc co robimy potem? –spytałam dopijając swój napój

  Dziewczyna poderwała się radośnie z miejsca i przyjrzała mi się z miną z jaką ja patrzyłabym co najmniej na kosmitę.

  -Idziemy na imprezę! –powiedziała, może odrobinę za głośno i zaczęła chichotać

  Podłapałam szybko jak na mnie o co jej chodzi i już po chwili wybiegłyśmy radośnie trzymając się za ręce zostawiając za sobą wszystkich ludzi, kawiarnię, zielony szyld „Starbucks’’ i nasze dwa kubki pozostawione w wielkim koszu przy wyjściu. Pędząc dziwnie pustymi ulicami w kierunku w którym ciągnęła mnie Wera.

    *Justin's POV*

  Cholera, znowu nie mogę spać!

*

   *Nat's POV*

Gdy zwolniłyśmy tępa zorientowałam się, gdzie się znajdujemy. Było to jedne z osiedli na którym mieszkało dosyć sporo naszych znajomych. Rozpoznałam dom jednej z naszych koleżanek –Karoliny. Nie przepadałam za nią, ale cóż… widzę, że to właśnie tam ciągnęła mnie koleżanka

  -Idziemy do Karoliny? –spytałam, próbując ukryć mój niesmak

 -Tak. –przytaknęła uspokajając oddech –Coś nie tak? –spytała po chwili widząc, że nie okazuję entuzjazmu

  -Um.. No nie.. ale no… wiesz.. nie przepadam za nią. –wytłumaczyłam nie wiedząc jak dobrać słowa by nie urazić kumpeli, która być może żywiła inne odczucia co do tej osoby.

  Ewentualnie zważywszy na to, że jest tutaj nowa i nie zna jej dostatecznie dobrze, aby móc stwierdzić jaka ona jest. Myślę, że gdyby wiedziała jej nastawienie byłoby podobne do tego mojego bo i ona nie pochwalała TAKIEGO zachowania i nie zadaje się z TAKIMI ludźmi.

  -Taak… ja również za nią nie przepadam –wyznawana i trochę posmutniała a może się zamyśliła? -Ale to u niej jest impreza. –dodała po chwili już z weselszą i łatwiejszą do „odczytu” miną

I promiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz