6.

713 30 6
                                    

Nat's POV*

   Gdy opróżniliśmy z Szymonem-bo tak nazywał się koleś z kawiarni- nasze kubki wyszliśmy przed budynek zmierzając zagadani w stronę parku. Szedł on akurat żywo coś gestykulując na co oboje wybuchneliśmy śmiechem. Nie patrząc przed siebie w napadzie głupawki wpadliśmy na kogoś idącego z naprzeciwka. Ja- z natury ugodowa i nieśmiała- grzecznie przeprosiłam nie patrząc nawet na poszkodowaną osobę i oblałam się rumieńcem.

  -Nati?! - krzyknęła osoba, na którą przed chwilą niegrzecznie wpadłam

 

  Niewątpliwie był to kobiecy głos. Znałam go. Podniosłam szybko głowę. Przede mną stała uśmiechnięta od ucha do ucha Weronika, która z dużym zainteresowaniem przyglądała się mojemu nowemu koledze. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć ona rozpoczeła entuzjastycznie rozmowę.

  -Miło Cię widzieć kochana! -zaczęła - Przepraszam, że wczoraj nie wypaliło z tym spotkaniem, ale musiałam pojechać z mamą do urzędu załatwić jakieś papiery w sprawie tej przeprowadzki i wogóle...- kontynuowała -Ale myślę, że dzisiaj mogłybyśmy się zobaczyć jeśli chcesz... Jeśli miałabyś dla mnie trochę czasu -powiedziała wzrokiem wskazując na Szymona -Nie przedstawisz mi swojego kolegi? -zachichotała głupawo

  -Umm.. Jasne.. -zaczęłam lekko  zmieszana -To jest Szymon- wskazałam na niego z lekkim uśmiechem- A to jest Weronika- dodałam wskazując na przyjaciółkę

  Podali sobie ręce.

  -Jest tu nowa i nie zna za dużo osób ani miasta. Może jakieś spotkanie zapoznawcze u mnie? -Wer kiwała z ochotą głową starając się równocześnie nie dać po sobie poznać jak bardzo jest chętna

  Szymon spojrzał na mnie. Potem popatrzył w niebo. Westchnął i uśmiechnął się po czym przystał na moją propozycje. Ruszyliśmy dużym deptakiem w stronę mojego osiedla a ja posłałam zadowolonej- myślę że z powodu Szymona- przyjaciółce perskie oczko.

*

  Gdy przekroczyliśmy próg mojego domu usłyszeliśmy dźwięki jednej z tych popularnych piosenek, które cały czas są puszczane w radio. Spojrzałyśmy z Weroniką na Szymona - który był źródłem owej muzyki- sugerując mu żeby odebrał bo ktoś zapewne próbował się do niego dodzwonić. Chłopak sięgnął do kieszeni swojej granatowej marynarki. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to jak był ubrany. Miał jedne z tych eleganckich spodni, buty- takie jak maja biznesmeni na filmach,  przy boku dużą torbę z jakimiś papierami, książkami, laptopem i innymi pierdołami od których się nie domykała kurczę, mamy wakacje! a w ręce trzymał cienki płaszcz. Pewnie na wypadek, gdyby zrobiło się zimno. Ktoś mógłby stwierdzić, że jest trzydziestoletnim facetem 'za biurkiem'. To było zdecydowanie dziwne.

  Zauważyłam, że chłopak spojrzał nieśmiało na wyświetlacz telefonu był to biały Iphone starannie zapięty w skórzane etui na 'klapkę' a po chwili wciągnął powietrze jakby właśnie sobie o czymś przypomniał.

  -Wybaczycie mi na chwilę? -spytał po chwili

  -Taa..ta... Oczywiście. - zająkałam się nie wiedząc co powiedzieć by nie było przy jego słownictwie zbyt prostackie

   On uśmiechnął się tylko  lekko i zniknął za rogiem.

Weronika doskoczyła do mnie szepcząc mi coś w podekscytowaniu na ucho.

   -Skąd Ty go znasz dziewczyno?! Kim on jest do cholery?! Powiedz mi coś o nim... -oblała się rumieńcem

   -Ja... Ja niewiem. -zaczęłam -Poznałam go przed chwilą -Weronice opadła 'kopara'

I promiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz