Rozdział 14

544 13 1
                                    

-Violetta
-Tylko masz leżeć...-Mówi Leon, pomagając mi dosatać się na kanapę...-tu masz picie i jedzenie...A teraz odwiozę Oliwię i wracam zaraz i zrobię śniadanie...okey..?
-Papa Violu...-mówi całując mój policzek i zmyka. Wyszli, ja postanowiłam zrobić śniadanie. Leon już i tak za dużo robi. Powoli wstaje i idę w stronę kuchni. Szukam składników na naleśniki. Gdy już masa była gotowa, na moje nie szczęście spadła mi szklanka...powoli uklęknęłam z ogromnym bólem, opierając się o blat.
-Już jestem...!-słyszę trzaśniecie drzwi. No to mam przesrane...ale postanawiał się nie przejmować, tylko wróciłam do sprzątania...-Violetta...-mówi patrząc na mnie, a po chwili kładzie reklamówkę i pomaga mi...
-Przepraszam...-mówię, a ten pomaga mi usiąść.
-Mówiłem Ci byś nie wstawała. Musisz jeszcze leżeć dobry tydzień...
-Leon chciałam tylko...tobie w jakis sposób podziękować. Za opiekę nad nami...Po prostu marnuje ci życie.
-Nie marnujesz...-mówi klękając i patrząc mi w oczy.
-Dlaczego nie przyszedłeś..?-pytam tak z nikąd... westchnął tak jakby bał się tego pytania...od początku mojego pobytu tu.
-Nie mogłem, skończony temat...
-Dla mnie on nie jest skończony Leon...-wstaje.
-Violu...nie mogę powiedzieć...
-Czyli te wszystkie wypowiedziane przez ciebie słowa to były kłamstwa..?-pytam
-To nie tak...na poczatku były one prawdziwe, ale jest taka inna...
-Trzeba było być ze mną szczery od początku...-mówię idąc do mojego tymczasowego pokoju...zaczynam pakować siebie i Oliw
-Violetta...nie rób tego...
-Leon i tak nadużywamy twojej gościnności. Jesteśmy tuniecałe trzy tygodnie. Dziękuję za wszystko.
-Violetta...ty potrzebujesz jeszcze opieki...
-Twoja dziewczyna też...nawet bardziej ode mnie...
~Leon
No właśnie ona mówi o sobie...ona jest moją miłością i nie pozwole jej odejść. Muszę jej pomóc. Ale nie mogę...Ponieważ zniszcze jej życie...Muszę jej pozwolić odejsć.
~Violetta
-To chociaż pozwól mi cię dowieźć...
-Nie już i tak dużo zrobiłeś...dziękuję...-wychodzi, ale ja nie mogę patrzeć jak się męczy...Biorę bluzę i wychodzi, biorę z rąk jej torbe i wkładam do auta i każe jej wsiadać, lecz kiedy ona nie chce biorę ją na ręce i siłą wsadzam do niego... Jedziemy cały czas w ciszy...Po dotarciu pod jej dom, szybko zabiera swoją torbę i wychodzi, ale nagle się wraca i całuje mój policzek...Kocham ją...
----------------------------
Hello tu znów ja <3 Czy Leon w końcu powie kiedyś prawdę..? Za błędy oczywiście przepraszam.Komentujcie, głosujcie <3 Bajo do następnego <33

Leonetta - Ty jesteś moim ryzykiem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz