05

4 0 0
                                    

Rano obudziły mnie ciężkie krople deszczu, wstałam i leniwie zeszłam na dół, przypominając sobie sen o czarnowłosej dziewczynie i o czymś złym.
Zastanawiałam się czy Josie (kazała tak do siebie mówić) wie, poszłam do kuchni i wyjęłam płatki. Odwróciłam się na pięcie i dostałam prawie zawału widząc Josie w zakrwawionych MOICH ciuchach.
-JOSIE CZY... KURDE
-nie, nie zabiłam nikogo. Tylko niedużego wilka - zaśmiała się - spędzając 17 lat patrząc na Ciebie zrobiło mi się trochę go szkoda - wzruszyła ramionami.
-wiesz co to za dziewczyna ubrana na czarno leżąca w trumnie i w ciemnych długich włosach?
-skąd o niej wiesz?!
-ze snów - odpowiedziałam speszona widząc twarz Josie.
-eh.. nie bardzo mogę powiedzieć
-proszę - spojrzałam na nią - przecież nie mogę tego tak zostawić - Josephine spojrzała na mnie wywracając oczami - to Veronica
-Veronica? Dlaczego ona jest zamknięta?
-bo ogarnęło ją zło, kiedyś była przemiłą osobą póki nie zasięgnęła po czarną magię do sabatu czarownic.
-skąd tyle o niej wiesz? Szkoda jej. Chyba.
- to moja siostra - otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia - skąd?
-wytłumaczyć Ci skąd się bierze rodzeństwo? - patrzyła się na mnie poważnie.
-skończmy jej temat. - rzekła raz a stanowczo.
W tej samej chwili dostałam SMS
"Dzisiaj 21, impreza" sekundę później dostałam adres "st.villahauses"
-O ja cie to musi być gruba sprawa jak na takiej ulicy - powiedziała na głos Josie.
-na Boga Josephine, czytasz mi w myślach?!
-tak - odpowiedziała wzruszając lekko ramionami.
-dziwnie się teraz czuję wiesz? Nie mogłaś powiedzieć?
-nie złość się bo ci żyłka pęknie - mrugnęła do mnie. Spojrzałam na nią i pomyślałam specjalnie "ci chyba już pękła" mina Josie mówiła sama za siebie. Podbiegła, złapała mnie za szyję i wystawiła za okno
- co Ty robisz?! Puść mnie! - uśmiechnęła się chytrze - okej
- Nie! Nie tu!!! - darłam się tak chyba mocno że moje struny głosowe popękały.
-ostatni raz mi tak myślisz- powiedziała i postawiła mnie na podłodzę.
-lepiej się szykujmy na imprezę - podekscytyowała się.
Zadzwoniłam do Leili żeby nie czarowała i nie kombinowała a wszystko jej wytłumaczę.
- Jak to wytłumaczysz?! Dlaczego ona wygląda jak ty! Ty chora jaka..- krzyczała na mnie przyjaciółka a ja co jakiś czas oddalałam słuchawkę od ucha.
-dobra za 30 minut po Ciebie zajedziemy, bądź gotowa - słyszałam bulwers Leili ale mimo to się zgodziła.

Josephine wyglądała szałowo, dopiero teraz zauważyłam jej czerwone oczy pomieszane z brązowym. Były niesamowite..
-Josie pomyślałam że przefarbuje włosy i będę je prostować - odwróciła głowę w moją stronę i się uśmiechnęła
-dlaczego?
-nie chce żeby każdy widział w nas podobieństwo - powiedziałam speszona i spuściłam głowę.
-dlaczego? - powtórzyła
-bo.. No tak jakby jak to będzie wyglądało z chłopakami? - uśmiechnęłam się lekko
-oj tam, Clarie daj spokój.
- nie naprawdę mi zależy żeby poznać chłopaka który będzie kochał mnie a nie moją lepszą siostrę..
-POWIEDZIAŁAŚ SIOOOOOOOSTRĘ! - podekscytowała się Josie i mocno mnie przytuliła.
-Josie nie gniewasz sie?
-no coś Ty, rozumiem Cię. Po za tym moje serce już dawno do kogoś należy.
-do kogo?
- jest z tego miasta nazywa się Cole - zasłabłam - Di-di-pelle..?
-co się dzieje? Clarie?
-znam go, jest tylko jeden Cole w Nevermoor. - twarz Josephine diametralnie się zmieniła a to znaczy że mam rację. Dipellowie są jak Josephine, są nieśmiertelni.

Ubrane w kurtki poszłyśmy do samochodu. Oczywiście Josie nie czuje zimna ani gorąca ale żeby nie wzbudzać podejrzeń ubrała się ciepło.
Jechałyśmy w ciszy, ale Josephine nie mogła się powstrzymać
-myślisz o Nicolasie?
-skoro czytasz mi w myślach to po co się pytasz? - rzuciłam swobodnie spoglądając w jej stronę.
-bo chce żebyś mi to wytłumaczyła.
-ile tu tłumaczyć? Oblał mnie piciem a ja go opieprzyłam. - wzruszyłam ramionami. Czasami bardzo przypominam Josie.. aż zabardzo.

~Josie
Zatrzymałyśmy się pod małym domkiem a Clarisse wystukała coś w telefonie. Chwile później zeszła Leila, wysoka blondynka, ciemne oczy i pełne usta. Robiła wrażenie jak na śmiertelniczkę.
Postanowiłam wyjść i się przywitać, lecz Leila cofnęła się o krok.
-o dajcieże spokój! - uniosłam ręce w geście poddania się.
-twoja babka jest taka stara że nie pamięta kto jest dobry a kto zły - syknęłam widząc jak Leila jest gotowa do ataku.
- Josie! - uniosła się Clarisse - przestań. Wsiadajcie bo zostało mało czasu.

Nevermoor Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz