Część 6

6 0 0
                                    

Spętany własnymi myślami Aleksander rozważał każdą możliwość. I żadna nie była zadowalająca. Widmo oszukania krążyło mu wciąż w głowie, jednak serce przyjmowało ten wyznacznik niebezpieczeństwa które mogło go czekać. Wraz z instynktem podpowiadało mu, że tej nieprzeniknionej istocie o wyniosłym obliczu można zaufać. A nawet jeśli się myli, to jakie to miało znaczenie już teraz? Czy miałby odrzucić propozycję i trwać dalej w niewysłowionym szaleństwie tego świata, niknąć z dnia na dzień, znając prawdę na temat istnienia istot Piekła jak i jego samego?

Lecz jeśli czekała go Piekielna klatka zanurzona w otchłani, czymże gorszym byłaby od tej posiadanej obecnie?

Choć przeciwnik jego, sam Szatan, pan grozy, strachu, obezwładniającej trwogi i kłamstwa, pełen zemsty przeklętej, może zniszczyć każdy aspekt jego istnienia, duchowego i śmiertelnego. Ma walczyć z Diabłem mając u boku innego?

Tak wędrował Aleksander ścieżkami swych rozważań, gdy zza okna nadchodził świt.

Feyson nieporuszony, jakby nie miało dla niego znaczenia czy jest noc czy dzień trwał w tej samej pozycji, stojąc przy kominku oczekując odpowiedzi przez te godziny milczenia. Powietrze zatęchło od zapachu alkoholu, spalonego drewna i potu powieściopisarza. Nieruchomość pomieszczenia wypełniła się oczekiwaniem a towarzyszył mu już nacisk czasu.

-Zgadzam się- ciszę przeszyły słowa Aleksandra.

Feyson drgnął wyrwany z własnego świata. Wydawał się być łagodniejszy w blasku poranka na którego widok się wzdragał. Był już całkiem suchy, a włosy znów delikatnie opadały mu twarz zasłaniając profil.

-Podejmujesz groźne wyzwanie- powiedział swym doskonałym głosem.

-Jeśli twoja żądza władzy jest równie silna co moja miłość, to nasza determinacja zaprowadzi nas dalej niż strach przytrzyma-

-Owszem. Choć jak na taką determinację, długo musiałem cię przekonywać, skoro decyzję podjąłeś już po pierwszych moich wypowiedzianych słowach- Feyson postawił kołnierz płaszcza chcą schronić się przed promieniami słońca.

–Zabierz najpotrzebniejsze rzeczy, wyruszamy o zmierzchu-

Rozważając ostatecznośćWhere stories live. Discover now