Pokój w jakim znalazł się Saru był ciemny i bardzo ponury. Słabe światło ledwo ukazywało co się w nim w ogóle znajduje. Trzeba przyznać, że nie za wiele. Kilka gablot, barek oraz biurko szefa. Chłopak ostrożnie szedł w stronę oświetlonego sosnowego blatu, przy którym siedział pan Ichiro. Mimo tego jaki był i tak bał się tego człowieka. Ojciec Taki był nieprzewidywalny i każde słowo mogło go rozgniewać lub skłonić do przemyśleń nad ewentualną karą. Zwyczajowo jednak miał dużo cierpliwości. Jednak na jak długo? Wszystko ma swoje granice.
- Wzywał mnie pan...- zaczął niepewnie Saru splatając ręce przed sobą. Dopiero teraz poczuł lekkie zdenerwowanie. Mężczyzna wyglądał na niezadowolonego. Coś poszło nie po jego myśli? I po co go wezwał? Te myśli kołatały się w głowie nastolatka ale żadna z nich nie dostała odpowiedzi. Do czasu.
- Chyba domyślasz się po co cię tu wezwałem.- głos Ichiro rozniósł się po pokoju echem. To tylko potwierdziło teorię, że coś jest nie tak. Saru wzruszył ramionami.
- Proszę wybaczyć ale nie mam zielonego pojęcia szefie. Wszystko wykonałem o co mnie prosiłeś. Nie wiem, coś poszło nie tak?- mężczyzna pokręcił przecząco głową.
- Wszystko jest w należytym porządku. Nie ty zawiniłeś. Tylko ktoś, kto powoli zaczyna poszukiwać prawdy i myśli, że się o tym nie dowiem. Bardzo się więc rozczaruje.
- A więc kto?
Zapadła cisza. I to nie taka zwykła cisza a przepełniona grozą i strachem. Czego się teraz można spodziewać? Coś się stało a on tego nawet nie zauważył? To do niego nie podobne. Ale w tym momencie i tak miał marne szanse, żeby wykombinować o czym mówi szef. Musiał więc wywiesić białą flagę. Nagle pan Ichiro wstał i zaczął spacerować po gabinecie w tę i z powrotem. Skrzyżował ręce na piersi i coś mruczał sobie pod nosem. W pewnym momencie zatrzymał się przy jednej z gablot i zaczął przyglądać się jednej z fotografii stojącej na półce.
- Co wiesz o Tace?- spytał jak gdyby nigdy nic. Saru zrobił zmieszaną minę. A z nią co może być nie tak? Dalej nie bardzo kojarzył fakty. Przebywał z nią ostatnio bardzo dużo i nic specjalnego nie dostrzegł. A przynajmniej tak mu się wydawało.
- Tyle ile mi w zasadzie powiedział szef. I może tam skrawki od niej. Ale co to ma wspólnego...
- To nie jest prawda.- powiedział to tak bezceremonialnie, że nawet osoba która nie zna sprawy, zainteresowałaby się. Po plecach chłopaka przeszedł nie przyjemny chłód. Głos czarnowłosego był wręcz grobowy. We wszystkich wzbudzał strach, nie tylko w dzieciakach.
- O czym pan teraz mówi? Jak to to jest nie prawda?
- Właśnie tak. Saru, Taka nie jest moją córką. Nie biologicznie. W pewnym sensie ona należy teraz do mnie. Ale nic mnie z nią nie łączy. Wymyśliłem najbardziej prawdopodobną historię, żeby w nią uwierzyła i nie utrudniała mi moich planów. Do tej pory było w porządku ale wiem dobrze o tym, że przyjdzie taki czas, że zacznie rozumieć co nie gra w tej całej naiwnej do cna bajeczce i zacznie szukać prawdy. A prawda jest taka, że ona wcale nie jest przypadkową osobą. Dobrze wiedziałem co robiłem zabierając ją. W ten sposób zyskałem czas oraz możliwość dalszych badań nad moim projektem. Teraz gdy ta dziewczyna powoli łapie co się dzieje, muszę ją na nowo zbajerować.- to wszystko zaczynało się robić coraz dziwniejsze. W takim razie kim jest Taka? Skoro to nie przypadkowa osoba, a taka która serio coś znaczy to...
- Chwila moment... To wszystko to kłamstwo? Oszukiwał ją pan? Tylko dlatego, żeby nie zaczęła węszyć? To niehumanitarne....- mimo wszystko Saru jest człowiekiem...- Każdy ma prawo znać prawdę a już na pewno taką kto jest rodzicami i jakie jest pochodzenie.
- Nie ważne jakie to jest. Nie obchodzą mnie teraz jakiekolwiek prawa. Traktowałem ją dobrze, nie zabrakło jej niczego. Potrzebowałem... hm, zabezpieczenia. Jak nie ludzie to co innego. Po prostu słuchaj Saru. Zadbaj o to, by Taka znów zaczęła wierzyć w tę farsę. Inaczej dowie się prawdy szybciej niż to potrzebne. Dowie się jej,oczywiście że tak, ale gdy to już się stanie będzie na wszystko za późno. Saru, posiadasz moc dzięki której możesz na nią wpływać i kontrolować. Zrób z tego użytek i spraw, by niczego nie zaczęła się domyślać, okej? Zwłaszcza teraz gdy powoli montuję ekipę i zbliżam się do finalu moich wieloletnich badań.- białowłosy skinął głową. Nie był jednak co do tego wszystkiego przekonany. Mimo iż sam nie należał do pozytywnych charakterów to chciał dobrze dla innych. Nawet po tym wszystkim co robił.
- Dobrze, ale w takim razie chcę znać prawdę. Kim ona jest? Skoro nie Ichiro Akemi, to kto? Kto jest jej rodzicami? Co można ukrywać przed zwykłą nastolatką? Że jest niezwykła, bo ma do czegoś talent? To nie jest jeszcze powód...- prezes uśmiechnął się pod nosem i podszedł do chłopaka. Położył mu dłoń na ramieniu i wyszeptał.
- Nie chciał byś znać tego człowieka osobiście. To wcielone zło. Nie sądzę by potrafił wychować córkę tak, jak ja to zrobiłem. A myślisz, że jak ona by się czuła, jakby dowiedziała się kim jest jej ojciec? Potworem? Nie wspominając o matce? Daj spokój Saru. Nie zbawisz ludzi i nie naprawisz ich błędów. To co było minęło. Rozmowa na te tematy również nic by nie dała. Jak już chcesz mówić o rezultatach, to śmierć. Gdyby nie ona, dawno już byłoby po nas. Po nas wszystkich.
- Chociaż nazwisko, cokolwiek... Pewnie i tak nie będę znał. Może i jest jak pan mówi, ale zawsze jest jakaś nadzieja, że coś się zmieni. Jak nie teraz to kiedyś.- mężczyzna zaśmiał się.
- Jak bym ci zdradził, zacząłbyś ją inaczej traktować i cała szopka pójdzie z dymem. Pozostań w tej niewiedzy jeszcze trochę. W nagrodę za trzymanie Taki w nieświadomości zdradzę ci ten sekret w odpowiednim momencie, zgadzasz się? A o całej sprawie zapomnij. Inaczej ktoś jeszcze mógłby się połapać, że coś nie gra. A teraz mi to będzie nie na rękę. Jeszcze trochę a zmontuję te 3 drużyny i odbędzie się ostateczna bitwa...
******
CZYTASZ
Hakuren || Inazuma Eleven || Cz. III
Fanfiction#1- Atsuya Kontynuacja przygód naszych bohaterów z Akademii, którzy zbierają teraz najsilniejszych zawodników, aby stworzyć ostateczną drużynę. Nikt jednak nie wie co stanie się po wygranej mistrzostw. W tej części Taka ( Ichiro Akemi ) oraz jej tow...